Izabela Pietrzyk "Histerie rodzinne" (Prószyński i S-ka)
- Szczegóły
- Kategoria: Recenzje
- Utworzono: poniedziałek, 26, maj 2014 08:48
Rodziny się nie wybiera. Rodzinę, bez względu na stopień szaleństwa poszczególnych członków trzeba zaakceptować… albo się odciąć. Wiktoria od swojej rodziny się odcięła na 8 lat, jednak nie był to jej wybór, a Pawła- jej życiowego partnera. Pawłowi, w oczach postronnego obserwatora do ideału mężczyzny nic nie brakowało. Jednak, kiedy za przyjaciółmi, znajomymi czy zwykłymi gośćmi zamykały się drzwi, w bardzo niemęski sposób pokazywał Wiktorii, że popełniła jakiś błąd. Każdy z tych „błędów” najpierw pojawiał się na jej ciele w postaci siniaka, a następnie zmieniał się kolejną „przeprosinową” błyskotkę wartością nierzadko oscylującą w granicach dobrej klasy Mercedesa.
Główną bohaterkę poznajemy w momencie, kiedy postanawia zmienić swoje życie, a mianowicie pakuje jedną czerwoną walizeczkę i odchodzi od brutalnego Pawła. Dokąd odchodzi? Wraca na łono rodziny, od której mężczyzna ją odsunął. Do rodzinnego domu, którego jest współwłaścicielką, a w którym mieszka jej siostra Amelia ze swoimi praktycznie dorosłymi już dziećmi i wracającym co kilka miesięcy z morza mężem Sławkiem. Wiktorii wydawało się, że wraca do kochającej się, idealnej, wręcz kipiącej miłością rodzinki. To co zastaje, do obrazka ideału ma jednak daleko. Wiecznie kłócące się dzieci siostry- Mirek i Emilka. Amelia rozmawiająca z Bogiem i martwiąca się o wszystko i wszystkich. Do tej gromadki należy dodać rodziców mieszkających w tym samym mieście - matkę Janinę próbującą ułożyć jej na nowo życie, najlepiej z synem sąsiadki, który jako lekarz otwiera drzwi do specjalistów wszelkiej maści, oraz ojca Bernardyna, z którym od dziecka nie potrafiła się dogadać, może dlatego, że nie była w stanie przekrzyczeć komentatora sportowego. Wydawałoby się, że już nic ją w życiu nie zaskoczy. Nie ma co, sielanka. Ale najgorsze jeszcze przed Wiktorią - powrót nielubianego i despotycznego szwagra z morza. Powód do kilku nieprzespanych i kilku przepłakanych nocy.
W to wszystko autorce jednak udało się wpasować niezwykłe poczucie humoru. Czasami ma się wrażenie, jakby było się obserwatorem zza krzywego zwierciadła. Jest to niewątpliwie najśmieszniejsza z książek, jaką udało mi się przeczytać w ostatnim czasie. I muszę przyznać, że jest też to bardzo kształcąca historia! Nareszcie zrozumiałam często słyszane określenia, powiedzenia i zwroty używane przez aktualną młodzież ☺ za co serdecznie Izabeli Pietrzyk - autorce książki - dziękuję!