Ewa Kozyra-Pawlak "Liczypieski" (Nasza Księgarnia)

  • Drukuj

„Liczypieski” to taka matematyka dla smyka (0-6 lat). Nauka na wesoło połączona z oryginalną, wspaniałą szatą graficzną, która „wpada w oko”  oraz trafia do wrażliwości i wyobraźni małego odbiorcy. Odkąd mamy w domu tę książeczkę, bardzo często po nią sięgamy – czytamy, oglądamy, liczymy, podziwiamy. Sympatia i duże zainteresowanie ze strony czteroletniego dziecka stanowi najlepszą rekomendację dla tej publikacji.

Ewa Kozyra-Pawlak, absolwentka wrocławskiej ASP, ma w swoim dorobku ok. 20 zilustrowanych książek, 5 przetłumaczonych oraz 4 napisane wierszem. Współpracuje z wydawnictwami szkolnymi, czasopismem „Świerszczyk”, wcześniej z „Misiem”. Jej bajka „Ja, Bobik, czyli prawdziwa historia o kocie, który myślał, że jest królem” została wyróżniona przez Polską Sekcję IBBY w konkursie Książka Roku 2014. Do ulubionych technik tej autorki należy kolaż z tkanin, który zastosowała właśnie w „Liczypieskach”. 

Najnowsza publikacja Ewy Kozyry-Pawlak to zabawna, wierszowana opowieść o tym, jak bezdomne i pokrzywdzone pieski z całego Psopotu wybrały się za pomocą różnych pojazdów na ulicę Kocią, do pana, który dał ogłoszenie, że chętnie przygarnie jednego, najwyżej dwa psy. Tymczasem w drogę wyruszyło aż 10 czworonogów – pojawiały się stopniowo w kolejnych zwrotkach. Każdy zwierzak jechał tam z nadzieją, że to on znajdzie nowy dom i odmieni swój los. 

Wierszyk wpada w ucho. Choć mówi o smutnych sytuacjach, to czyni to w niezwykle sympatyczny sposób. Skierowany jest wprost do czytelnika: „Nie pytajcie mnie o to proszę,/skąd te pieski mają rowery,/ lecz pomóżcie mi je policzyć/, Trzy poprzednie i jeden to cztery”. Ilustracje to pracochłonne wyklejanki wykonane z kolorowych materiałów o różnych wzorach i fakturach. Kolaże są naprawdę urocze, pieski wyszły wprost bajeczne, a i całe „szmaciane” miasteczko wygląda świetnie. To atrakcyjna odmiana od tradycyjnych ilustracji.

Tekst napisano dużą czcionką, tzw. „drukowanymi litrami”, majuskułą – co chyba jednak nie do końca wpisuje się w popularną metodę nauki czytania globalnego. Liczebniki wyróżniono kolorem. W wierszyku zastosowano sporo wyrażeń z psem w roli głównej np. „pieskie życie”, „pogoda pod psem”, „wyrzucić jak psa”, pies z kulawą nogą”. Zatem mamy też lekcję frazeologii. Jest też topografia - mamy bowiem -co drugą stronę- plan miasteczka z ulicami o zabawnych nazwach i zaznaczoną lokalizację podróżujących psów. Można uczyć się kierunków i stron świata. Albo zapamiętywać nazwy pojazdów, bowiem mamy rower, tandem, deskorolkę, hulajnogę, a nawet latającą parasolkę. Trochę techniki i ciut fantastyki.

Książeczka uwrażliwia na los bezdomnych zwierząt, promuje wartościową postawę ( pan o dobrym sercu przygarnia psy i przestaje być samotny), pomaga w nauce liczenia do 10, uczy odczytywania planu miasta, rozwija spostrzegawczość, a to wszystko na wesoło, kolorowo, w sposób atrakcyjny dla dziecka. Na koniec dla maluchów czeka zadanie: trzeba policzyć pieski i nadać im imiona. To dopiero wymaga kreatywności! Zapraszam do zabawy!