• Skocz do głównej treści strony
  • Skocz do menu nawigacyjnego i logowania

Nawigacja i wyszukiwanie

Nawigacja

  • Wywiady
  • Recenzje
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Redakcja

Szukaj

Click for: Promotional Hats
Jesteś tutaj: Home

Filmowe CPA

Przeglądaj

  • Aktualności
  • Recenzje
  • Wywiady
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Konkursy
  • Blog
  • Partnerzy
  • Pliki do pobrania
  • Redakcja
  • Wasza twórczość
  • Mapa strony
  • Polityka prywatności

Ostatnio komentowane

  • Patronat naszego portalu - "Wspomnienia w kolorze sepii" Anny J. Szepielak. Wydawnictwo Nasza Księgarnia. (15)
  • Wywiad z Karoliną Wilczyńską, autorką m.in. "Anielskiego kokonu" (46)
  • Wywiad z Marią Ulatowską, autorką m.in. "Kamienicy przy Kruczej" (48)

Odwiedza nas

Odwiedza nas 90 gości oraz 0 użytkowników.

Izabela Januszkiewicz "Oczekiwanie. A życie szło swoim torem" (Novae Res)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: wtorek, 12, sierpień 2014 10:14
Autor: Katarzyna Pessel

Czas biegnie szybko, chociaż niekiedy zdaje się, że stoi  w miejscu. Szczęście liczone jest w chwilach, natomiast smutek wiekami. Kiedy człowiek jest młody wydaje się, że życie to nieskończoność, ale każdy upływający rok odcina kawałeczek z tej pewności wiecznego trwania. Zanim się człowiek obejrzy przemija to, co najważniejsze. Niektórym pozostaje zadowolenie ze swoich czynów, inni odczuwają gorycz, są i ci, umiejący powiedzieć stop i rozpocząć wszystko od nowa. Życie jest zbyt krótkie by czekać na to, aż ktoś inny odmieni nasz los.

Obietnica, słowa, jakie zobowiązują nas do określonego działania. Nie zawsze jest łatwo dotrzymać przyrzeczenia, szczególnie gdy okazuje się, że okoliczności w jakich zostało złożone, całkowicie uległy zmianie. Marysia inaczej wyobrażała sobie swoją przyszłość, zresztą całe jej pokolenie miało inne plany, lecz trzeba było je zmienić, skorygować lub odłożyć na później. Przyczyna była jedna - wojna. To, co jeszcze przed chwilą było ważne, musiało zejść na dalszy plan. Liczyło się tu i teraz, przetrwanie kolejnego dnia, tygodnia, nikt nie spodziewał się, że także kolejnych lat. Słowa wypowiedziane w wojennej zawierusze okazują się mieć inne znaczenie niż ktokolwiek by przypuszczał. Życie Marii miało mieć całkowicie odmienny scenariusz, na pewno nie było w nim strachu najpierw przed wojną, potem przez radzieckim "porządkiem" w ukochanym Wilnie i w końcu przed niewiadomą, czekającą ją na Ziemiach Odzyskanych. Jak w tak trudnych warunkach ma sobie poradzić panna z dobrego domu, która do tej pory wiodła egzystencję daleką od tej teraźniejszej? Co z jej bliskimi i światem jaki znała? Przeminął bezpowrotnie czy też jest szansa, że wszystko wróci na dawne tory? Z daleka od tego, co było znane trzeba wszystko rozpocząć od nowa, od zera, ale jest ktoś kto potrzebuje opieki, kto nie ma nikogo poza nią i wciąż przecież obowiązuje dawno dana obietnica. Tylko gdzie w tym wszystkim miejsce dla wrażliwej młodej kobiety? Co z nią, jej pragnieniami i uczuciami? Codzienność, w jakiej wydaje się, iż nie ma miejsca na zbędne sentymenty, dziecko, jakie przecież i tak zostało już doświadczone przez los oraz otoczenie, nie sprzyjają osobistemu szczęściu. Zresztą kto by o nim myślał kiedy wydaje się, iż to, co najlepsze nawet nie przeminęło, lecz w ogóle nie miało szansy by rozkwitnąć? Może jednak uda się odmienić jeszcze życie? Ono mija bardzo szybko, zbyt szybko czasem.

"Oczekiwanie. A życie szło swoim torem" to opowieść o kobiecie, którą czytelnik poznaje jako młodą dziewczynę, pełną marzeń, u progu dorosłego życia, nieświadomą tego, co ją czeka w przyszłości. Wojenne i późniejsze losy jej i bliskich są pełne zawirowań, nie brak w nich dramatów i rozczarowań. Główna bohaterka zostaje skonfrontowana z rzeczywistością całkiem odbiegającą od tej do jakiej była przygotowana, ale wbrew przeciwnościom wciąż wierna jest swoim zasadom, chociaż nie jest jej łatwo. Życie Marii to swoista kronika egzystencji trzech pokoleń Polek i Polaków z ostatnich kilkudziesięciu lat. Autorka - Izabela Januszkiewicz plastycznie oddała losy, wydające się niezwykłe, lecz będące udziałem setek tysięcy ludzi. Jednakże w tej opowieści najważniejsza jest Maria i jej doświadczenia. Nieprzeciętna kobieta, z siłą jakiej ona sama po sobie się nie spodziewała, walcząca o siebie i najbliższych, bez słowa skargi, wypełniająca daną obietnicę bez względu na cenę, dla której na pierwszym miejscu byli inni. "Oczekiwanie. A życie szło swoim torem" to historia jaką warto poznać i zapamiętać, za główną postacią stoi wiele podobnych jej osób, bezimiennych, jakich losy są znane jedynie nielicznym.

 

 

 

Dodaj komentarz

Leszek Bugajski "Kupa kultury" (Prószyński i S-ka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: piątek, 08, sierpień 2014 12:58

Chcąc nie chcąc, jesteśmy zanurzeni po uszy w kulturze. Można ją rozumieć na wiele sposobów:  ogólnie - jako wszystko, co jest wytworem ludzkiego intelektu (określenie niemal tożsame z „cywilizacją”); w wąskim ujęciu – jako umiejętność zachowania się ( kindersztuba, savoire-vivre); w   znaczeniu sztuki – jako „całość tego, co człowiek tworzy, by opisać w sposób artystyczny świat, by go upiększyć, ubarwić swoje życie” (s.8). Takie pojęcie jest najpowszechniejsze. Zastosował je Leszek Bugajski (krytyk literacki, publicysta, redaktor działu kultury tygodnika „Newsweek Polska”) w swojej publikacji, która z założenia nie była dziełem naukowym, więc mógł sobie pozwolić na swobodną wypowiedź.

Przyjął, iż „kultura to taki rodzaj działalności, który stwarza jej odbiorcom okazję do ucieczki przed codziennością lub jej ubarwienia – każdemu na takim poziomie, jaki mu odpowiada, od najgłupszej popkultury, choć przecież i kultura popularna wytwarza produkty ambitne i zahaczające o wyższe piętra wyrafinowania, poprzez cały artystyczny mainstream po dzieła wymagające od odbiorców skupienia i kompetencji.” (s.8) Wyobraził sobie kulturę jako „krainę niezwykłego bogactwa najrozmaitszych narracji, bogactwa fabularnego i formalnego, gatunkowego i każdego innego, po której buszujemy sobie dla zabawy, w celu zdobywania doświadczeń, wiedzy, korygowania swoich sądów i opinii. Albo po prostu z nudów, dla zabicia czasu”(s. 9). Tękrainę jednak zalewa powódź, spada na nią plaga komercji. Rozwija się przemysł artystyczny. Rodzi się pytanie, czy system zarabiający na zaspokajaniu potrzeb średniego gustu powinien czuć się odpowiedzialny za całą kulturę. Czy dla dużego zysku warto obniżać poziom? O gustach się nie dyskutuje, ale – zdaniem Bugajskiego - brakuje naturalnych kanałów poprawiania kiepskiego gustu. Zamiast nich słychać tętent koni czterech jeźdźców apokalipsy najeżdżających krainę kultury, a są nimi mianowicie: infantylność, ignorancja, tablodaizacja oraz dewaluacja słów. 

Każdą z tych cech współczesnej kultury publicysta analizuje posiłkując się przykładami. Daje się przy tym poznać jako baczny obserwator, wnikliwy aczkolwiek nieco marudny krytyk.  Można się z nim w pewnych punktach nie zgadzać, ale nie sposób nie docenić jego błyskotliwości, wiedzy i ironicznego niekiedy stylu. „Kupa kultury” to zbiór naszpikowanych dygresjami i bardzo subiektywnych w tonie esejów, ułożonych tytułami w kolejności od A do Z niczym leksykon. Wśród  haseł-tytułów znajdują się m.in, Autorytety, Biografie, Celebryci, Depresja, Feminizm, Literatura,  Mit lat sześćdziesiątych, PRL, Uśmiech internetu. Wystarczy wymienić kilka z nich, by zorientować się w zakresie tematycznym i bogactwie prezentowanych treści. Na łamach tej książki padają nazwiska i Wiesława Myśliwskiego i Justina Biebera, mowa o Beatlesach, Mikołajku, Spielbergu, demotywatorach i Sztucznych Fiołkach, a to wszystko kropla w morzu nazwisk, tytułów, nazw i zjawisk, jakie omawia Bugajski.

To nie jest książka na jeden wieczór. Czyta się ją z zainteresowaniem, ale też z pewną trudnością, jakiej nastręczają liczne dygresje autora, który jak sam określił- uprawia „antropologię kulturową w stylu gonzo”. Doprawdy, trudno za nim niekiedy nadążyć i nie zgubić wątku. Niemniej warto podjąć trud lektury i zastanowić się nad wybranymi kwestiami. Chociażby nad finałową konstatacją o zdziecinnieniu. 

Polecam „Kupę kultury” dla treningu szarych komórek. Czytajmy polskich autorów,  ale nie tylko beletrystykę.

 

Dodaj komentarz

Monika Kowaleczko-Szumowska "Galop' 44" (Wydawnictwo Egmont)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: czwartek, 07, sierpień 2014 09:38
Autor: Katarzyna Pessel

Wydarzenia historyczne poznajemy z różnych stron - zapisków, reportaży, dokumentalnych filmów i ich fabularnych odpowiedników oraz przekazów naocznych świadków i uczestników. Jedni są zdania, że informacje o nich wymagają odpowiedniej oprawy i zachowania powagi, drudzy, że wprost przeciwnie - im w łatwiejszej formie zostaną one podane, tym do większego grona trafią. Kolejni przypominają, iż najważniejsze jest by nie zapomnieć i każdy sposób jest dobry. Kolejne pokolenia inaczej patrzą na historię, punkt widzenia zmienia się z wiekiem, chociaż nie znaczy to, że młodsi nie dostrzegają tego, co ważne. Jak więc ją przedstawiać, wcale nie zamierzchłą, lecz tę sprzed kilkudziesięciu lat? Może w formie podróży w czasie? Nie, to nie mrzonka, wystarczy odwiedzić muzeum i być otwartym na to, co w nim zgromadzono.

Kolejna rocznica, nie pierwsza i nie ostatnia, w jakiej bierze się udział, bo tak wypada, bo rodzice karzą, bo... nie udało się wykręcić. Historia i takie tam różne okoliczności wtłaczane do głowy w szkole, w domu, czasem w telewizji, wciąż przypominają o tym co już było, ale to zbytnio nie interesuje ani Wojtka, ani Mikołaja, ich rówieśników w większości również nie. Wizyta w Muzeum Powstania Warszawskiego to jedynie odhaczenie zadania na długiej liście pozostawionej przez rodziców, lecz czasem trzeba pójść na ustępstwa, by potem robić to na co ma się ochotę. Jeszcze tylko parędziesiąt minut i po wszystkim, tylko dlaczego na archiwalnym filmie mignęła znajoma sylwetka? W co znowu wpakował się młodszy, nieznośny brat? To, że znowu zrobił coś głupiego jest pewne, teraz pozostaje jedynie odnaleźć winowajcę i zapobiec katastrofie. Pytanie tylko: jak mógł znaleźć się na filmie z Powstania Warszawskiego? Odpowiedź kryje się tam, gdzie młodszy z braci był widziany, a starszy może tylko domyślać się jak tam trafić.

Rzeczywistość okazuje się inna niż ta, jaka była na ekranie. Oczywiście są wybuchy, powstańcy odpowiadają na ogień z niemieckich czołgów, ludzie przemykają z jednej strony ulicy na drugą, pochyleni pod gradem kul. Jednak to nie to samo, Wojtek widzi i odczuwa to na własnej skórze, pociski są prawdziwe, gruzy również i przede wszystkim śmierć jest tuż obok, czai się, by zabrać kogoś bliskiego lub nieznajomego, którego sylwetka mignęła przed oczyma. To nie gra w jakiej najwyżej przegra się poziom i powróci znowu do niego, by jeszcze raz rozegrać spotkanie z przeciwnikiem. Tutaj nierozważny krok grozi prawdziwym zagrożeniem życia, nie wirtualnym, a gdzieś wśród dymu i na wpół zburzonych przez bomby budynkach jest Mikołaj, który chyba nie do końca zdaje sobie sprawę w jakim miejscu się znajduje. Chociaż czy sam Wojtek jest do końca tego świadomy? Znajomość losów Powstania w tym momencie nie ułatwia sprawy, wręcz przeciwnie. Wiedza to jedno, czym innym jest jednak doświadczenie i osobisty udział w wydarzeniach. Żaden film, książka czy wystawa nie odda w pełni tego, co wówczas działo się w Warszawie. Rówieśnicy braci brali czynny udział w walce na równi z dorosłymi, teraz i oni doświadczają tego oraz obawy o najbliższych. Coś jeszcze staje się udziałem ich obu, co mogłoby wydawać się szaleństwem w tych warunkach, gdy codziennie śmierć zaglądała w oczy. Przyjaźń i miłość, uczucia całkiem nie współgrające z wojenną pożogą, bronią, hukiem dział i terkotem karabinów. Ale przecież pośród ognia i gruzów był też czas na momenty, jakie w normalnych warunkach nie są niczym nadzwyczajnym - spotkanie z przyjaciółmi, spacer z kimś wyjątkowym czy też słuchanie muzyki. Takie chwile były wyjątkowe i rzadkie, pozwalały na moment zapomnieć o tym, co czeka na zewnątrz.

Ruiny Warszawy, barykady, kanały, pomiędzy nimi powstańcy walczący o każdy metr, sanitariuszki niosące pomoc pod obstrzałem. Takie obrazy utkwiły w pamięci niejednemu z nas, do tego dokumentalne filmy, ukazujące prawdziwą panoramę kilkudziesięciu dni Powstania Warszawskiego. Jednak dla kolejnych pokoleń jest to coraz bardziej odległa historia. Jak więc przybliżyć ją następnym generacjom? "Galop `44" to opowieść, w jakiej autorka zderzyła ze sobą przeszłość z teraźniejszością. Bohaterami są młodzi ludzie - ci z tysiąc dziewięćset czterdziestego czwartego roku i ich rówieśnicy siedemdziesiąt lat później. Jednych i drugich wydaje dzielić wszystko, a przede wszystkim ona - wojna. Ci pierwsi są jej świadkiem i uczestnikiem, drudzy uczą się o niej na lekcjach, ale co by było gdyby spotkali się w... Powstaniu? Książka Moniki Kowaleczko-Szumowskiej to nie fantastyczna opowiastka, a doskonały przykład połączenia faktów z fabularną wersją zdarzeń. Losy fikcyjnych postaci splatają się z losami prawdziwych ludzi i przebiegiem autentycznych wydarzeń, w efekcie czytelnik otrzymuje fabułę w jakiej to co mogłoby wydawać się nudnym wykładem, okazuje się niezapomnianą lekcją, nie pełną powagi, lecz żywej historii. "Galop `44" to nie jedynie lektura dla młodszych czytelników, ale dla każdego, a podróż w czasie jest możliwa także przy pomocy książki. Monika Kowaleczko-Szumowska pokazała, iż za tym co nazywamy historią stoją konkretni ludzie, chociaż czasem anonimowi, którzy odczuwają emocje, kochają, cierpią, ale są i szczęśliwi.

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Małgorzata Błońska "Pistacja w Krainie Smoków. Chiny inaczej" (Wyd. BIS)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: środa, 06, sierpień 2014 12:27
Autor: Katarzyna Pessel

Chiny kojarzą się z wieloma obrazami - od Wielkiego Muru poprzez zabytki Wiecznego Miasta, aż do przedmiotów z napisem made in China obecnych wszędzie. Jednak to jeszcze przecież nie wszystko, a zaledwie niewielki ułamek wielobarwnego świata, jaki wydaje się nam egzotyczny i odległy, lecz także znany. Zanim odbędzie się podróż do Państwa Środka warto zapoznać się z tym co ma ono do zaoferowania, a nawet gdy wyjazd nie jest w planach to "Pistacja w Krainie Smoków. Chiny inaczej" da co najmniej przedsmak tego, co mogłoby być naszym udziałem. Zamiast typowego przewodnika opowieść o perypetiach i z humorem przedstawione różnice oraz podobieństwa pomiędzy dwoma kulturami.

Pistacja naprawdę nazywa się Małgosia, ale nowe imię jest jak najbardziej na miejscu i po chińsku znaczy owoc szczęścia. Swoją przygodę rozpoczęła już na lotnisku, a to nawet nie była pełna zapowiedź tego, co czekało na Polkę, Europejkę i po prostu cudzoziemkę w krainie legendarnych smoków. Po pierwsze sama uczelnia i styl studiowania, różniące się od tego co większość żaków zna. Po drugie wielonarodowa mieszanka studenckiej braci jednocześnie tak różna sama w sobie, a co dopiero w porównaniu z chińskimi studentami. Po trzecie najlepiej samemu spróbować wszystkiego na co ma się ochotę, bo to najlepszy sposób by poznać kraj i ludzi. Małgosia od początku jest nastawiona na tak, nawet kiedy oznacza to zjedzenie potrawy, która jeszcze nie tak dawno nie wchodziła w rachubę pod żadnym względem. Ale nie samą nauką i strawą człowiek żyje, pozostają jeszcze rozrywki, czasem podobne, a czasem zupełnie inne, no i przede wszystkim podróże bliższe i dalsze w jakich poznaje się Chińczyków i Chiny od podszewki. Żaden przewodnik, mniej lub bardziej obszerny, nie przygotuje na ogrom wrażeń jakie czekają na każdym kroku - piękno znanych zabytków jak i tych skrytych daleko od turystycznych tras. Nie można zapomnieć o krajobrazach, nie stanowią one jedynie tła, wprost przeciwnie, często są aktorem pierwszoplanowym i bardziej zachwycającym niż dzieła rąk ludzkich. Co więc zwiedza, ogląda i czego doświadcza Pistacja? Chiny to kraj ogromnych kontrastów - wieżowce Pekinu i odległe prowincje, gdzie dominuje rolnictwo, ktoś może powiedzieć banał, ale gdy czyta się pełne wrażeń opisy perypetii Małgosi łatwo można sobie wyobrazić i cuda przyrody i te wybudowane przez człowieka. Budowle oraz krajobrazy to jedno, ale to ludzie tworzą niepowtarzalny klimat i kulturę , w jakiej co krok czekają niespodzianki. 

Kilka miesięcy szybko zmieniło się w pięć lat, a okres ten okazał się bogaty w doświadczenia w każdej dziedzinie życia. Opowieść Małgorzaty Błońskiej to relacja z pierwszej ręki o Chinach, jej mieszkańcach, cudzoziemcach i samej autorce, nie brak w niej humoru, celnych spostrzeżeń oraz pokazania prawdziwej rzeczywistości - tej oszałamiającej, ale i zwykłej, codziennej. "Pistacja w Krainie Smoków. Chiny inaczej" to nie suche informacje, lecz ciekawe historie w jakich nie brak kulinarnych smaków, niuansów kulturowych, egzotyki oraz niekłamanej fascynacji Państwem Środka i jego mieszkańcami. Dzięki żywej narracji, anegdotom oraz autentyzmowi, nie ma się wrażenia, że czyta się książkę, lecz słucha się dobrej znajomej, która dzieli się swoimi odczuciami i doświadczeniami. "Pistacja w Krainie Smoków. Chiny inaczej" to świetna opowieść i dla pasjonatów i dla każdego kto lubi poznawać ciekawe miejsca.

 

 

 

Dodaj komentarz

Olga Rudnicka "Fartowny pech" (Wyd. Prószyński i S-ka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: poniedziałek, 04, sierpień 2014 06:40
Autor: Kamila Walendowska

Specjaliści medyczni twierdzą, że śmiech to zdrowie. Kto często się śmieje, zapomina o bezsenności i bólu. Jedna minuta śmiechu to 45 minut relaksu, spalamy około 12 kalorii, żyjemy około 10 minut dłużej, mamy lepiej dotleniony organizm. Zamiast pół litra, do płuc dociera półtora litra tlenu.[1] Po zakończonej właśnie lekturze z czystym sumieniem stwierdzam, że jestem zdrowsza, pogodniejsza i jakieś 10 kg lżejsza. Moja rodzina już się przyzwyczaiła, że za każdym razem, kiedy widzą mnie z książką Olgi Rudnickiej w dłoni, wiedzą że napadać mnie będzie niekontrolowany śmiech, głupawka i daleko zasięgowe parskanie (wniosek? Nie siadać zbyt blisko).

Historia, jaką tym razem wymyśliła autorka, jest po prostu genialna. Na początek posterunkowy Filip Nadziany zwany Jokerem. Już moment kiedy go poznajemy jest wielce atrakcyjny, szczególnie dla kobiecego grona. Mężczyzna przykuty kajdankami do łóżka z czerwonymi kokardkami tu i ówdzie. Akcja niczego sobie, dopóki w domu nie pojawia się nie kto inny, jak mamusia policjanta. Co dalej?... Phi, sami poczytajcie. Niestety, pan posterunkowy ma ostatnio dość czarną życiową passę. Po serii niefortunnych zdarzeń, dla dobra ogółu postanawia zmienić miejsce pracy, tylko czy zmiana okaże się na lepsze?!

Mamy też drugiego policjanta – Krystian Dziany, przez przyjaciół nazywanym Krysiem. Przez mały moment udało mu się nawet awansować z prewencji do drogówki. Niestety, to też nie trwa zbyt długo. Siódmego dnia obiecującej być może kariery, nieświadomy zatrzymuje do kontroli drogowej żonę samego komendanta policji. Po niefortunnych zdarzeniach dziejących się podczas interwencji domowej, Dziany opacznie zostaje wzięty za włamywacza i z zaskoczenia pobity przez dwunastolatkę. Krystian dochodzi do wniosku, że praca w policji nie jest szczytem jego marzeń i postanawia otworzyć prywatne biuro detektywistyczne. Marzy też o tym, by się zakochać. Uczucie, choć błahe, trudno w jego przypadku o takie, które okazywane jest z wzajemnością.

Było o porządnych chłopcach, to teraz o tych spod ciemnej gwiazdy. Gianni – były żołnierz Legi Cudzoziemskiej, obecnie najemnik do zadań specjalnych pracujący dla półświatka, zajmujący się – eliminacją! Właśnie otrzymuje zlecenie na robotę w Polsce. Gianni jest starszym bratem Krystiana Dzianego.

Padlina – boss lokalnej mafii, na którego podwórku pojawiła się konkurencja – nowy zleceniodawca Gianniego. Tym razem jednak sprawa wygląda zdecydowanie inaczej. Biznesmen nie ma pojęcia, kogo należałoby wyeliminować. Gianni postanawia wykorzystać do tego firmę detektywistyczną brata, nie informując jednak samego zainteresowanego, dla kogo będzie pracował.

Sprawy szybko się komplikują i nic nie dzieje się tak jak powinno. Dziany zostaje postrzelony w stopę, niby przypadkiem, a może przez Nadzianego. Padlina przekonany, że za postrzałem stoi konkurencja wywołuje wojnę gangów. Do tego akcja z jego córką Dagmarą, niemal jak u Szekspira. Gianni wygrywa w karty dziewczynę, o którą nie prosił. Choć postanawia za sprawą zauroczenia przejść na uczciwą drogę życia, przyjmuje kolejne zlecenie. To tak w telegraficznym skrócie. W rzeczywistości przypadków i faktów jest dużo więcej.           

To co stworzyła Olga Rudnicka to kolejny mistrzowski misz masz. Genialna akcja, kupa śmiechu i logiczne rozwiązania względem bohaterów o podobnie brzmiących nazwiskach, ale w tym to już autorka ma spore doświadczenie z wcześniejszych powieści tj. „Natalii 5” i „Drugi przekręt Natalii”.  Mam nadzieję, że i tym razem pisarka nie zawiedzie swoich fanów i napisze dalsze losy Dzianych i Nadzianych.

Był czas, że Olga Rudnicka była porównywana z panią Joanną Chmielewską. Obserwując rozwój pisarski Rudnickiej stwierdzam, iż Olga ma już wypracowany swój własny genialny, indywidualny styl. Polska zdobyła nową królową komedii. Brawo, oby tak dalej!!!

 



[1] http://kobieta.interia.pl/zdrowie/news-minuta-smiechu-a-tyle-korzysci,nId,402838

Dodaj komentarz

Wioletta Sawicka "Wyjdziesz za mnie kotku?" (Prószyński i S-ka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: niedziela, 03, sierpień 2014 08:40
Autor: Kamila Walendowska

„Zamyśliła się nad potęgą uczuć, tych dobrych i złych. Niezależnie, gdzie mieszkasz, jakim mówisz językiem, jaki masz kolor skóry, uczucia są takie same. Nie znają granic. Każdy kocha, tęskni, płacze tak samo”[1]

          Niejedna kobieta pewnie zazdrościłaby Annie Bendorf. Jest ona bowiem charyzmatyczną dziennikarką radiową, odnosi sukcesy, ma wspaniałego faceta, który: jako chirurg dobrze zarabia, jest nieprzyzwoicie przystojny i obłędnie zakochany w swej narzeczonej. Kiedy Patryk postanawia się oświadczyć Ani, ona ku zaskoczeniu całego ogółu stanowczo odmawia. Ale jak to? Kobieto, przecież masz wszystko! Czego ty jeszcze chcesz? W głowie ci się przewróciło? Czy to takie złe, że facet chce się tobą zaopiekować, kiedy wraca zmęczony po pracy do domu chce mieć obiadek podstawiony pod nos, najlepiej jeszcze pilota do ręki, mały browarek, gromadkę dzieci i absolutną kontrolę nad twoim życiem? Wiele kobiet tak żyło i nie umarło… tylko czy były szczęśliwe?!

Większość naszych egzystencjalnych problemów zaczyna się, gdy próbujemy żyć według cudzych zasad, form, upodobań, pragnień, zapominając o sobie. Każda czara, choćby nie wiem jaka pojemna, zawsze kiedyś się napełni. Twój wewnętrzny głos przypomni wtedy o sobie. To samo spotyka naszą bohaterkę Annę. Postanawia wyjechać. Przeżyć samotną podróż, przemyśleć kilka spraw. Kiedy koleżanka Magda proponuję jej pracę w Szwecji, jako opiekunka starszej pani, Ania bardzo szybko przyjmuje propozycję. Mieszka gościnnie u koleżanki, która wyszła za mąż za muzułmanina. Anna poznaje obyczaje arabskie, zaczyna wątpić czy ograniczenia, jakie stawiał jej Patryk są aż tak nie do zniesienia w porównaniu z tym, jak żyje Magda.

Przed powrotem do domu Anna od starej Arabki słyszy wróżbę.

„Niedługo w twoim życiu pojawi się ktoś, kto na początku nie powie ani słowa. Jeśli wystarczy ci sił, uratujesz to, co dla ciebie najważniejsze. Potem odnajdziesz coś, czego nie zgubiłaś”[2]

Przyznam się, że autorka Wioletta Sawicka zaskoczyła mnie w tej części książki. Liczyłam na to, iż odnajdzie się zupełnie ktoś inny. Obstawiałam osobnika płci męskiej. Zostałam jednak mile zaskoczona nie tylko w tej kwestii. Zaciekawiła mnie też rozwiązana tajemnica księdza Adama. Zastanawia mnie tylko, dlaczego pisarka wybrała dla tak doskonale skomponowanej powieści banalny tytuł, który niejednemu może sugerować, iż jest to jakieś kobiece romansidło z happy endem, a nie skłaniająca do wielu refleksji powieść.

Niewiarygodnie piękna historia nie tylko o miłości, ale i o trudnej sztuce wybaczania i zawiłych życiowych ludzkich wyborach, okraszona wieloma złotymi myślami wartymi zastanowienia. „Wyjdziesz za mnie kotku?” to książka, z którą nigdy się nie rozstanę!



[1] Str. 242, Wioletta Sawicka, Wyjdziesz za mnie kotku?, Warszawa, 2014

[2] Str. 247, Wioletta Sawicka, Wyjdziesz za mnie kotku?, Warszawa, 2014

Dodaj komentarz

Piotr Schmandt "Pruska zagadka" (Wyd. Oficynka)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: sobota, 02, sierpień 2014 08:39
Autor: Kamila Walendowska

Jeśli wymienię nazwisko Poirot, mówi wam to coś? Oczywiście, że tak. Herkules Poirot, słynna postać detektywistyczna kryminałów Agaty Christie. Pierwowzór jakże doskonale wykreowany, trudny do podrobienia. Jednak wiemy, że w życiu nie ma rzeczy niemożliwych, zatem próbę napisania kryminału retro z równie barwnym bohaterem podjął Piotr Schmandt w powieści „Pruska Zagadka”. Próbę te można uznać za udaną!

Mamy zatem rok 1901, spokój małego miasta Wejherowo zakłóca brutalne zabójstwo osiemnastoletniego gimnazjalisty, z szanowanej rodziny z wyższych sfer Johanna Wendersa. Dziwaczność zbrodni przytłacza miasteczko, bezradność policji przestaje wzbudzać szacunek i zaufanie, śledztwo stoi w miejscu. Wieści o makabrycznej zbrodni szerokim echem odbijają się po całych Niemczech, zatem Centrala w Berlinie dbając o prestiż praworządnego państwa, nie mogąc sobie pozwolić na bezsilność i przegraną, wysyła do Wejherowa specjalnego inspektora, Ignaza Brauna.

Ciało młodego Johanna po śmierci zostało precyzyjnie poćwiartowane, co może dać przypuszczenia, iż zabójcą był rzeźnik. Początkowo odnaleziono tors chłopaka. W miarę toczenia się śledztwa odnajdywane są kolejne części ciała i ubranie. Opinia publiczna sugeruje, iż za zabójstwo odpowiedzialna jest ludność żydowska Wejherowa. Inspektor Braun jednak nie daje się zwieść plotkom i dokładnie bada każdy szczegół, nie tylko w aktualnych wydarzeniach. Wraca też do przeszłości młodego Wendersa, kiedy to dostrzeżono dziejące się zmiany w życiu chłopaka jak i sprawy, które działy się wtedy w Wejherowie, a wydawać by się mogło, że wcale nie są powiązane z obecnym zabójstwem. Detektyw już w połowie powieści daje odczuć czytelnikowi, iż wie już, kto jest prawdziwym mordercą, jednak trzyma on całą tajemnicę do samego końca, nie dając czytelnikowi żadnej hipotezy, dzięki której miałby możliwość rozpracowania zagadki.

Kryminał pana Piotra Schmandta jest fascynującym dokumentem dawnych czasów. Akcja książki moim zdaniem typowa dla tamtego okresu. Wszystko toczyło się wolniej. Ludzie nie toczyli śpiesznego trybu życia, prowadząc ze sobą rozmowy kwiecistym stylem wysławiania się.

            „- Sami panowie rozumieją, że relacje tamtych osób, skądinąd fundamentalne, obarczone są pewną ułomnością wynikająca z braku koniecznego obiektywizmu. Jako wytrawni pedagodzy wiedzą też panowie, że osiemnastolatek nie o wszystkich swoich sprawach mówi rodzicom i ładnej panience, z którą relacje są nie do końca przejrzyste. W szkole różne sprawy mogą wyjść na jaw mimochodem.”[1]

Przyjemnym dla czytelnika jest również wpleciony wątek romantyczny, kiedy to detektyw odkrywa prywatną zagadkę, kim jest atrakcyjna kobieta spotkana w pociągu. Następuje tu ciekawa zamiana ról, kiedy to Ignaz zostaje przesłuchiwany (a nie jak do tej pory był przesłuchującym) przez ciotkę pięknej Bernadety.

Niewątpliwie powieść Piotra Schmandta potrafi oczarować czytelnika swą tajemniczością, intrygującą atmosferą i wyrafinowaną kulminacją rozwiązywanej zagadki. Polecam wytrawnym czytelnikom.

 

 



[1] Str. 171, Piotr Schmandt, Pruska zagadka, wydanie trzecie, Gdańsk 2014

Dodaj komentarz

Anna B. Kann "Do zobaczenia w Barcelonie" (Wyd. Pascal)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: piątek, 01, sierpień 2014 09:35
Hiszpania kojarzy się nam z dobrym winem, gorącymi nocami, piękną architekturą i porywającymi rytmami flamenco. A jeśli do tego dołożymy jeszcze serca bijące w rytmie upojnego romansu, to mamy już właściwie gotową fabułę wciągającej historii miłosnej.
Taką właśnie powieść miałam okazję niedawno czytać. „Do zobaczenia w Barcelonie” autorstwa Anny B. Kann.
 
Bohaterką tej pachnącej południem książki jest Ewa, kobieta z niezłym dorobkiem doświadczeń, mężatka, matka… kochanka. Ewa szuka własnej tożsamości, szuka własnej pasji i odnajduje ją dzięki treningom tańca flamenco. Jej osobiste życie zmierza ku rozstaju wspólnej drogi, którą do tej pory szła z mężem, Jackiem. Czuje się zagubiona, jednakże gdy na jednym z treningów poznaje hiszpańskiego nauczyciela tańca, zaczyna rozumieć, co to znaczy prawdziwa namiętność i to nie tylko ta do tańca. Paco także jest mężczyzną po przejściach, nieco zmęczonym napastliwymi czasami propozycjami ze strony niektórych kursantek. To, że jest przystojnym Hiszpanem nie oznacza, że wzorem swoich niektórych krajan powinien wykorzystywać egzotyczną urodę i obcy akcent. Jego serce zostało złamane przez wielką tragedię i teraz mężczyzna wątpi, że kiedykolwiek poczuje to samo, co czuł do swojej ukochanej Anny. Ale gdy poznaje Ewę, okazuje się, że jeszcze wszystko może się zdarzyć, bo oto pojawiła się kobieta, która dostrzegła w nim człowieka, a nie tylko obiekt do spełnienia marzenia o romansie z południowcem. Rozpoczyna się gra o miłość, pełna niespodzianek, przeszkód, niedopowiedzeń i zawistnych osób wokół. Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Ewę i Paco czeka wiele przeżyć, podczas których ich uczucie zostanie poddane niejednej próbie.
Jednocześnie poznajmy losy koleżanek Ewy, których losy zdają się wzajemnie przenikać i wpływać na przyszłość głównej bohaterki.
 
 
„Do zobaczenia w Barcelonie” to przesycona gorącymi rytmami flamenco powieść, gdzie ukazane są losy zwykłych ludzi, szukających własnej drogi w życiu, czekających na kolejną szansę, aby przekonać się, że miłość może zdarzyć się każdemu i to w najmniej oczekiwanym momencie. W powieści zwiedzimy Barcelonę, zatańczymy flamenco, spróbujemy paelli, gazpacho i crema catalana. Poznamy gorzki smak zdrady i słodki smak miłości. Ta literacka wycieczka będzie podróżą do świata muzyki, dobrego jedzenia, zabytków i uczuć. Doskonała lektura na nadchodzące wakacje, zwłaszcza dla tych, dla których Hiszpania jawi się jako kraj parnych nocy, pełnych namiętności i porywającej muzyki. Polecam.
Dodaj komentarz

Więcej artykułów…

  1. Mariola Zaczyńska "Kobieta z impetem" (Prószyński i S-ka)
  2. Katarzyna Enerlich "Prowincja pełna szeptów" (Wydawnictwo MG)
  3. Magdalena Kulus "Nie tylko o łajdakach" (SOL)
  4. Olga Rudnicka "Fartowny pech" (Prószyński i S-ka)

Strona 80 z 129

  • Start
  • poprz.
  • 75
  • 76
  • 77
  • 78
  • 79
  • 80
  • 81
  • 82
  • 83
  • 84
  • nast.
  • Zakończenie

Copyright © 2012 Polscy autorzy. Wszelkie prawa zastrzeżone.

biuro rachunkowe opole - tłumacz przysięgły włoskiego Wrocław - masaz Walbrzych - kontenery Strzegom - Płyty polerowane granitowe Strzegom

profesjonalny dobry hosting

Ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
ZAMKNIJ
Polityka Plików Cookies

Serwis nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies.
Pliki cookies (tzw. "ciasteczka") stanowią dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i przeznaczone są do korzystania ze stron internetowych Serwisu. Cookies zazwyczaj zawierają nazwę strony internetowej, z której pochodzą, czas przechowywania ich na urządzeniu końcowym oraz unikalny numer.

Pliki cookies wykorzystywane są w celu:
  1. dostosowania zawartości stron internetowych Serwisu do preferencji Użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych; w szczególności pliki te pozwalają rozpoznać urządzenie Użytkownika Serwisu i odpowiednio wyświetlić stronę internetową, dostosowaną do jego indywidualnych potrzeb;
  2. tworzenia statystyk, które pomagają zrozumieć, w jaki sposób Użytkownicy Serwisu korzystają ze stron internetowych, co umożliwia ulepszanie ich struktury i zawartości;
  3. utrzymanie sesji Użytkownika Serwisu (po zalogowaniu), dzięki której Użytkownik nie musi na każdej podstronie Serwisu ponownie wpisywać loginu i hasła;
W ramach Serwisu stosowane są dwa zasadnicze rodzaje plików cookies: "sesyjne" (session cookies) oraz "stałe" (persistent cookies). Cookies "sesyjne" są plikami tymczasowymi, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika do czasu wylogowania, opuszczenia strony internetowej lub wyłączenia oprogramowania (przeglądarki internetowej). "Stałe" pliki cookies przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika przez czas określony w parametrach plików cookies lub do czasu ich usunięcia przez Użytkownika.

W ramach Serwisu stosowane są następujące rodzaje plików cookies:
  1. "niezbędne" pliki cookies, umożliwiające korzystanie z usług dostępnych w ramach Serwisu, np. uwierzytelniające pliki cookies wykorzystywane do usług wymagających uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  2. pliki cookies służące do zapewnienia bezpieczeństwa, np. wykorzystywane do wykrywania nadużyć w zakresie uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  3. "wydajnościowe" pliki cookies, umożliwiające zbieranie informacji o sposobie korzystania ze stron internetowych Serwisu;
  4. "funkcjonalne" pliki cookies, umożliwiające "zapamiętanie" wybranych przez Użytkownika ustawień i personalizację interfejsu Użytkownika, np. w zakresie wybranego języka lub regionu, z którego pochodzi Użytkownik, rozmiaru czcionki, wyglądu strony internetowej itp.;
  5. "reklamowe" pliki cookies, umożliwiające dostarczanie Użytkownikom treści reklamowych bardziej dostosowanych do ich zainteresowań.
W wielu przypadkach oprogramowanie służące do przeglądania stron internetowych (przeglądarka internetowa) domyślnie dopuszcza przechowywanie plików cookies w urządzeniu końcowym Użytkownika. Użytkownicy Serwisu mogą dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących plików cookies. Ustawienia te mogą zostać zmienione w szczególności w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym zamieszczeniu w urządzeniu Użytkownika Serwisu. Szczegółowe informacje o możliwości i sposobach obsługi plików cookies dostępne są w ustawieniach oprogramowania (przeglądarki internetowej).
Operator Serwisu informuje, że ograniczenia stosowania plików cookies mogą wpłynąć na niektóre funkcjonalności dostępne na stronach internetowych Serwisu.
Pliki cookies zamieszczane w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i wykorzystywane mogą być również przez współpracujących z operatorem Serwisu reklamodawców oraz partnerów.