"Wiejskie gryzmołki Pana Pierdziołki" (Zysk i S-ka)

  • Drukuj

Nie muszę pytać, czy znacie pana Pierdziołkę. Zapewne każdy z was mniej więcej sto razy w życiu wyrecytował słynne „pan Pierdziołka spadł ze stołka”. A jednak żywot słynnego Pierdziołki nie ogranicza się do spadania ze stołka. To bohater wielu rymowanek i śpiewanek, wśród których znajdują się i te mniej grzeczne, i te całkiem niegrzeczne również. W „Wiejskich gryzmołkach” Pierdziołka powraca po raz czwarty. I cóż mogę powiedzieć? Jest moc!

 

Czytałam trzy poprzednie części Pierdziołkowych rymowanek, wiedziałam więc, że kiedy rzecz dotyczy człeka, który „złamał nogę o podłogę”, nie może (po prostu nie może!) być zbyt grzecznie. I nie jest. A ponieważ nie urodziłam się wczoraj, zdaję sobie świetnie sprawę, że ta książeczka nie każdemu przypadnie do gustu. Ja sama również kilka razy doznałam spektakularnego zatkania, kiedy radośnie przystąpiłam do czytania na głos kolejnych śpiewanek, a tam na dzień dobry powitały mnie linijki: „Supcio dupcio” albo „Srali muchy, będzie wiosna”. Podobnego stanu doświadczyłam podczas recytowania: „Idzie Stasio po łące,/liczy sobie zające,/lecz się nie doliczył,/bo mu jeden spierniczył”. Jeżeli matka najpierw uczy swoje dziecko, że nie powinno się używać słów na „d” i „s”, a później takie słowa pojawiają się w książce (dla dzieci), to matka owa ma poważny problem... I na tym właśnie zasadza się mój kłopot z tą pozycją. Zachwyciłam się nią bez reszty, ale z drugiej strony zastanawiam się, dla jakiej grupy wiekowej jest ona przeznaczona. Osobiście zdecydowałam się na najrozsądniejsze rozwiązanie, czyli złoty środek. A złoty środek sprowadza się do selekcji i eliminacji kilku (zaledwie dwóch-trzech) ostrzejszych rymowanek i wprowadzenia ich nieco później, kiedy mojej córce będzie można bezpiecznie wytłumaczyć, że to, co wydaje się „o.k.” w rymowance, niekoniecznie sprawdzi się w miłej konwersacji z rówieśnikami w przedszkolu. Lub – co gorsza – z ciałem pedagogicznym... Ot rozterki matki-recenzentki, która rymowanki o Pierdziołce lubi poczytać sobie do porannej kawy... Jak żyć?

 

„Wiejskie gryzmołki pana Pierdziołki” to pozycja niewątpliwie zabawna i prezentująca nietuzinkowe poczucie humoru. Dzieci znajdą w niej źródło radości, rozwiną wyobraźnię, a nawet poćwiczą dykcję – bo Pierdziołkowe wierszyki bywają trudne artykulacyjnie, ale są bardzo wdzięcznym materiałem do recytacji. I oczywiście zapamiętuje się je wyjątkowo łatwo. Większość dzieci potrafi powtórzyć jedną czy drugą rymowankę już po drugim odczytaniu. Można zatem dzięki Pierdziołce poćwiczyć sobie także pamięć. Dorośli natomiast dzięki „Gryzmołkom” powrócą na chwilę do czasów beztroskiego dzieciństwa, kiedy to stało się pod trzepakiem, obracało w ustach całkiem już bezsmakową gumę do żucia i skandowało: „Żegnaj Gienia, świat się zmienia,/kup se trąbkę do trąbienia”. Aż się od razu robi milej, prawda?