"Hannah" Lucy Wild wyd. Novae Res

 

„Najlepszym lekarstwem jest nieoglądanie się za siebie”

 

Czasami doświadczenia życiowe pozostawiają po sobie rany na duszy, które trudno zagoić. Można wówczas rozpamiętywać, to co się stało albo próbować zawalczyć o siebie i zbudować swój świat na nowo. Historia bohaterki książki pt.: „Hannah” pokazuje, że nie jest to takie łatwe.

 

Lucy Wild skrzętnie ukrywa swoją tożsamość, co jest dla mnie niezrozumiałe. Wiadomo, że debiutuje na rynku wydawniczym, ma kochającego mężczyznę u swego boku i dzieci. Ukończyła kurs Pasji Pisania i Pracy nad Tekstem, w którym uczestniczyła w 2015 roku. Wówczas na pierwsze zajęcia przyniosła swój tekst opowiadający o dziewczynie z traumatyczną przeszłością. W czasie nauki pracowała nad swoją powieścią przez jakiś czas i dopiero teraz możemy poznać tę historię w jej ostatecznej wersji.

 

Życie Hannah do pewnego momentu układało się bez większych problemów. Miała swoje grono znajomych, plany i marzenia. Wszystko zmieniło jedno zdarzenie, które pozostawiło po sobie trwały ślad na ciele i duszy. Poznajemy główną bohaterkę rok po tym dramacie, gdy przylatuje do Nowego Jorku, by studiować literaturę angielską. Pragnie w ten sposób odciąć się od przeszłości. Ta jednak nie daje o sobie zapomnieć …

 

Will Logan także miał trudne dzieciństwo, które ukształtowało go na aroganckiego, nieczułego i irytującego człowieka. Kiedyś postanowił sobie, że już nikomu nie pozwoli zbliżyć się do siebie. I konsekwentnie jest wierny swemu przyrzeczeniu. Zaczął prowadzić burzliwe życie towarzyskie wypełniane imprezami, narkotykami, szybkim niezobowiązującym seksem. Jest pełen sprzecznych emocji, wybuchowy i nieprzewidywalny. Z czasem okazuje się, że pod tą butną i nieprzystępną maską skrywa swoje prawdziwe, wrażliwe oblicze, które ujawnia się jedynie przy przyrodniej siostrze Kate i Hannah.

 

Hannah i Will to dwie potargane dusze czują do siebie przyciąganie i uczucia, jakich do tej pory nie dane im było przeżyć. Nie jest im łatwo stworzyć harmonijną relację, przełamać swoje obawy i całkowicie poddać się kiełkującej miłości.

 

Mimo, że fizyczny ból zadany bohaterce pozostawił po sobie trwałe ślady na jej duszy i umyśle, to jednak nie jest ona typem snującej się, smętnej osoby użalającej się na swój los. Jest świadoma swoich lęków, stara się zbudować swój świat na nowo, ponownie uwierzyć w siebie, zaufać drugiej osobie. i wpuścić miłość, która puka do jej serca.

 

Niestety, często wyciąga błędne wnioski, zbyt szybko ocenia ludzi, co rodzi w niej frustrację i ponowne wycofanie się do swojego świata. Z tego powodu często mnie irytowała swoim postępowaniem i reakcjami, mimo że rozumiałam jej cierpienie. Czasami patrzy na wszystko poprzez swoje doświadczenia. Zatopiona w swoich koszmarach, które nie pozwalają na spokojny sen, nie dostrzega, że inni także mogą mieć problemy ze swoimi demonami. Zupełnie dla mnie niezrozumiałe było jej zachowanie w wielu sytuacjach a swoje apogeum osiągnęło ono w ostatnich rozdziałach, gdzie zbyt szybkie wyciąganie wniosków i brak szczerej rozmowy zaważyło na relacjach z Willem.

 

„Hannah” to  wypełniona emocjami,  przejmująca opowieść o podnoszeniu się po przeżytej traumie, zmaganiu ze swoim strachem i wychodzeniu ze stworzonej przez  siebie, własnej mentalnej skorupy niepozwalającej na normalne życie. Porusza wiele kwestii związnych z przyjaźnią, szczerością, zaufaniem i uczciwością.

 

Autorka zastosowała dosyć popularny schemat oparty na wzajemnej początkowej niechęci, która przeradza się w fascynację i w efekcie w miłość. Pod tym względem jest ona przewidywalna, tak jak przewidywalny jest problem głównej bohaterki. Natomiast niezwykle ekspresyjnie ukazała jej wewnętrzne rozterki, walkę z samą sobą i próbę wprowadzenia  zmian.  Z drugiej strony nie potrafi zapomnieć tego, co ją spotkało w przeszłości.

 

Fabuła skupia się w większej części na relacjach Hannah i Willa ale też pojawia się wiele epizodów pobocznych, z których nie wszystkie zostały w pełni rozwinięte.  Zdecydowanie za mało jest wyeksponowana  babcia głównej bohaterki, która  przecież była  ważną osobą w jej dorastającym życiu. Dlatego aż dziwne było dla mnie, że dziewczyna spotkała się z nią dopiero po kilku tygodniach od przylotu do Nowego Jorku i zamiast skorzystać z jej zaproszenia, wolała mieszkać w skromnych, studenckich warunkach.

 

Książka reprezentuje gatunek obyczajowy ale można w niej odnaleźć elementy literatury młodzieżowej, psychologicznej a nawet sensacyjnej, Lekki styl sprawił, że przeczytałam ją szybko, dając się porwać stworzonej opowieści, która wyzwoliła we mnie różnorodne emocje. Nie raz udało się autorce mnie  wzruszyć, zaniepokoić ale też wprawić w zdumienie a nawet irytację, zwłaszcza, gdy dotarłam do końca tej historii. Finał zupełnie mnie zaskoczył, gdyż nie takiego się spodziewałam.  Nie wszystkie wątki i sekrety zostały ujawnione, więc mam nadzieję, że autorka dopisze dalsze losy Hannah i Willa, gdyż uważam, że taki obrót sprawy jaki zafundowała swoim bohaterom pani Lucy jest nie do przyjęcia!

 

 

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież