"Internat" Izabela Degórska (Novae Res)

Książka ,, Internat” już na samym początku kusiła mnie, ciekawiła i wywoływała pewne dreszcze ekscytacji, a nawet przerażenia.  Czy książka mnie pożarła, czy może ja ją ?  Czy warto po nią sięgnąć? O tym wszystkim zaraz Wam opowiem. No więc słuchajcie …

Zacznę od wizualnej strony. Książka niby nie gruba, a w dłoni troszkę mi ciążyła. Do tego grzbiet wygiął się w literkę U nie złamał na szczęście, jednak nie wiem czego to wina? Pierwszy raz tak mi się zdarzyło w tym wydawnictwie ... może trafił mi się lichy egzemplarz. No dobra troszkę pomarudziłam, teraz przejdźmy dalej. Okładka jest miękka, ze skrzydełkami, bardzo podoba mi się  klimatyczna okładka, która jest utrzymana w sepii, co już na początku u mnie wywołuje dreszczyk emocji. Kartki są beżowe, czcionka nie męczy oczu, rozdziały są ponumerowane. Nie ma spisu treści, żadnych przypisów, czy ozdobników.

Główna bohaterka Wiktoria jest typową dziewczyna, którą mijasz codziennie w drodze do pracy czy szkoły.  Inteligentna, zawzięta, odważna to cechy ją określające. Nie boi się głośno powiedzieć NIE.  Dziewczyna zauważa, że społeczeństwo ostatnio dostało bzika na punkcie pewnej książki, niczym ludzie, jacy przed świętami szaleją,  wręcz biją się o karpia.  Wszyscy w kółko gadają o ,, Internacie”, młode dziewczyny zaczynają tworzyć swoją subkulturę, ubierając się na wzór bohaterek z powieści. Wiktoria niczym detektyw postanawia sprawdzić o co tyle szumu, przy okazji wykorzystując materiały do swojej pracy magisterskiej. Kiedy zdobywa pierwsze wydanie tej powieści, nie wie, że zaraz spotka ją przygoda wyjęta z najgorszego koszmaru. Książka ,, wsysa ją” i wdrukowuje w postać jednej z kluczowych bohaterek dla powieści - Anny Wolf, sprawiając przy tym, iż jej ciało ,, przyjmuje” hmm jakby kwintesencję postaci z książki. Ależ metamorfoza czyż nie ? Troszkę przypomina te różnego rodzaju filmy typu dziecko zamienia się ciałem z rodzice, psem, itd. Aczkolwiek przeobrażenie się  w bohatera powieści była dla mnie czymś  nowym i świeżym. Tak zaczynamy poznawać wraz z Wiktorią / Anną  fabułę od środka. Najgorsze jest to, że im dziewczyna bardziej kombinuje jak wydostać się z tej matni, tym bardziej sobie szkodzi. Bowiem źle zagrana rola powoduje skasowanie postaci. Natomiast przerażające jest to, że trzeba grać pod dyktando powieści, nie mogąc zmienić dialogów, sytuacji itp. Oczywiście nasza postać  próbuje z całych sił jednak inne osoby skutecznie utrudniają jej wyjście poza ,,ramę”.

W życiu rzeczywistym partner Wiktorii, Adam, zaczyna zauważać dziwną zmianę w zachowaniu swej ukochanej. Nie myje się, dziwi się kiedy jest głodna lub musi iść do toalety. Nie jest spontaniczna tak jak kiedyś, ubiera się wyzywająco i wykorzystuje innych do swoich celów.  Po prostu inna osoba. Mężczyzna  szuka pomocy u wróżki, i innych osób zajmujących się paranormalnymi zjawiskami.  Wie, iż to nie jest jego ukochana, a całkiem obca osoba, oderwana od rzeczywistości.

Fabuła idzie dwoma torami. Obserwujemy walkę Wiktorii by wyrwać się z  zaplątanego świata  książki, w którym jest marionetką w rękach autora, oraz walkę Adama o swoją ukochaną.  Autorka w fenomenalny sposób ukazuje braki postaci, nagle zmuszonej żyć w naszym świecie i odwrotnie.  Sam Internat, w jakim przebywa Wiktoria w ciele Anny, jest mroczne, tajemnicze i nie raz wywołało u mnie ciarki. Chociaż motyw ,, wessania w historię” nie jest czymś nowym, to już wykonanie jak najbardziej. Muszę Wam powiedzieć, że ta książka jest przerażająca, gdyż ukazuje prawdę o nas samych czyli jak często egzystujemy w świecie wyimaginowanym, wirtualnym, zatracając własne ja, a przy tym zapominając o tym jak to jest ,, prawdziwie żyć”.

PODSUMOWUJĄC: książka ,, Internat” to moje kolejne odkrycie tego roku. Genialna książka, która wciąga nas niczym świąteczne pierniczki.  Bohaterowie wspaniale wykreowani, autorka ukazuje ich wady i rysy na nieskazitelnym szkle, odzierając z idealizmu i bycia nierealnym. Bardzo polubiłam Wiktorię, dziewczynę mogącą być Twoją znajomą i opowiadającą  Ci o swej niezwykłej przygodzie. Co do języka jest on  potoczny, dzięki czemu szybciej jesteśmy w stanie zrozumieć rzeczy, które mi teraz ciężko opowiedzieć by nie zdradzić niczego za wiele. Klimat powieści to kolejny plus tej historii, powiedziałabym, że to taki delikatny horror lub bardziej thriller niż młodzieżówka. Choć mamy do czynienia z młodymi bohaterami 16-22 lat, to jak wspomniałam nie odczujecie tej różnicy, bowiem inteligencja jest tutaj na każdym polu wykorzystywana. Fabuła jest kolejnym dla mnie wartym wspomnienia elementem. Zamiana miejscami z bohaterem książki i zajęcie jego miejsca w świecie gdzie się jest tylko postacią, było dla mnie fenomenalne. Wiesz zapętlony czas, wszystko z góry zaplanowane i brak możliwości bycia inteligentnym, spontanicznym , a przede wszystkim zamkniętym w ramach czasowych i miejscu jest czymś przerażającym. Książkowe  pustaki czyli bohaterowie, którzy mają jedną kwestię lub po prostu występują w danej scenie jako tłum to wspaniałe odzwierciedlenie osób,  nie mający baranów własnego zdania i ślepo idą za innymi niczym stado. Kiedy zabraknie dowódcy nie wiedzą co mają robić, bo nigdy niczego sami nie zrobili.  To tylko jeden problem psychologiczny, a uwierzcie jest tu ich o wiele więcej.  Dlaczego warto „schrupać”  tę książkę? Sam motyw ,, porwania przez książkę”  może nie jest nowatorski, jednak właśnie te niuanse sprawiają, że czytelnik czuje się zafascynowany całą historią I NIE MOŻESZ SIĘ OD NIEJ ODERWAĆ.  Książka w całości mnie „pożarła”, nie zostawiając ani jednej kosteczki. Z niecierpliwością będę wyczekiwać na kolejne książki Pani Izabeli, a Wam z całego serca polecam tę znakomitą, inną i wyjątkową powieść.

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież