• Skocz do głównej treści strony
  • Skocz do menu nawigacyjnego i logowania

Nawigacja i wyszukiwanie

Nawigacja

  • Wywiady
  • Recenzje
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Redakcja

Szukaj

Click for: Promotional Hats
Jesteś tutaj: Home

Filmowe CPA

Przeglądaj

  • Aktualności
  • Recenzje
  • Wywiady
  • Patronaty
  • O książkach, autorach i nie tylko...
  • Spotkania autorskie
  • Konkursy
  • Blog
  • Partnerzy
  • Pliki do pobrania
  • Redakcja
  • Wasza twórczość
  • Mapa strony
  • Polityka prywatności

Ostatnio komentowane

  • Patronat naszego portalu - "Wspomnienia w kolorze sepii" Anny J. Szepielak. Wydawnictwo Nasza Księgarnia. (15)
  • Wywiad z Karoliną Wilczyńską, autorką m.in. "Anielskiego kokonu" (46)
  • Wywiad z Marią Ulatowską, autorką m.in. "Kamienicy przy Kruczej" (48)

Odwiedza nas

Odwiedza nas 76 gości oraz 0 użytkowników.

"Kryształowi. Łatwy Hajs" Joanna Opiat-Bojarska (wyd. Muza)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: piątek, 17, maj 2019 18:54
Autor: Katarzyna Pessel

To, co dla jednych jest pracą, inni uznają za zdradę. Wierność zasadom bywa szybko odkładana na bok, cenę za sprzeniewierzenie się im rzadko bierze się pod uwagę. Nie wiadomo czy przekroczenie cienkiej granicy, pomiędzy prawem bezprawiem, było łatwe czy też może wynikało z nadarzającej się okazji, Za tym pierwszym krokiem był kolejny i następny, a potem stało się to już codziennością, nad którą nie trzeba się zastanawiać …

 

Donos może nie jest najlepszym źródłem informacji, ale czasem staje się pierwszym etapem śledztwa. Paweł Dobrogowski bierze pod lupę informację, która rzuca więcej niż niekorzystne światło na jednego z doświadczonych policjantów. Jego zadaniem jest dotrzeć do prawdy, jaka by nie była, co raczej nie jest traktowane przez innych  zbyt przychylnie. Jednak taka jest jego rola i nie zamierza komukolwiek odpuścić, pokazał już swoją skuteczność, lecz teraz czas na nowe wyzwanie. Gangster w komendzie, ale nie w celi, a jako stróż prawa. Jedno z drugim kłóci się? Może tak, może nie, może to jedynie rzucenie podejrzeń na uczciwego policjanta, bo zbyt dobrze wykonywał swoją pracę? Dobrogowski ma wyjaśnić kim faktycznie jest Łysy, nikt raczej mu w tym nie pomoże, w ostatecznym rozrachunku zawsze pozostaje się samotnym. Rzeczywistość bywa skomplikowana, a była żona, koledzy i własnych charakter dodatkowo gmatwa ją. Driver ma jeden cel – odkryć prawdę i wykluczyć tego, kto sprzeniewierzył się zasadom i przeszedł na drugą stronę. Ale ma do czynienia z przebiegłymi przeciwnikami, sam także nie przebiera w środkach, nie można zapominać, że każdy kij ma podobno dwa końce …

 

To nie jest kolejna opowiastka o dobrych i złych policjantach, w „Kryształowych” nie ma prostych podziałów, ludzi bez skazy i całkowitych degeneratów. Joanna Opiat-Bojarska pokazuje wymiar sprawiedliwości bez ozdóbek, eufemizmów, przedstawia jego przedstawicieli od rzeczywistej strony czyli w codziennych sytuacjach, kiedy mają lepsze dni i gdy nastają gorsze chwile. Te ostatnie dotyczą wszystkich, dobra passa nie trwa wiecznie, lecz nim nastąpi krach rozpoczyna się dochodzenie powoli, ale nieubłaganie, zbliżające się do sedna, nawet jeśli komuś to nie na rękę. Drugi tom podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej, policyjne środowisko nie jest pokazane w krzywym zwierciadle, lecz od strony, pozostającej najczęściej w cieniu. Tej gdzie jest korupcja i walka z nią, donosy i sprawdzanie ich wiarygodności, a zaufanie bywa obciążone ogromnym ryzykiem i staje się luksusem. Pisarka nie wkłada kija w mrowisko, zamiast tego czytelnicy otrzymują rasowy kryminał z bohaterami o klasycznych cechach tego gatunku literackiego, lecz po mistrzowsku zaadaptowanych do teraźniejszości. W „Kryształowych. Łatwym hajsie” akcja trwa bezustannie, adrenalina utrzymuje się wciąż na wysokim poziomie,  kolejne etapy śledztwa co i rusz odsłaniają nowe elementy układanki. Joanna Opiat-Bojarska przygotowała niejeden moment zaskoczenia, pewnym powinno się być podczas lektury tylko tego, iż prawda dla zbyt wielu nie jest wygodna, natomiast jej przeciwieństwo bywa aż za często wykorzystywane. Po lekturze pozostaje niecierpliwe czekanie na trzecią część i próby odpowiedzi na pytania, które nie pozwalają na spokojne odłożenie książki na regał.

 

 

 

Dodaj komentarz

„Miłość, szkielet i spaghetti” Marta Obuch (wyd. Sol)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: niedziela, 12, maj 2019 17:05
Autor: Katarzyna Pessel

Polsko-włoska lub jak kto woli włoska-polska przyjaźń ma długą tradycję, czasem jest ona dość szorstka by nie powiedzieć  jednostronna. Jednakże takie więzy mogą przynieść co nieco zamieszania, zwłaszcza kiedy trafia na podatny grunt w postaci naukowców z pasją, kilku kobiet, nie dających się w kaszę dmuchać, słynnego sanktuarium oraz przedstawicieli południa Europy. Wyniknąć z tego może tylko jedno czyli kulinarno-sensacyjna awantura.

 

Częstochowa już wiele widziała, tak samo jak jasnogórski klasztor, tak więc wykopaliska nie były niczym co mogło wstrząsnąć ich posadami. Spadający trup oraz sabotowania pracy naukowej cokolwiek zakłóca świętego miejsca. Cezary Trębacz oraz profesor Lesiak nie zamierzają stać z boku kiedy ktoś niszczy wielomiesięczną pracę, no i miejscowa policja w osobie Jurka Niecko spostrzegawcza jest i nie wierzy zbytnio w zbiegi okoliczności. Zwłaszcza, że pewien świadek ma coś do powiedzenia. Jednak dochodzenie nie rusza zbytnio do przodu, bo kolejne wydarzenia komplikują wszystko, jedno wydaje się pewne, chociaż nie poparte dowodami, winni są Włosi. Dokładnie rzecz biorąc kilku, zamieszkujących rezydencję rodem z serialu „Dynastia”, ale z częstochowskim adresem. Na pierwszy rzut oka nie wyglądają na podejrzanych, przynajmniej tak sądzi Dorota, dla której są ratunkiem od rodziny, a dokładniej rzecz biorąc kulinarnych geniuszy płci żeńskiej z charakterami z piekła rodem. Człowiek musi gdzieś szukać ratunku, więc dlaczego nie zatrudnić się jako pielęgniarka w tak pięknym domiszczu? Szkopuł w tym, że oprócz opiekuńczo-pielęgnacyjnych umiejętności trzeba również umieć gotować, a talenty kulinarne Dorotkę ominęły. Od czego jednak właśnie familia? Wszystko da się zorganizować, no i nie można zapomnieć, że dziewczyna uwolni się od rodziny i vice versa. Wprost sielanka byłaby gdyby nie to, że zachwytu nad włoskimi podopiecznymi nie wykazują stróżowie prawa. Oczywiście nie tak po prostu lub z czystej złośliwości, ale potrzebne są świadectwa przestępczych poczynań, a te trudno zdobyć, chyba, iż ma się odpowiednią osobą do pomocy, nawet niezbyt chętniej do niej. Czego może dokonać zdeterminowana kobieta z ciotkami i siostrami? Dużo, więcej niż ktokolwiek się spodziewa. Jeśli do tego dodać mniej lub bardziej przypadkowe przecięcie się ścieżek z Cezarym i Lesiakiem to nic nie jest niemożliwe, mafia nie wiedziała z kim zadarła!

 

Na okładkach pewnych książek powinno widnieć ostrzeżenie by nie czytać ich w środkach masowej komunikacji lub w większych skupiskach, ludzi tudzież niczego nie spodziewających się bliskich bądź znajomych. Dlaczego? Zdziwione spojrzenia to jedynie wstęp do różnorodnych reakcji na rozbawienie malujące się na twarzy. „Miłość, szkielet i spaghetti” ma w sobie wszelkie atrybuty doskonałej komedii kryminalnej, podczas lektury której jednocześnie nieustannie wybuchamy niekontrolowanym śmiechem i staramy się rozwiązać zagadkę. Jedno i drugie nie rywalizują ze sobą, lecz wzajemnie się uzupełniają i napędzają. Fabuła zręcznie łączy gatunki, utrzymując odpowiednią dozę tajemnic do samego końca, a jednocześnie humorystyczne dialogi, podszyte czasem satyrą, dają w efekcie końcowym intrygującą opowieść. Marta Obuch mistrzowska włada słowem co w komediach jest podstawą, a w „Miłości, szkielecie i spaghetti” jest doskonale widoczne. Inteligentna rozrywka idealna na każdą pogodę za oknem oraz niezawodnie poprawiająca samopoczucie.

 

 

 

Dodaj komentarz

"Dusia i Psinek- świnek. Nikt się nie boi" Justyna Bednarek, Marta Kurczewska, wyd. Nasza Księgarnia

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: środa, 01, maj 2019 17:19
Autor: Daria Lizoń

,, Dusia i Psinek- Świnek. Nikt się nie boi” to na pierwszy rzut oka bardzo słodka książeczka. Jednak jak się okazuje to tylko pozory. Dlaczego? O tym już za chwilkę.

 Zacznę standardowo od  wizualnej strony. Książka ma format A5, ale na szerokość jest dłuższa, do tego mamy twardą oprawę zamszową, co powoduje, że okładka jest bardzo miła w dotyku.  Niestety pozostawia odciski palców więc należy ostrożnie się z nią obchodzić. Utrzymana w kolorystyce fioletu, przedstawia małą dziewczynkę i świnkę. W środku znajduje się przecudowna  wklejka w trójkąty o odcieniu niebiesko- liliowych.  Kartki są beżowe, ale i kolorowe, bowiem ilustracje są momentami na całe dwie strony, trzeba przyznać, iż są one przepięknie wykonane i wspaniale odwzorowują tekst czytany. Czcionka jest gruba i powiedziałabym małej wielkości. Całość wydania oceniam na 5.

Na początku wspomniałam,, że książka na pierwszy rzut oka jest słodka lecz są to pozory.  Pewnie zastanawiacie się dlaczego? Otóż niech nas nie zmylą dziecięce obrazki, bowiem historia ukryta na kartach tej powieści może na pozór jest  lekka, czasem wręcz dziecinna, jednak skrywa w sobie ogromne ilości mądrości, psychologii, a przede wszystkim jest genialną pozycją dla nauczycieli, rodziców, którzy chcą  wykorzystywać książki jako element terapii. Mamy tu do czynienia bowiem z problemem z jakim styka się nie tylko dziecko, ale i rodzic. Mianowicie mam tu na myśli lęki.  Nasza mała bohaterka Dusia wraz ze swym prosiaczkiem zaprasza do świata dzieci, w jakim strach nie jedno ma imię oraz twarz.  Autorka w znakomity sposób pokazuje jak  niewiele trzeba dzieciom by ze zwykłej błahej  rzeczy stworzyły w swoim umyśle potwora, wywołującego najgorszy atak paniki, stany lękowe czy po prostu strach przed nieznanym. Świnka Psinek przychodzi na ratunek i w przepiękny sposób pokazuje milusińskim, jak należy sobie radzić w takich sytuacjach, przy okazji ucząc, że strach może być miłym i przyjaznym potworkiem, jeśli tylko zechcemy poznać go bliżej.

Jestem oczarowana, a przede wszystkim zachwycona, tą historią. Elementy psychologii zostały sprawnie wplecione, mądrość tej powieści zadowoli niejednego wybrednego rodzica. To idealna pozycja, która pozwala na  chwilę refleksji z naszymi pociechami nad problemem ,, strachu’.  Całość okraszona cudownymi ilustracjami tylko podnosi wartość tej książeczki, owszem może i cienkiej, ale jakże mądra. Polecam ją serdecznie rodzicom, zwłaszcza nauczycielom i psychologom pracującym z dzieciakami. Ta pozycja warta jest Waszej uwagi.

 

 

 

Dodaj komentarz

"Droga do nieśmiertelności. Felietony medyczne" Jan Niżkiewicz (wyd. Novae Res)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: środa, 17, kwiecień 2019 19:21
Autor: Daria Lizoń

Książka ,, Droga do nieśmiertelności. Felietony medyczne”  to doskonała propozycja dla miłośników książek popularnonaukowych, nawiązujących do medycyny. Czy warto sięgnąć po tę książkę? Zaraz odpowiem na te pytanie.

Na początku przyjrzyjmy się bliżej wydaniu tej pozycji. Otrzymujemy książkę w standardowym formacie A5 z matową okładką, która nie zostawia śladów palców. Posiada skrzydełka, a jej minimalistyczna kolorystyka odwołuje się już na samym wstępie do medycyny. Biel, czerwień i niebieski to ewidentnie szpitalne kolory.  Książka posiada spis treści , brak rozdziałów rekompensują wytłuszczone tytuły. Czcionka choć mała, jest czytelna, a beżowe strony zadowolą wybrednych czytelników. Całość wydania oceniam więc na 5.

Muszę przyznać, że to moja pierwsza książka medyczna, jaka od samego początku wciągnęła mnie do tego świata naukowego związanego z odkryciami w tej dziedzinie. Razem bowiem z autorem przemierzałam drogę od starożytności aż po przyszłość, by przyjrzeć się bliżej odkryciom  lekarzy, których dokonali wśród leków, operacji, czy metod leczenia.  Pan Jan tym sposobem ukazuje, co w medycynie było kiedyś czymś niemożliwym, a dziś jest tzw. chlebem powszednim.  Mimo, że to pozycja naukowa to muszę przyznać, iż czyta się ją lekko i przyjemnie. Język bowiem chociaż jest naukowy to bardzo potoczny, tak by czytelnik na co dzień nie mający do czynienia z takimi zagadnieniami mógł wszystko zrozumieć.  Same przykłady, które przytacza nam autor są bardzo ciekawe, wręcz momentami niesamowite.

Pozycja ta jest merytorycznie na wysokim poziome, a to za sprawą felietonów,  zebranych w całość i tworzących wspaniały zbiór. Autor sprawnie polemizuje z czytelnikiem, zadając mu pytania, nie tylko skłaniające do refleksji, ale i karzące mu zastanowić się nad samą dziedziną medycyny. Czy idzie ona w dobrym kierunku ? Czy mamy się obawiać kolejnych odkryć naukowców lub też czy nieśmiertelność  faktycznie jest tak mocno upragniona przez ludzkość, że należy do niej dążyć po przysłowiowych trupach? 

Jestem tą pozycją oczarowana i z przyjemnością polecam ją każdemu kto interesuje się medycyną. Czytałam ją z wypiekami na twarzy chociaż rzadko sięgam po ten motyw w literaturze. To chyba o czymś świadczy, prawda? Skoro mnie laika oczarował Pan Jan to, co dopiero miłośników medycyny. Genialna książka, jaka  powinna znaleźć się w każdym domu.

Dodaj komentarz

Aneta Krasińska "Gdy opadły emocje" (wyd. Szara Godzina)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: niedziela, 14, kwiecień 2019 16:32
Autor: Katarzyna Pessel

Przeszłość jest sumą dobrych i złych momentów, jedne i drugie budują przyszłość. Niekiedy jedno z wydarzeń ma większy wpływ na dalsze niż komukolwiek się wydaje, ale pozostaje w cieniu. Dopiero dłuższym czasie zaczyna się dostrzegać jego siłę oddziaływania, lecz czy nie jest za późno być coś zmienić?

 

Czy warto spotkać się po latach z ludźmi, którzy przez kilka lat towarzyszyli nam prawie codziennie, a później gdzieś zniknęli w prozie życia? Marcelina ma pewne wątpliwości, ale najlepsza przyjaciółka nie pozwala zrobić jej kroku w tył. Zresztą przecież to jedynie kilka godzin, no i tuż obok będzie Magda. Taka impreza to nic takiego, nawet jeśli ma się wiele wątpliwości. Kiedyś mieli z sobą dużo wspólnego, lecz przecież zmienili się, tak już bywa, czy jest sens by wracać do tego, co było? W końcu teraźniejszość jest ważniejsza, a w niej jak zawsze mnóstwo małych i większych problemów do rozwiązania. Jednak Marcelina zjawia się na imprezie i stara się poznać ludziach starszych o dwadzieścia lat tych, których ostatnio widziała tuż po maturze. Upływ czasu dla jednych był łaskawszy niż dla drugich, inni wciąż nie wyzbyli się typowych zachowań. Wspomnienia powracają, tak same jak i wydarzenia, jakie tak dużo zmieniły pomiędzy przyjaciółmi, stojącymi u progu dorosłości oraz chcących spełnić marzenia. Dwie dekady temu mieli plany, obecny rachunek zysków i strat odsłania wątpliwości i nie do końca zagojone rany. Marcelina porównuje jedno z drugim i niespodziewaną szansą, pojawiającą się nagle i burzącą spokój. Czy warto wrócić do przeszłości?

 

O emocjach i ludzkich losach wcale nie tak łatwo jest pisać. Liczą się niuanse, realistyczne oddanie uczuć oraz bohaterowie i ich historia. Nie trudno jest wpaść w nadmierną emocjonalność lub zagubić się w szczegółach. Jednak Aneta Krasińska gładko ominęła niebezpieczne rafy i dała czytelnikom do rąk powieść o tym, co wydaje się oczywiste i banalne, lecz kryje  w sobie o wiele więcej niż większość przypuszcza. Główna postać jest znajoma, ale pod pozorami zwyczajności kryją się emocje oraz egzystencja, zbudowana na nie do końca zabliźnionych ranach. Pisarka z wyczuciem przedstawia postać Marceliny oraz jej bliskich z teraźniejszości i przeszłości. To właśnie ta ostatnia odgrywa jedną z kluczowych ról, chociaż mogłaby wydawać się już zamkniętym rozdziałem, jednakże jest w niej coś co skłania do powrotu do czegoś, co mogło potoczyć się inaczej. Dawne niedopowiedzenia, przemilczenia, trudne chwile powracają z niespodziewaną siłą. Jak zareaguje główna bohaterka i pozostałe osoby? Czy warto było skonfrontować się z tym, co kiedyś odgrywało tak ważną rolę oraz ludźmi, którzy wypełniali ówczesne życie? Co z teraźniejszością oraz zbudowaną egzystencją? Warto jest wchodzić w dawne relacje czy skupić się na tym co jest teraz? Z tymi pytania oraz samymi sobą muszą się zmierzyć postacie książki „Gdy padły emocje”, a czytelnicy obserwują ich wybory oraz rozterki z nimi związane.

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

"Czerń i purpura" Wojciech Dutka (wyd. Albatros)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: czwartek, 11, kwiecień 2019 19:03
Autor: Katarzyna Pessel

Zawierucha dziejowa wcale nie pojawia się znikąd, to ludzie ją tworzą, dzięki nim nabiera niszczycielskiej siły i w końcu pochłania tych, którzy ją stworzyli i pozwolili by niszczyła coraz to nowe obszary. Niestety jej ofiarami stają się w pierwszej kolejności niewinni, rzadko kiedy ich krzyk jest słyszalny. Kiedy już przebije mur niewiedzy zbyt często jest już za późno, ale niekiedy zdarza się mały cud …

 

Był miłym dzieckiem, a później nastolatkiem, lecz stał się mordercą, piekło sam wybrał. Chciała studiować, spędzać czas z rodziną, bawić się jak każda dziewczyna, ale ta zwykła codzienność została jej odebrana. Przed wybuchem Drugiej Wojny Światowej każde z nich było zwyczajnym młodym człowiekiem, stojącym przed pierwszymi życiowymi wyborami, z marzeniami i nadziejami na szczęśliwa przyszłość. Niestety żadne z nich nie podążyło ścieżką, która wcześniej rysowała się przed nimi. Franz szukał odpowiedzi na swoje pytania w nazistowskiej  ideologii, Milena po prostu starała się odnaleźć się w rzeczywistości, w jakiej jej żydowskie pochodzenie stało się powodem utraty dotychczasowej egzystencji. Ich drogi spotkało się w miejscu, gdzie ludzie ludziom zgotowali gehennę w imię okrutnego fanatyzmu, przekraczającego jakiekolwiek granice. Ona widziała jak zabijał, on dostrzegł ją pośród innych, którym w każdej minucie odbierano wszystko, włącznie z godnością i przede wszystkim prawem do życia. SS-man i żydowska więźniarka obozu koncentracyjnego, wynik ich spotkania mogło mieć tylko jedno zakończenie … Jednak okazało się zupełnie inne, pośród dymów z krematoriów, korowodem śmierci, wiecznego strachu i głodu zrodziło się uczucie, trudne, niespełnione, lecz dające szansę na przetrwanie. Czy można pokochać kogoś kogo powinni się nienawidzić?

 

O grozie Drugiej Wojny Światowej napisano więcej niż miliony słów, większość z nich mówiło o niebywałym okrucieństwie i zagładzie na niewyobrażalną skalę. Świat stanął w ogniu, wznieconym przez ludzi, miliony stały się ofiarami, ale u podstaw tej zatrważających liczb stoi pojedynczy człowiek, to jemu odebrano wszystko i on również był tego autorem. „Czerń i purpura” Wojciecha Dutki jest opowieścią o mężczyźnie i kobiecie, zagubionych w historycznej zawierusze, ukazanej na tle tragedii narodów. W tej książce tylko na pierwszy rzut oka wszystko jest bezwzględnie czarne i lśniąco białe, kat i ofiara nie są bezimienni, są ludźmi z krwi i kości, podobni do swoich rówieśników po drugiej stronie granicy stworzonej z uprzedzeń i okrutnej ideologii. Rozdział za rozdziałem czytelnicy są niemym świadkiem jak  człowiek staje się katem i ofiarą oraz próbuje w piekle ocalić resztkę siebie i przeżyć. Nazwa Auschwitz budzi jednoznaczne skojarzenia, lecz jemu podobnych było wiele, każde oznaczało jedno – śmierć. Jednak nawet w takim miejscu, pośród nieustannego strachu, walki o każdy następny dzień, niekiedy nawet godzinę, jest szansa by znowu stać się człowiekiem. To nie „opowiastka” o zakazanej miłości, lecz historia o dwojgu młodych, którzy spotkali się w najgorszym momencie swojego życia i odmienili je sobie nawzajem, chociaż wszystko było przeciwko nim. Nie ma w niej miejsca na typowe szczęśliwe zakończenie, ale to, co było udziałem tych dwojga wymknęło się jakimkolwiek zasadom oraz zakrawało na cud w świecie gdzie życiu odebrano jakąkolwiek wartość. Wojciech Dutka oparł swoją powieść na rzeczywistych wydarzeniach, co dodatkowo jeszcze wzmacnia wymowę „Czerni i purpury”. Pisarz ukazał również drogi, jakie doprowadziły bohaterów do punktu, gdzie się spotkali, jednocześnie były one typowe, lecz i skomplikowane jak ludzkie losy.

 

 

 

Dodaj komentarz

"Sprawa Hoffmanowej" Katarzyna Zyskowska (wyd. Znak LiteraNova)

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: piątek, 05, kwiecień 2019 18:25
Autor: Katarzyna Pessel

Niewinność i wina czasem idą z sobą w parze, stanowiąc swoisty rewers i awers ludzkiej twarzy. Wydają się być zupełnie czymś odmiennym, ale bywa, że jedno brane jest za drugie, lub  zdarza się tak, iż wszystko zależy od tego punktu widzenia. Niekiedy nawet najbardziej zainteresowani nie są pewni co do charakteru swojego uczestnictwa w sprawie.

 

Co wydarzyło się w okolicach Lodowej Przełęczy? Zmarli nie powiedzą, a tej, która ocalała, przypisuje się całe zło jakie wydarzyło się w cieniu odwiecznych Tatr. Mira Hoffmanowa milczy, jeśli nawet odezwie się, to jej słowa nie są tymi oczekiwanymi. Kiedy wraz z mężem i pasierbem zawitała do Zakopanego nic nie zapowiadało tragedii, jaka miała się rozegrać wkrótce. Oczywiście ludzie od początki „gadali”, w końcu niezbyt często gwiazda rozrywki porzuca scenę by wyjść za mąż za o wiele starszego prawnika. Plotki towarzyszyły im od samego początku, każdy krok nowej pani Hoffmanowej budził zainteresowanie, dodatkowo wciąż podsycane przez „życzliwych”. Dekadenckie, zakopiańskie, towarzystwo niejedno już widziało, ale nowa twarz, zwłaszcza Miry Mey, wprowadza powiew świeżości, nawet kiedy chce  się pozostać niezauważoną. Czy można wtopić się w tłum gdy jest się właśnie tym, a nie innym człowiekiem? Raczej nie, jeżeli do tego dodać ludzką ciekawość oraz rozpalone niezdrowe emocje, świadomie bądź nie, to na efekty nie trzeba długo czekać. Dramat zamiast wzbudzić współczucie przynosi Hoffmanowej społeczny ostracyzm oraz coś o wiele gorszego – przypisanie winy bez jakiekolwiek procesu. Fakty wydają się jednoznaczne, ale czy ktoś je bierze pod uwagę? Opinia publiczna sądzi po pozorach, te wydają się jednoznaczne, chociaż czy tak naprawdę jest? Jedno jest tylko pewno troje ludzi zginęło, jeden ocalał, cała reszta osnuta jest tajemnicą, plotkami i niezdrowym zainteresowaniem. Ile było ofiar w rzeczywistości i kto jest winny? Tego nie wie nikt …

 

Zło bywa namacalnie odczuwane, kładzie się cieniem na przeszłości, teraźniejszości, a przede wszystkim przyszłości. Wiadomo, że coś się wydarzy i nic już nie będzie takie samo. Właśnie taki klimat towarzyszy „Sprawie Hoffmanowej” od samego początku do ostatnich słów. Katarzyna Zyskowska w niezwykle sugestywny sposób oddała emocje głównej bohaterki oraz otoczenia, jeśli do tego dodać niejednoznaczność wydarzeń oraz przeplatanie się subiektywnych opinii i faktów, które podlegają różnorodnej ocenie, to czytelnicy otrzymują piekielnie intrygującą historię. Wina i niewinność wciąż zamieniają się miejscami, czasem stoją tuż obok siebie, a kluczowe pytanie „Co wydarzyło się na Lodowej Przełęczy” ma kilka odpowiedzi, każda może być prawdziwa, lecz która nią jest? Tragedia rozegrała się w kilku aktach, kiedy pierwszy zaistniał na życiowej scenie finał był jeszcze nieznany, chociaż jego charakter dał się odczuć. Ostatni rozegrał się dużo później niż ktokolwiek zauważył. „Sprawa Hoffmanowej” opiera się na rzeczywistych wydarzeniach, Katarzyna Zyskowska mistrzowsko połączyła je z możliwym scenariuszem rzeczywistego dramatu. Jedno i drugie uzupełnia się, tworząc niepokojącą opowieść kobiecie, rzuconej na żer opinie publicznej, która była żądna sensacji i dostała ją. Prawda okazała się czymś pobocznym, ważnym dla nielicznych, a w

 

 

 

Dodaj komentarz

"Czarcie słowa" Initium Grzegorz Wielgus

  • Drukuj
Szczegóły
Kategoria: Recenzje
Utworzono: czwartek, 28, marzec 2019 19:25
Autor: Katarzyna Pessel

Spokój zbyt często bywa pozorny, a pod jego cienką warstwą czai się zgoła coś innego. Strach w ludziach nie tak trudno wywołać, czasem jest on doskonałą bronią w rozgrywkach, których autorzy wolą się nie ujawniać. Pozory diabelskich mocy mogą ukryć wiele, zwłaszcza  kiedy padną na podatny grunt, lecz niektórzy dostrzegają w nich więcej niż inni i podążają śladem tego, kto zręcznie zaciera za sobą ślady.

 

Turniej rycerski bywa interesującą rozrywką, zwłaszcza kiedy nastał czas jako takiego pokoju. Jaksa Gryfita i Lambert z Myślenic nigdy nie odmawiają kiedy na horyzoncie pojawia się okazja do skruszenia kopii. Tym razem mają być to jedynie, mniej lub bardziej, przyjacielskie potyczki. Jednak wizja pokazania swojego kunsztu we władaniu bronią schodzi nieco z pierwszego planu gdy dołącza do nich brat Gotfryd. Misja tego ostatniego jak zawsze związana jest z nieczystymi siłami albo raczej mającymi na takie wyglądać. Świątobliwy Dominikanin zbyt wiele widział w swoim życiu by dać wiarę pogłoskom i plotkom, tam gdzie większość dostrzega diabła czy innego demona, on widzi całkiem coś innego. Jaksa i Lambert już pomagali mu w tropienie zła i teraz także chętnie przystępują do śledztwa. Kolejne ofiary zdają się potwierdzać opinię o pojawianiu się Titivillusa, lecz czy powinni dać wiarę ogółowi? Okolice zamku Rappottenstein ogarnia lęk, jeszcze nie tak dawno na ziemiach tych i okolicznych słychać było wojenne odgłosy, jednak obecnie zapanował pokój – kruchy i nadzwyczaj podatny na wszelkie wstrząsy. Co więc faktycznie ma tu miejsce? Polscy rycerze, ramię w ramię, z zakonnikiem tropią nieuchwytnego mordercę, bez względu na jego pochodzenie. Ale to nie jedynie ich zmartwienie, turniej rycerski jest dobrą okazją do snucia intryg i wyrównywania rachunków. Czy to jedynie przypadek, czy też mordercze wydarzenia mają o wiele więcej ze sobą wspólnego z tym co dzieje się w Rappottenstein niż komukolwiek wydaje? Wyniki dochodzenia zaskoczą niejednego, tak samo jak i to, co przypadkowo zostanie podczas niego ujawnione.

 

Średniowiecze ma wiele barw, wcale nie tak ciemnych jak większość sądzi i również doskonale nadaje się jako tło dla kryminalnej powieści. Grzegorz Wielgus pokazał to już w „Pękniętej koronie”, a w swej najnowszej książce potwierdza swój kunszt nie tylko pod względem suspensu, lecz i połączenia historycznych faktów z fikcyjnymi elementami. W ”Czarcich słowach” poznajemy dalsze losy bohaterów, jacy nic nie stracili na swoich talentach, wprost przeciwnie jeszcze lepiej radzą sobie z nie tylko z skomplikowanym śledztwem, ale i dworskimi knowaniami. Autor nie obdarza swoich postaci możliwościami wykraczającymi poza ramy dziejowe, w których funkcjonują, lecz umiejętnie wykorzystuje dostępne im środki. Postawienie na spryt, talent do kojarzenia faktów i wyciągania wniosków oraz podążania śladami, jakie inni zignorowali lub nie dostrzegli to cechy dobrych detektywów i nimi może poszczycić się średniowieczne trio śledcze. Bonusem w „Czarcich słowach” jest oddanie klimatu epoki i ówczesnego społeczeństwa, jedno i drugie współgra z suspensem i jest idealnie osadzone w ramach dziejowych. Na tym nie koniec, ponieważ autorowi udało się także wpleść w humor, odpowiedni do mających miejsce wydarzeń. Jeśli ktoś myśli, że w „Czarcich słowach” nie ma akcji to grubo się myli, widowiskowe pościgi mogą przecież odbywać się również konno, a walka na miecze świetnie zastępuje oklepane strzelaniny.

 

 

 

Dodaj komentarz

Więcej artykułów…

  1. "Śmierć w blasku fleszy" Alek Rogoziński (wyd. Edipresse Książki)
  2. „Trzynasty dzień tygodnia” Ryszard Ćwirlej (wyd. Muza)
  3. "Ostrze nocy" Eliza Drogosz (wyd. Edipresse Książki)
  4. "Randka z Hugo Bosym" Agnieszka Lingas-Łoniewska (wyd. Burda)

Strona 26 z 129

  • Start
  • poprz.
  • 21
  • 22
  • 23
  • 24
  • 25
  • 26
  • 27
  • 28
  • 29
  • 30
  • nast.
  • Zakończenie

Copyright © 2012 Polscy autorzy. Wszelkie prawa zastrzeżone.

biuro rachunkowe opole - tłumacz przysięgły włoskiego Wrocław - masaz Walbrzych - kontenery Strzegom - Płyty polerowane granitowe Strzegom

profesjonalny dobry hosting

Ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
ZAMKNIJ
Polityka Plików Cookies

Serwis nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies.
Pliki cookies (tzw. "ciasteczka") stanowią dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i przeznaczone są do korzystania ze stron internetowych Serwisu. Cookies zazwyczaj zawierają nazwę strony internetowej, z której pochodzą, czas przechowywania ich na urządzeniu końcowym oraz unikalny numer.

Pliki cookies wykorzystywane są w celu:
  1. dostosowania zawartości stron internetowych Serwisu do preferencji Użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych; w szczególności pliki te pozwalają rozpoznać urządzenie Użytkownika Serwisu i odpowiednio wyświetlić stronę internetową, dostosowaną do jego indywidualnych potrzeb;
  2. tworzenia statystyk, które pomagają zrozumieć, w jaki sposób Użytkownicy Serwisu korzystają ze stron internetowych, co umożliwia ulepszanie ich struktury i zawartości;
  3. utrzymanie sesji Użytkownika Serwisu (po zalogowaniu), dzięki której Użytkownik nie musi na każdej podstronie Serwisu ponownie wpisywać loginu i hasła;
W ramach Serwisu stosowane są dwa zasadnicze rodzaje plików cookies: "sesyjne" (session cookies) oraz "stałe" (persistent cookies). Cookies "sesyjne" są plikami tymczasowymi, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika do czasu wylogowania, opuszczenia strony internetowej lub wyłączenia oprogramowania (przeglądarki internetowej). "Stałe" pliki cookies przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika przez czas określony w parametrach plików cookies lub do czasu ich usunięcia przez Użytkownika.

W ramach Serwisu stosowane są następujące rodzaje plików cookies:
  1. "niezbędne" pliki cookies, umożliwiające korzystanie z usług dostępnych w ramach Serwisu, np. uwierzytelniające pliki cookies wykorzystywane do usług wymagających uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  2. pliki cookies służące do zapewnienia bezpieczeństwa, np. wykorzystywane do wykrywania nadużyć w zakresie uwierzytelniania w ramach Serwisu;
  3. "wydajnościowe" pliki cookies, umożliwiające zbieranie informacji o sposobie korzystania ze stron internetowych Serwisu;
  4. "funkcjonalne" pliki cookies, umożliwiające "zapamiętanie" wybranych przez Użytkownika ustawień i personalizację interfejsu Użytkownika, np. w zakresie wybranego języka lub regionu, z którego pochodzi Użytkownik, rozmiaru czcionki, wyglądu strony internetowej itp.;
  5. "reklamowe" pliki cookies, umożliwiające dostarczanie Użytkownikom treści reklamowych bardziej dostosowanych do ich zainteresowań.
W wielu przypadkach oprogramowanie służące do przeglądania stron internetowych (przeglądarka internetowa) domyślnie dopuszcza przechowywanie plików cookies w urządzeniu końcowym Użytkownika. Użytkownicy Serwisu mogą dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących plików cookies. Ustawienia te mogą zostać zmienione w szczególności w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym zamieszczeniu w urządzeniu Użytkownika Serwisu. Szczegółowe informacje o możliwości i sposobach obsługi plików cookies dostępne są w ustawieniach oprogramowania (przeglądarki internetowej).
Operator Serwisu informuje, że ograniczenia stosowania plików cookies mogą wpłynąć na niektóre funkcjonalności dostępne na stronach internetowych Serwisu.
Pliki cookies zamieszczane w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i wykorzystywane mogą być również przez współpracujących z operatorem Serwisu reklamodawców oraz partnerów.