Andrzej Stasiuk w rozmowach z Dorotą Wodecką "Życie to jednak strata jest" (Wydawnictwo Czarne)

  • Drukuj

Andrzej Stasiuk to jeden z najwybitniejszych polskich pisarzy współczesnych, prozaik, poeta, dramaturg, eseista, publicysta, wydawca; laureat Nagrody Fundacji im. Kościelskich oraz Literackiej Nagrody Nike. Ceniony przez krytyków, lubiany przez czytelników, nie pławi się w blasku sławy, nie stąpa na czerwonych dywanach, nie gości w telewizji śniadaniowej. Nie rozmienia się na drobne, jest bezpośredni, autentyczny i szczery. To taki pisarz „niepokorny”, który ma naprawdę dobrze poukładane w głowie, a na plecach dźwiga ciężki bagaż życiowych doświadczeń.

W prozie Stasiuka jest poezja - magia słowa, metafizyka i melancholia, wyjątkowy nastrój.  Autor mistrzowsko skupia  się na tym, co bywa często niedostrzegane. Poświęca uwagę temu, co niepozorne, stare, brzydkie albo piękne, czy smutne. Pochyla się nad starością, chorobą, samotnością, śmiercią i przemijaniem. Chwyta to, co ulotne. Nikt tak jak Stasiuk nie opisuje podróży, peryferii, codzienności, ludzi i krajobrazu... To doskonały obserwator o niezwykłej wrażliwości. W swoich książkach uczy nas innego spojrzenia na świat - z uwagą, spokojem, refleksją. 

„Życie to jednak strata jest” tak dość smutno i filozoficznie brzmi tytuł cyklu rozmów pisarza z dziennikarką „Gazety Wyborczej”, autorką reportaży publikowanych w „Wysokich Obcasach” i „Dużym Formacie”, Dorotą Wodecką. Ich spotkania odbywały się na przestrzeni aż 6 lat. Lektura tej książki stratą nie jest. Zyskujemy bowiem  skondensowaną wiedzę o życiu i poglądach autora m.in. „Białego kruka”, „Opowieści galicyjskich”, „Jadąc do Babadag”.  Jaki obraz Andrzeja Stasiuka wyłania się z tych dialogów?

Oto gospodarz na 17 hektarach, który nie sieje i nie zbiera tylko książki pisze, a do koszenia trawy używa owiec o nietypowych imionach. Gromadzi martwe myszki komputerowe, stare telefony i zużyte bilety. Uwielbia prowadzenie samochodu, bo daje mu to głęboki kontakt z przestrzenią.   Zapalony podróżnik – eksploruje głównie wschód i południe Europy, ukochane Bałkany, był też np. w Mongolii. Mieszka na wsi, w Beskidzie Niskim. Siedzi przed szałasem ciesząc się ciszą i odgłosami przyrody.  Fascynuje go twórczość Zygmunta Haupta. W życiu ważne są dla niego „Szczegóły. Detale. Prostota. Ta uczuć, krajobrazu, czynności. Spokój.”(s. 19) oraz to, żeby nie zmarnować szans, jakie daje nam los. Samotnik i indywidualista, nad podziw przywiązany do żony, córki,  przyjaciół, swojego prywatnego świata. Bacznie  obserwuje współczesność. Odcina się od konsumpcjonizmu i stereotypów.  Mądrze prawi,  choć  to - jak sam o sobie mówi- „prostaczek z Beskidu Niskiego” (s. 10). Szkół nie ukończył, ale jest wybornie oczytany, ambitny. „Tekturowy samolot” napisał, by zaimponować żonie, Monice, która wówczas pracowała nad doktoratem z antropologii i prowadzili nieustanne rozmowy o eseistyce antropologicznej. Zresztą oni non stop rozmawiają ze sobą.
Szczerze, tak „kawa na ławę”, Stasiuk opowiada o swoim życiu, o kobietach, o śmierci bliskich osób, o religii i polityce, o wolności, Polsce, Rosji, o tym, co dzieje się dookoła. Bywa dosadny, zdarza mu się wyrazić trywialnie i nieparlamentarnie, ale jednocześnie wykazuje ogromną wrażliwość. Taki już jego urok.

 Dorota Wodecka dzielnie towarzyszy Stasiukowi  - idą do baranów, jadą autem, odwiedzają cmentarz…  Dziennikarka  zadaje pytania dociekliwe, trudne, drążące temat. Autor czasem się „wkurza”. Odpowiada, być może dla niektórych kontrowersyjnie, ale po swojemu, szczerze, zgodnie z własnymi przekonaniami. To żywa, swobodna  i prawdziwa rozmowa, prowadzona przez dwoje inteligentnych ludzi, którzy się szanują i rozumieją. Zachowany jest przy tym dystans, interlokutorzy zwracają się do siebie „pan” – „pani”, nie ma tu włażenia z butami w prywatność, takiego  „wybebeszania” rodem z kolorowego tygodnika, pisarz i tak chyba i tak dość dużo odsłania, ale nie przekracza granic. Wywiad jest na wysokim poziomie, interesujący, dający do myślenia oraz inspirujący.

 Dla czytelnika – zwłaszcza gustującego w twórczości Stasiuka  –  ten zbiór rozmów stanowi  nie tylko ciekawą i przyjemną lekturę, ale jest wręcz skarbem, być może kluczem do lepszego zrozumienia utworów pisarza. Bo akurat w tym przypadku życie i pisanie stanowi ciągłość, jedność. Książkę można czytać na wyrywki lub po kolei przechodzić przez 9 rozdziałów. Znajdziemy tu sporo zdań wartych zanotowania i przyswojenia, takich stasiukowych prawd, aforyzmów. Zaleca się przygotowanie karteczek samoprzylepnych albo notesu i czegoś do pisania – przydadzą się. Osobiście bardzo jestem ukontentowana i wprost zachwycona tym wywiadem-rzeką. Nabrałam ochoty na sięgnięcie po inne książki autora, nie wszystkie bowiem czytałam. Chciałabym też zapoznać się z twórczością  Haupta, czy z kultową powieścią Kerouaca, skoro są one  tak ważne dla Stasiuka – czuję się zainspirowana.

Nie da się przejść obojętnie wobec „Życia…”. Polecam gorąco spotkanie z tą nietuzinkową postacią świata literatury, a sama biegnę szukać jego książek.