Agnieszka Osiecka "Dzienniki i zapiski. Tom III 1952" (Prószyński i S-ka)

Ilekroć sięgam po tom pamiętników, dzienników czy listów, zastanawiam się, na ile ich autor miał świadomość, że kiedyś trafią one do druku i po wielu latach będą czytane przez szerokie grono osób. Na ile w tekstach tego typu mamy do czynienia z literacką kreacją, a na ile ze szczerym wyznaniem. Przyznam też, nieco dziwne uczucie tak zaglądać „pod podszewkę”, poznawać pisarzy, czy inne znane postaci od prywatnej, często najintymniejszej strony.
We współpracy z Fundacją Okularnicy im. Agnieszki Osieckiej ukazał się trzeci tom „Dzienników” poetki, pod redakcją dr Karoliny Felberg-Sendeckiej. Obejmuje on siedem zeszytów, zapisanych łącznie od 23X 1951 r. do 5 II 1953 r. pod pseudonimem Bożena Ostoja oraz dwa notesy z tegoż okresu.

Dzięki tym notatkom poznajemy piętnastoletnią uczennicę, skoncentrowaną bardziej na pływaniu, sporcie, spotkaniach towarzyskich, relacjach z chłopcami niż na nauce. Ta rozważna i romantyczna jednocześnie panienka pisała np. tak: „Wesolucho! Za ½ godziny idziemy zdawać maturuchnę. Cieszymy się jak cholera! J e z u s M a r i a! Z w a r i o w a ł a m  z  r a d o ś c i !!!!!!!!!!!!” (s. 209) Potem –swoje myśli i uwagi na papier przelewa już jako studentka dziennikarstwa UW.
Z niekiedy chaotycznych zapisków wyłania się świat lat pięćdziesiątych, portret otoczenia, w którym bytowała wówczas Osiecka. Oprócz wpisów w dzienniku znajdują się rozmaite, powklejane rzeczy np. zdjęcia, prasowe wycinki, szkolne notatki, refleksje na temat filmów i książek, wiersze itp. Czytając tom można odczuć, że autorką była nastolatka, tyle bowiem w jej tekstach egzaltacji, podkreśleń, cudzysłowów, ale też trzeba zauważyć, że to była piekielnie inteligentna nastolatka. Świadoma tego, czego chce od życia.
„(…) chcę dużo i szeroko wiedzieć o życiu, bo chcę istnieć w teraźniejszości, jeździć i (materialnie, bardzo materialnie) w całym znaczeniu żyć. Znaczy to, że chcę jeździć po świecie, spotykać bardzo dużo ludzi i czynić ciekawe obserwacje (…)” ( s. 21)
„I bardzo bym chciała mieć zdolności literackie. Nawet niewielkie – na tyle w każdym razie, abym mogła wypowiedzieć siebie i to, co się dookoła dzieje, abym mogła pisać o dwóch teatrach – życia i sceny” ( s. 22)
Aż dziw, jak bardzo prorocze okazały się powyższe słowa…. 

Redakcja i edycja „Dzienników” Osieckiej zasługuje na medal. Zachowano niepowtarzalny styl autorki, ale poprawiono oczywiste błędy, w przypadku błędnie zapisanych nazwisk i nazw, poprawki uczyniono w przypisie, rozwinięto skróty, oznaczono nieczytelne znaki i słowa. Wielokrotnie pojawiały się znaki redaktorskiej niepewności [?] oraz zdziwienia [!]  – odnośnie fragmentów, których poprawienie byłoby ingerencją w styl. Zamieszczono bogate w treść przypisy, indeks osób występujących w tekście oraz osób niezidentyfikowanych (wymienianych ogólnikowo, z imienia itp.) 

Dzięki tej publikacji można wniknąć częściowo w duszę autorki, poznać szczegóły jej młodego życia, jej poglądy i zmiany postawy, można uszczknąć atmosfery tamtych czasów i sięgnąć do zwyczajności legendarnej już niemal poetki.
Czytelnika czeka porcja zdziwień, zaskoczeń, wzruszeń, uśmiechów i zachwytów. Pokaźnych rozmiarów księga nie jest lekturą na jedno posiedzenie, zresztą styl na dłuższą metę jest męczący. Za to stopniowe spotkania z Osiecką na kolejnych stronach dziennika dostarczają niezapomnianych wrażeń, wiedzy i emocji. 

Pamiętajmy o Osieckiej, czytajmy jej dzienniki…

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież