"Pożądanie mieszka w szafie" Piotr Adamczyk (Dobra Literatura)

Piotr Adamczyk, przystojny aktor, który grał Papieża... nie, wróć; w tym wypadku nie o tego Pana chodzi. Tamtemu Panu już dziękujemy, tamtego Pana zostawmy w spokoju. Oto mamy niezwykle inteligentny zapis z życia mężczyzny, którego autorem jest nie kto inny, jak wrocławski dziennikarz, mający w dowodzie osobistym imię oraz nazwisko takie samo, jak wspomniany wyżej, dość popularny aktor.

W czasach, gdy rynek jest zalewany powieściami o kobietach, problemach, próbach ich rozwiązywania i dzielenia włosa na cztery, „Pożądanie mieszka w szafie” okazuje się nie wpasowywać w ten szablon i właśnie dlatego już na starcie powieść dostała ode mnie duży plus. Za oryginalność.

 

Narrację prowadzi główny bohater – Piotr Adamczyk, naczelny wrocławskiej gazety, znikający redaktor. Zainteresowanych dlaczego „znikający”, odsyłam do lektury. Ów redaktor ma już swoje lata, a dokładniej ma ich czterdzieści. Jest byłym wychowankiem domu dziecka, mieszka pod jednym dachem z psem, a jego życie wypełniają wspomnienia pierwszej miłości – Marysi Jezus. W innych kobietach poszukuje choćby cienia tej utraconej i jedynej. To właśnie ją kochał i nadal kocha. Jego życie jest monotonne, smutne, pełne tęsknoty za tym co miał, co nie doceniał, co odeszło. „To wszystko jest bez sensu, całe moje życie wydaje się dziś bez sensu, praca, gazeta, moje miłostki i romanse, z których i tak za każdym razem wychodzi tylko tęsknota do drobnych piersi Marysi Jezus, zwłaszcza, gdy się wcześniej napiję.”[1]

Czytając powieść miałam nieodparte wrażenie, że oto pojawił się męski i dodatkowo polski odpowiednik „Dziennika Bridget Jones”. Ona, wiecznie szukająca tego jedynego, wspaniałego mężczyzny, rycerza na białym koniu, on swojej Marysi Jezus lub jej zamiennika. W obu przypadkach ujmuje cięty język, dowcipne porównania, szczere opisy, przemyślenia, codzienność samotnego człowieka, szukającego bliskości drugiej osoby. Chyba dlatego umiejscowiłabym tę lekturę gdzieś na półce z literaturą popularną.

Niektóre fragmenty powieści czytałam po kilka razy, były tak rozśmieszające i zabawne, że nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności (na spółkę z ulubioną czekoladą), ale momentami niestety wiało nudą, nie działo się zupełnie nic, przemyśleń bohatera były zbyt wiele.

Za to kolejny plus przyznaję za szczerość i bezpośredniość, za opisany w powieści świat, który jak domniemam, jest zwyczajnym, męskim światem: z porannym wzwodem, chęcią seksu, kiedy na horyzoncie pojawia się zgrabna „laska”, z odgrzewaną pizzą na obiad, czy pulpetami ze słoika, z długą listą alternatywnych nazw męskiego przyrodzenia, z „sympatyczną” recepcjonistką, dzięki której pacjenci w całym, długim korytarzu przychodni dowiedzieli się, że Adamczyk przyszedł zbadać swoje nasienie.... można by tak dalej wymieniać, bo zapewniam, że jest co, ale nie o to w tym chodzi. „Pożądanie mieszka w szafie” Piotra Adamczyka trzeba po prostu przeczytać.

Kolejna powieść, która jest dowodem, iż polscy pisarze nie odbiegają inwencją od swoich zagranicznych kolegów.



[1] Piotr Adamczyk, „Pożądanie mieszka w szafie”, Wydawnictwo Dobra Literatura, strona 261.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież