"Kradzione róże" Anna Łacina

  Dlaczego piszę recenzję tej książki, skoro obiecałam sobie, że tego nie zrobię, a od czasu jej czytania minął ponad miesiąc? Bo trzeba! Mam zamiar przekonać Was po raz kolejny, że polska literatura wcale nie jest taka zła jak ją malują.

Po prostu z zagranicy dostajemy mocno przesiane bestsellery (zdarzają się wyjątki!) a tutaj sami musimy oddzielać ziarno od plew i sprawdzać, czy wydawca miał rację. Dlatego też czytanie polskich dzieł jest swego rodzaju wyzwaniem - rzadko wiemy, co nam się trafi. 

 

   To była przygoda! "Kradzione róże" tak mnie zauroczyły, że czytałam je w każdej pozycji i w każdym miejscu, w którym akurat byłam. Na swoim łóżku, na fotelu w salonie (żeby nie było, że się od rodziny alienuję), przy stole w kuchni (bo akurat mama z siostrą gotowały obiad więc wspierałam je mentalnie...). Chciałabym wymieniać dalej, ale powieść pani Łaciny jest tak genialnie napisana, że wchłania się ją błyskawicznie i ze smakiem. Tak jak czekoladę, jest słodko, smacznie i nawet nie wiesz kiedy zjadłaś cały przydział.

   Co powiedzieć o bohaterach? Pamiętam tylko tyle, że czytając o rodzinie dziewczyn przychodzili mi do głowy Borejkowie. Pięć córek dobrze wykształconych i wychowanych, sympatyczni rodzice, pełna kultura - czyli tak powinna wyglądać normalność. Jednak w tę prawie sielankę wkrada się ktoś, kto pragnie tylko cierpienia innych osób. Ktoś, kogo cieszy naiwność innych i potrafi wykorzystać ją chyba ponad wszelkie granice. Chłopak o wielu imionach - zmora rodziców dziewczyn w całej Polsce. Oby żadna z Was, kochane, nie trafiła na takiego księcia.

   Róża, przyszła pani ogrodnik, jest dobrym człowiekiem; współczuje, pomaga, jest zawsze gotowa do działania. Napotkany w Częstochowie nastolatek, przedstawiający się jako pielgrzym chory na raka, wzbudza w niej litość jednak na początku nie jest ona pewna, czy powinna iść z nim jeszcze do Łagiewnik. Chłopak - o ciekawym imieniu, Ariel - bardzo sprytnie przekonuje ją do swych racji, by potem w ramach ucieczki przed "złymi ludźmi" ciągnąć ją za sobą po całym kraju...

   Jaśmina, starsza siostra Róży i studentka medycyny, w te wakacje wyjeżdża do Grecji razem z grupką znajomych. Wśród ludzi z jej paczki znajduje się Romek, jej były chłopak i wielka miłość (wciąż i niezmiennie). Dziewczyna czuje się więc nie do końca komfortowo. Do tego przez różne przygody plan wycieczki po kraju będącym kolebką cywilizacji wciąż się zmienia, a czas leci. No i co będzie z tym Romkiem nieszczęsnym?

   Nie powiem nic więcej o fabule bo już i tak pewnie zdradziłam zbyt wiele. Uwierzcie mi na słowo, że czytając tę powieść aż ciarki po ciele przechodzą, i człowiek łapie się za głowę nie mogąc uwierzyć w to co czyta - bo to wszystko jest takie nieprawdopodobne, choć pewnie prawdziwe. Jeżeli chcecie przeczytać coś, co wstrząśnie Wami do głębi, a nie cieszy Was widok flaków na wierzchu, to książka idealna już czeka. Nie dajcie się zwieźć sympatycznej okładce. Kradzież to kradzież, a po tej róże nie będą już takie same...

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież