Tomasz Sekielski "Sejf" (Rebis)

  • Drukuj

Tomasza Sekielskiego chyba każdy kojarzy. To reporter, dziennikarz śledczy i dokumentalista. Mnie najlepiej zapadł w głowie dzięki programowi telewizyjnemu Teraz My, prowadzonemu razem z Andrzejem Morozowskim. To było już ładnych kilka lat temu, a jednak wciąż mam go w pamięci. Gdy okazało się, że Tomasz Sekielski napisał powieść sensacyjną, byłam bardzo podekscytowana. Niestety, z wielu powodów było mi z Sejfem nie po drodze. Na szczęście w końcu udało mi się po nią sięgnąć, a teraz mogę podzielić się z wami moimi wrażeniami. 

Artur Solski jest, delikatnie mówiąc, poirytowany. Udało mu się zrobić świetny materiał o przekręcie mającym miejsce w trakcie prywatyzacji PZU. Niestety, jego szef nie jest tą sprawą zainteresowany. Przecież widzów nie interesują afery gospodarcze. Ma być prosta story, dziennikarz ma grać na emocjach, bo to się najlepiej sprzedaje. Liczy się oglądalność. Telewizja jest dla mas, a masy chcą taniej sensacji, skandalu, seksu i krwi. Cóż, w zasadzie trudno w takiej sytuacji dziwić się Arturowi Solskiemu, że był zdenerwowany. A oliwy do ognia dolał jeszcze jego szef, wysyłając go na Podlasie, by zrobił ładny obrazek o tamtejszych szeptuchach. No, teraz to można powiedzieć, że Ludwik Tokarczyk och... nie, nie. Nie powtórzę za jednym z głównych bohaterów. Ale zdecydowanie się z nim zgadzam. Nie zmienia to jednak faktu, że Artur nie miał wyboru, musiał zapakować swoje cztery litery do samochodu i razem z kamerzystą Wojtkiem Kowalem udać się niemal na koniec świata. Po drodze dzieje się jednak coś, czego żaden z nich nie brał pod uwagę, mianowicie zostają zatrzymani przez policję i przez zupełny przypadek trafia się im perełka. Wydarzenie, o którym nikt nie wie. Miejsce zbrodni, które mogą odwiedzić jako pierwsza ekipa telewizyjna. Przed TVN i Polsatem. Nawet przed TVP. Z takiej okazji po prostu nie mogą zrezygnować. Zarzucają więc swoje plany i udają się do Koterki, gdzie w stawie przy cerkwi znaleziono trupa bez twarzy. Czyżby jakieś satanistyczne obrządki? A może porachunki mafijne? A może... Niestety tego zdradzić wam nie mogę. Żeby się dowiedzieć, jak potoczą się losy zbuntowanego i rozchwianego emocjonalnie dziennikarza, koniecznie musicie sięgnąć po Sejf Tomasza Sekielskiego. 

Jedno jest pewne - nic, co zostało przytoczone w tej powieści, nie znalazło się w niej przez przypadek. Każdy detal, każdy szczegół został przemyślany, dopracowany i dopieszczony. Początkowo nic się z sobą nie łączy. Prologiem autor wprowadza nas w tragiczną informację o śmierci jednego z polskich żołnierzy. Później poznajemy zakręconego dziennikarza, a jeszcze dalej zaprezentowany zostaje czytelnikowi nieszczędzący sobie trunku młodszy inspektor Waldemar Darski. To oczywiście nie koniec, bo z każdym kolejnym rozdziałem plejada bohaterów rozrasta się i rozrasta. Co mniej uważny czytelnik nie będzie miał problemu w pogubieniu się w zagmatwanej fabule. I tylko jakiś cichy głosik w tle mówić będzie, że coś tutaj ewidentnie śmierdzi. Coś jest na rzeczy. Coś z czymś się łączy. A gdy w końcu zrozumie, gdy dotrze do niego o co chodzi... trudno będzie się otrząsnąć i pojąć, jak to jest możliwe. 

Nie będę tu prawić, że jest to najlepsza książka, jaką w życiu przeczytałam. Bo nie jest. Ale ma w sobie coś intrygującego, pociągającego i uniemożliwiającego oderwanie się od niej. Czyta się ją nie tylko bardzo dobrze, ale i z wielkim zainteresowaniem. Miejscami jest komiczna, kiedy indziej dramatyczna. Ale bez względu na to, przez cały czas jest to znakomity thriller, trzymający w napięciu, aż do ostatnich przeczytanych zdań. I tak, jak przez cały Sejf czytelnik musi się zastanawiać, jak połączyć wszystkie nitki porozrzucane przez autora, tak na samym końcu musi odgadnąć, co tak naprawdę się wydarzyło i dlaczego skończyło się tak, a nie inaczej. 

Jak już wcześniej wspomniałam, książkę czyta się rewelacyjnie. Już więc się cieszę, na druga powieść tego autora, czyli Obraz kontrolny. Co więcej, już wkrótce w księgarniach pojawi się trzecia część serii Sejf- Gniazdo kruka. Mam nadzieję, że pozostałe części serii będą równie dobre, jak nie lepsze od pierwszej. Polecam z czystym sumieniem.