Andrzej Borun "Okruchy wieczności" (Novae Res)

  • Drukuj

Aforyzmy, krótkie refleksje natury filozoficzno-egzystencjalnej, ujęte w formy zwięzłych notatek, zdają się mieć tylu zwolenników, ilu przeciwników. Są tacy, którzy traktują je jako swoiste drogowskazy, złote myśli, pomagające uporządkować wewnętrzny chaos i niestrudzenie poszukiwać sensu życia. Są również tacy, którzy uważają je za zwykłe bzdury, pseudo-intelektualne i pseudo-głębokie wywody ludzi uchodzących za autorytety. Ja sama niespecjalnie przepadam za aforyzmami i filozoficznymi przypowiastkami. A jednak coś mnie podkusiło, by sięgnąć po Okruchy wieczności Andrzeja Boruna. I nie żałuję.


Na książeczkę Okruchy wieczności, objętościowo bardzo skromną, albowiem liczącą sobie niewiele ponad sto stron, składają się krótkie notatki, luźne zapiski, pozbawione konkretnego schematu refleksje dotyczące świata, ludzkiej egzystencji, celu i sensu życia, wartości duchowych i materialnych, myślowego chaosu, w którym prędzej czy później pogrąża się każdy człowiek, a także poszukiwania wewnętrznego spokoju i... Boga. Największą zaletą tych filozoficznych szkiców jest fakt, iż Andrzej Borun nawet na chwilę nie wchodzi w moralizatorski ton, nie stara się niczego nam na siłę wszczepiać, nie zamienia się w kaznodzieję, który z wysokiej i chłodnej ambony wtłacza do głów swoich słuchaczy fundamentalne prawdy. To także człowiek poszukujący. Filozof, który sam jeszcze do końca nie wie, jaki kształt nadać własnym przemyśleniom, który szczerze przed czytelnikiem przyznaje, że bywa niezrozumiany i prosi o cierpliwość. A to świadczy o pokorze, nie zaś o przekonaniu co do swojej bezgranicznej mądrości i wyższości nad zwykłym śmiertelnikiem. Nawet kiedy pisze o Bogu, nie próbuje ewangelizować. Nie mówi o dogmatach, o zinstytucjonalizowanej religii, pełnej pustych formuł, lecz raczej zachęca do tego, by Absolutu poszukiwać w rzeczywistości i w nas samych. Można się z tym zgodzić lub nie. Można też wejść w dialog. Jak z interesującym interlokutorem, który w swoich racjach nigdy nie jest nachalny.

Okruchy wieczności to bardzo ciekawa i dość niecodzienna pozycja na rynku wydawniczym. Książeczka, która skłania do refleksji i zachęca do tego, by odrobinę zwolnić, przyjrzeć się świeżym okiem wszystkiemu, co znajduje się wokół nas. Książeczka, którą należy czytać niespiesznie i uważnie, przyswajając każde zdanie i słowo. Nigdy bowiem nie wiadomo, co nas może zainspirować, prawda? Polecam. Zanim ten rok na dobre się rozpędzi.