Aktualności
"Okrutnik" Aleksandra Rozmus (Novae Res)
- Szczegóły
- Kategoria: Pozostałe
- Utworzono: niedziela, 15, lipiec 2018 16:20
- Autor: Monika Salamucha
Bywają książki, które od pierwszej strony wciągają. Bywają książki, które po zamknięciu dalej nie trafiają do czytelnika. Bywają też takie, które czarują atmosferą, lecz wszystkie inne aspekty wołają o pomstę do nieba. Książka, którą chcę Wam teraz przedstawić nie pasuje do żadnych z powyższych kategorii. Jest to książka jedyna w swoim rodzaju.
„Okrutnik. Dziedzictwo krwi” opowiada historię Stanisława, młodego mężczyzny mieszkającego w chatce po dziadkach. Obywa się bez współczesnej technologii, woli ciszę i spokój panującą w lesie. Nie tylko dlatego, że jest z dala od zgiełku, lecz także z powodu, iż dzięki temu może bez przeszkód ćwiczyć walkę z potworami… Stanisław pochodzi z rodziny, w jakiej mężczyźni są tytułowymi okrutnikami. Niezwykle silni, szybciej się regenerujący, a do tego posiadający wyjątkowy sztylet, przy pomocy którego ukrócają łby słowiańskim potworom. Spokojny tryb życia Staszka zostaje zmącony, gdy poznaje rudowłosą rezolutną Amelię. Nagle okazuje się, że na ich dwoje poluje nie kto inny, jak sam Weles, Pan Podziemi. Spotkanie młodych ludzi skutkuje wydarzeniami, dzięki którym Amelia zdaje sobie sprawę, iż jest równie niezwykła i niepowtarzalna jak Stanisław. Muszą się mieć na baczności, bowiem zło czyha za rogiem.
Urzekł mnie klimat stworzony przez autorkę. Od dawna fascynuje mnie mitologia Słowian i z chęcią sięgam po literaturę tego typu. Aleksandra Rozmus zgrabnie przedstawiła świat, w jakim przyszło żyć bohaterom. Tajemniczo jest, momentami mrocznie, nie brakuje również akcji. Bohaterowie są wyraziści, jednak najlepiej wypada Stanisław, pierwszoplanowy bohater. Najwięcej stron jest przeznaczonych właśnie jemu, więc poznajemy go bardzo dobrze. To postać, dająca się z miejsca polubić. Natomiast inaczej sprawa ma się z Amelią. Mnie osobiście bardzo irytowała ta bohaterka, głównie przez bycie niezwykle dziecinną i nielogiczną. W książce było wiele sytuacji gdzie miałam ochotę potrząsnąć nią i nakrzyczeć, aby wzięła się w garść i zaczęła myśleć jak dorosła osoba.
Rozdziały są krótkie, więc książkę czyta się niesamowicie szybko. Mając więcej czasu na pewno skończyłabym ją w kilka godzin. Fabuła jest oryginalna, jednak mimo wszystko zakończenie jest najlepsze. Autorka sprawiła, że z wielką chęcią sięgnę po drugi tom.
Mimo wielu zalet, gdybym musiała wystawić ocenę, moja ocena znalazłaby się gdzieś pośrodku skali. „Okrutnik” to książka, która jest interesująca i ma się wrażenie, iż wszystko gra, ale jednak z tyłu głowy wciąż kołacze się myśl, że coś nie pasuje. Po przeanalizowaniu doszłam do wniosku, że rzeczą, która wywołuje takie myśli jest styl autorki. Jak pisałam wczesniej, książce czyta się szybko i płynnie, bardzo dużo się dzieje, lecz dzieje się aż za dużo. Dziewięćdziesiąt procent książki to opisywanie wydarzeń. Pozostałe dziesięć to przebłyski wspomnień lub przemyśleń bohaterów. Wśród natłoku wydarzeń i kronikarskiego spisywania ich zabrakło na chwilę wytchnienia i dania szansy czytelnikowi na przygotowanie się na kolejne zwroty akcji. Bardzo przeszkadzał mi też fakt, iż bohaterom wszystko się udawało. Autorka może nie miała pomysłu? Takie miałam wrażenie kiedy czytałam gorętszy moment, już miało stać się coś złego, ale nagle nadciąga pomoc. Najczęściej… znikąd. Stworzyła też wiele postaci, pojawiających się na chwilkę, odgrywających swoją rolę i znikających na dobre. Brakowało mi momentu, w którym autentycznie bałabym się o los któregoś z bohaterów.
„Okrutnik” to świetna pozycja dla fanów naszej rodzimej fantastyki. Polecam ją każdemu kto uwielbia słowiańskie klimaty. Jeśli je lubicie to warto przymknąć oko na niedociągnięcia, jako że to debiut autorki, a jak wiadomo debiutanckie powieści często pozostawiają po sobie ambiwalentne odczucia. Pomimo błędów dalej mam ochotę sięgnąć po drugi tom, co świetnie rokuje na przyszłe dzieła autorki.