Tadeusz Pluciński, Magdalena Adaszewska "Na wieki wieków amant" (Prószyński i S-ka)

  • Drukuj

Coraz częściej na rynku wydawniczym pojawiają się biografie, wspomnienia bądź wywiady-rzeki dotyczące znanych osób ze świata filmu, teatru, muzyki. Ostatnio dość często goszczą w moich lekturach. Po książkowych spotkaniach m. in. ze Stanisławą Celińską i Anną Dymną przyszła pora na nową publikację wydawnictwa Prószyński i S-ka, tym razem z mężczyzną w roli głównej. Mianowicie sięgnęłam po wywiad z Tadeuszem Plucińskim – aktorem teatralnym i filmowym, estradowym artystą, niepokornym amantem słynnym z licznych romansów, człowiekiem niepospolitym i wszechstronnie utalentowanym.

Szczerze przyznam, że nie spodziewałam się aż tak barwnej i pasjonującej opowieści. Sądziłam, że będą to sentymentalne wspomnienia starszego pana, może gdzieniegdzie okraszone anegdotą. Tymczasem mamy do czynienia z żywiołową gawędą, pełną ciekawostek i pikantnych szczegółów, z której emanuje prawdziwa radość i pasja życia, poczucie spełnienia, osiągniętego szczęścia i pogody ducha. Pan Tadeusz ma obecnie 88 lat,  jest w znakomitej kondycji, daj Boże każdemu tak się starzeć jak on! Ani w głowie mu zgorzkniałe zrzędzenie, stara się  zachowywać dobry humor,  u niego zawsze świeci słońce, nawet gdy leje od tygodnia. Śmiech to jego recepta na wszystko. „Świat powinien się śmiać. Może wtedy byłoby mniej okrucieństwa, frustracji, nienawiści, wojen? Tego całego globalnego sku...syństwa?” - mówi aktor.

 Powiedzenie „z niejednego pieca chleb jadł” w odniesieniu do Tadeusza Plucińskiego można rozumieć na wiele sposobów.  Urodzony w 1926 r., doświadczył wojny i okupacji. Kradł  Niemcom węgiel z wagonów, pomagał Żydom, pracował w służbie budowlanej - przymusowym obozie pracy, został szefem bimbrowni... Podjął studia prawnicze, uprawiał sport, ale okazało się, że jego miejsce jest na scenie. Do egzaminów do szkoły aktorskiej przygotowywał go sam Dudek, czyli Edward Dziewoński. Studia – podczas których nie obyło się bez skandali - to był również czas miłosnych podbojów. Po dyplomie rozpoczęła się dla aktora wielka przygoda na scenicznych deskach i filmowych planach. Zagrał ponad 200 znakomitych ról teatralnych i 60 filmowych, przeważnie drugoplanowych, lecz charakterystycznych i niezapomnianych. Mistrz  komedii, rewii, humoru.

W życiu prywatnym – miał 4 żony, mnóstwo romansów. Niesprawiedliwe byłoby jednak postrzegać go tylko w kategoriach amanta, kobieciarza. Z wywiadu wyłania się barwny portret wspaniałego, mądrego człowieka o złotym sercu, licznych talentach i wielu pasjach. Były i są nimi: aktorstwo, sport (próbował wielu dyscyplin, uczył się od K. Górskiego, a lekcji boksu udzielał mu słynny Papa Stamm), zwierzęta (zwłaszcza psy), samochody. I oczywiście kobiety, które wprost szalały za „przystojnym draniem”. 

Pluciński szczerze opowiada o swoich związkach i przygodach, a także o najważniejszej kobiecie życia – Joli Wołłejko, której poświęca osobny rozdział. Wzruszająco wspomina przyjaciela Stanisława Jasiukiewicza („Jasiuk”), aktora, o którym chyba już mało kto pamięta (grał, m.in. Ulricha von Jungingena w „Krzyżakach”i ojca Stasia Tarkowskiego w filmie „W pustyni i w puszczy”). Pięknie mówi o zwierzętach, uważa, że pies w domu to znakomita terapia na stres. 

Życie Tadeusza Plucińskiego to materiał na kilka filmów, ale w książce mowa nie tylko o nim samym. To również kopalnia wiedzy i anegdot  na temat  mistrzów teatru,  gwiazd sceny i estrady. Wśród nich, m.in. A. Zelwerowicz, E. Axer, J. Woszczerowicz, E. Dziewoński, H. Bielicka, N. Andrycz, K. Jędrusik, K. Brusikiewicz, Z Maklakiewicz, J. Himilsbach, B  Łazuka. Dla tych asów i wielu innych warto także sięgnąć po tę publikację. Dodam, że zawiera ona sporo zdjęć oraz kalendarium bogatej twórczości zawodowej artysty.

 

Nie byłoby tej książki, gdyby nie Magdalena Adaszewska, dziennikarka, autorka literackich portretów znanych osób ze środowiska artystycznego oraz tekstów o tematyce społecznej i psychologicznej, która rozmawiała z Tadeuszem Plucińskim. Jej wnikliwe i pełne wrażliwości pytania świadczą o dogłębnym przygotowaniu, dużej wiedzy i dobrej znajomości „tematu”. Potrafiła tym zaskoczyć swojego rozmówcę. Okazała się świetnym słuchaczem. Znakomicie poprowadziła czytelnika przez burzliwe życie osobiste i zawodowe „wiecznego amanta”.
Udało jej się oczarować sylwetką aktora, przed którym jednak trzeba „zdjąć kapelusz”.