"Figurka z porcelany" Agata Bizuk wyd. Dragon

Praktycznie na każdym spotkaniu autorskim z czytelnikami pisarze mówią nam, że pisanie daje im bardzo wiele przyjemności i satysfakcji. Oczywiście jest to naturalne, ponieważ w przeciwnym razie zapewne nie poświęcaliby temu, co robią ogromu swojego czasu i pracy. Jednak dziś spróbujemy przyjrzeć się niejako drugiej stronie medalu pracy twórczej autora. Nie zawsze bowiem jest ona tak łatwa, prosta i przyjemna, jakby to się mogło wydawać. Jak można się domyślać, wszystko zależne jest od tematu, którego w danej książce podejmuje się autor. Dlatego ja zawsze niezmiennie powtarzam Wam kochani, że jestem pełna podziwu i uznania dla tych z nich, którzy znajdują w sobie siłę, aby na kartach swoich książek zmierzyć się z naprawdę ciężkimi tematami, które niestety są często bardzo ponadczasowe i aktualne. Dzieją się gdzieś bardzo blisko nas i są opisem ludzkich dramatów rozgrywających się za zamkniętymi drzwiami domów pozornie idealnych rodzin. Nie dalej, jak wczoraj rozmawiałam na ten temat z moją znajomą, która stwierdziła, że przecież autorowi nikt nie narzuca, o czym ma pisać, więc po prostu niech nie podejmuje się tak ciężkich emocjonalnie tematów, a wówczas, problem radzenia sobie z trudnymi emocjami podczas pisania książki sam się rozwiąże. Owszem jest to bardzo proste rozwiązanie pójścia po linii najmniejszego oporu. Autorzy jednak doskonale wiedzą, że słowo ma wielką moc, która może stać się impulsem do zmian na lepsze dla wielu osób, które przeżywając piekło we własnym domu, nie dostrzegają dla siebie szansy na wyrwanie się z jego czeluści. Wszyscy oni mocno wierzą w to, że ich książka może pomóc, komuś odzyskać nadzieję i zobaczyć, że w swoim cierpieniu nie są sami. Ja również mocno w to wierzę i uważam, że takie książki są bardzo potrzebne, dlatego przychodzę do Was z recenzją najnowszej książki Agaty Bizuk „Figurka z porcelany”, która już teraz mogę powiedzieć była dla mnie lekturą niezwykle trudną, lecz bez wątpienia niezmiernie wartościową i niezwykle potrzebną.

 
Autorka opisując losy Igi, głównej bohaterki swojej książki zdecydowała się zerwać zasłonę milczenia wobec przemocy w rodzinie i jego wpływu na dorosłe życie dziecka dorastającego w toksycznym i patologicznym domu. Nie będę opisywała Wam koszmaru, jakim było dzieciństwo i okres dorastania dziewczyny, ponieważ chcę, abyście sami doświadczyli ciężaru krzywdy, bólu, upokorzenia i strachu, którymi naznaczona była jej codzienność. Powiem tylko, że Agata w bardzo przejmujący i bezkompromisowy sposób ukazała schemat życia rodziny, w której niepodzielną władzę sprawuje ten dla ludzi z zewnątrz idealny mąż i ojciec. Tylko nasza bohaterka wie, jak wiele masek pozorów musiały nosić ona i jej matka, aby prawda o tym, jakim potworem jest jej ojciec, nie ujrzała światła dziennego. W momencie, kiedy my czytelnicy stajemy się obserwatorami jej obecnego życia, czas spędzony z rodzicami jest przeszłością, która jednak nie poszła w niepamięć. Ciągle jest w niej żywa i niszczy ją na naszych oczach. Szansą na nowe lepsze życie miał być dla naszej bohaterki Piotr, już teraz jej były mąż, z którym małżeństwo niestety stało się jedynie przedłużeniem gehenny doznanej wcześniej od ojca, ale o tym przeczytajcie już sami, sięgając po książkę.
 
Ja natomiast chciałabym, abyśmy teraz postarali się wspólnie bardziej zrozumieć postępowanie i zachowania osób, które są ofiarami przemocy, po to, abyśmy przestali krytykować ich wybory i podejmowane decyzje. Łatwo jest bowiem ferować wyroki i mówić komuś, jak powinni żyć, samemu nigdy nawet przez chwilę nie będąc na ich miejscu. Spójrzmy zatem na życie ich oczami i rozpatrzmy kilka kwestii. Często, słyszymy stwierdzenie: „Nie rozumiem, jak można godzić się na takie życie i nie walczyć o siebie”. Otóż moi kochani można, jeśli tak, jak Iga nie zna się innego życia. Jeśli jest się przesiąkniętym przemocą. Kobieta od dziecka słyszała, że jest beznadziejna, głupia i do niczego się nie nadaje. I uwierzcie mi, że jeśli mówi to rodzic, a więc osoba najważniejsza w życiu dziecka, to takie słowa zostają w nim na zawsze, zaczyna w nie wierzyć. Co więcej, sam siebie również tak postrzega. Iga dorosła i w związku z Piotrem, który stał się najbliższą jej osobą, słyszy dokładnie to samo. Co za tym idzie siłą rzeczy winy za to, co dzieje się w jej małżeństwie dopatruje się w sobie. Zaczyna tłumaczyć swojego oprawcę, będąc przekonaną, że to ona znowu zrobiła coś, co sprowokowało jego agresywne zachowanie. Ponadto, co może się wydać paradoksalne i niezrozumiałe, musicie wiedzieć, że osoby, które latami doświadczają przemocy, doskonale znają schemat następujących po sobie wydarzeń, co daje im pewien rodzaj swego rodzaju kontroli w przewidywalności tego, co będzie się działo. Najpierw będzie bił i upokarzał, potem przepraszał i mówił, że nie wie, jak to się stało. Przecież ją kocha. Może nawet przyniesie kwiaty i tak do czasu następnego pretekstu, by uderzyć. Znany strach jest dla ofiar przemocy w ich odczuciu lepszy, niż najmniejsza nawet niepewność.
 
Po rozwodzie Iga nie chce mieć nic wspólnego z mężczyznami, ale los ma względem niej inne plany i stawia na jej drodze Adama. Nasza bohaterka próbuje ułożyć sobie życie na nowo, jednak doświadczenia z przeszłości nie pozwalają jej wierzyć w to, że Adam może ją naprawdę kochać. Stara się zasłużyć na jego miłość, próbując przysłowiowo go zagłaskać, ale gdy mężczyzna otwarcie mów o swoich uczuciach, do głosu na nowo dochodzą lęk i niepewność. Koniecznie przekonajcie się, czy kobiecie uda się uciszyć tkwiące w niej obawy i przyjąć ofiarowaną jej miłość.
 
W moim odczuciu „Figurka z porcelany” jest bardzo silną formą przekazu dla wszystkich, którzy w samotności czterech ścian własnego domu przeżywają piekło przemocy, w której autorka wyciąga do nich rękę i mówi: Nie jesteście sami, nie obawiajcie się i nie wstydźcie mówić o krzywdzie, która Was spotyka. Niestety z przykrością trzeba powiedzieć wprost, że temat przemocy jest ciągle w naszym społeczeństwie w dużej mierze pomijany i zamiatany pod dywan. Tymczasem trzeba mówić o nim jak najgłośniej i jak najczęściej. Ta książka mimo całego, ciężaru, jaki ze sobą niesie, nie pozostawia nas bez nadziei. Daje wiarę w to, że takie osoby mają szansę zaznać upragnionego spokoju i miłości. Nie da się zapomnieć, ale można to wszystko przepracować. Choć będzie to niełatwy i długotrwały proces, możliwe jest, że kiedyś spojrzymy w lustro i pokochamy osobę, w której oczy patrzymy.
 
Nie ulega wątpliwości, że takie książki, jak „Figurka z porcelany” są bardzo potrzebne, bo nawet jeśli trafi w ręce, chociażby jednej osoby, która utożsami się z przeżyciami Igi i dzięki niej znajdzie choćby najmniejszą szansę wydostania się z tego zaklętego kręgu przemocy, to było warto. Z pewnością dla Pani Agaty była to bardzo trudna do napisania książka, ale ja jako człowiek i czytelnik z całego serca dziękuję za to, że odważyła się ten trud podjąć. Macie moje słowo, poradziła sobie doskonale. Z całego serca polecam Wam tę książkę. Wierzę w to, że nawet jeśli jej tematyka bezpośrednio Was nie dotyczy, to po jej przeczytaniu będziecie uważniej rozglądać się wokół siebie, bo być może gdzieś blisko Was jest ktoś, komu możecie pomóc. Pamiętajcie ta idealna rodzina, którą każdego dnia widzicie i podziwiacie, może być tylko bez zarzutu odegraną grą pozorów dla świata zewnętrznego.

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież