"Międzyrzecz" Piotr Ibrahim Kalwas (JanKa)

Już sama notka biograficzna o Piotrze Ibrahimie Kalwasie, artyście zespołu punkowego, robotniku w Skandynawii, właścicielu sklepu z winami, wyznawcy Islamu, sprawiła, że jeszcze przed otwarciem książki „Międzyrzecz” czułam, iż rozpoczynam właśnie podróż, której długo nie zapomnę.

Nie myliłam się, choć była to jedna z najtrudniejszych literackich dróg, jakimi dotąd szłam.

Czytałam, powracałam, zerkałam do Internetu i encyklopedii w poszukiwaniu wyjaśnienia. Bardzo powoli wnikałam w świat stworzony przez pisarza, a po przeczytaniu przez wiele dni próbowałam oswoić to, czego doświadczyłam.

 

 

Cała opowieść zaczyna się dość banalnie. Bohater spędzając popołudnie w kawiarni spotyka człowieka, który prosi go, a właściwe zleca przewiezienie starych greckich manuskryptów na wyspę Eysturoy, gdzieś w archipelagu Wysp Owczych. Z niezrozumiałych powodów bohater godzi się i trafia do położonego na zupełnym odludziu domu Johana. Do miejsca otoczonego jedynie wichrami, mgłą i przenikającym chłodem. Szybko okazuje się, że posiadłość kryje w sobie niezliczone tajemnice. Bohater zaczyna wędrówkę po pokojach i korytarzach. Pełno tu zupełnie odrealnionych przedmiotów, symboli i znaków. Bo czym innym są ponumerowane okna i drzwi, które trzeba otwierać i zamykać według planu, pancerzyki skarabeuszy niczym dywan zaścielające podłogi, kości, zegary, stoły bez nóg. Wszystko pozornie bez porządku i bez czasu. To właśnie czas, a raczej jego bieg najbardziej niepokoi. Niekiedy cofa się, każąc czytelnikowi powtarzać przeczytane już zdania, innym razem pędzi do przodu, a czasem nie istnieje w ogóle.

Potem zaczynają się sny. Przedziwna wędrówka po epokach, wiekach, minionych latach. Nic nie jest tym czym jest naprawdę. Wierzenia, podania, przepowiednie, obrazy. Kolejne drzwi i kolejne wizje. Barwne, niemal namacalne.

I wciąż powtarzające się pytania: Kto trzyma pióro? Czyja moc sprawia, że powstają kolejne zdania? Kto tworzy historię, którą czytamy? Pisarz? Bohater? A może sam Bóg, który widoczny jest tu pod różnymi nazwami i postaciami?

Tych pytań powstaje nieskończenie wiele. O naturę ludzką, o znaczenie dobra i zła, o bieg czasu.

Myślę, że dla każdego kto sięgnie po „Międzyrzecz” Piotra Ibrahima Kalwasa, pytania i odpowiedzi będą inne. Co więcej, jestem przekonana, że każdy przeczyta inną książkę. Opisana historia zmienia się bowiem w zależności od doświadczeń i wrażliwości czytelnika.

Czy polecam?

Odpowiem tak:

Przeczytajcie, jeśli macie odwagę zajrzeć w głąb siebie i zmierzyć się z tym co tam zobaczycie. 

 

 

 

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież