"Cyfrak" Krzysztof Haladyn (Fabryka Słów)

  • Drukuj

Daleka przyszłość. Miasto Polis daje schronienie przed nieobliczalną Pustynią. Rządzi  nim wszechwładna korporacja RepTek, która nie dość, że kontroluje miasto to również ludzi. Nadzór ten sprawują dzięki wszczepom, zainstalowanym w ciele każdego mieszkańca zapomnianego przez Boga miasta.

W Polis mieszka Neth, technik RepTeku, uzależniony od cyfrowych dragów. Pewnego dnia jego diler zleca mu zadanie, dzięki jakiemu może dorobić. Musi udać się do nielegalnego laboratorium Chińczyków i coś z niego zabrać. Obaj zdają sobie sprawę, iż wyprawa nie należy do bezpiecznych, jednak żaden z nich nie wiedział, że zapoczątkuje ona lawinę wydarzeń, prowadzących do ujawnienia wstrząsającej tajemnicy skrywanej przez korporację…

„Cyfrak” to przykład bardzo dobrej literatury cyberpunkowej. Krzysztof Haladyn żongluje wieloma interesującymi pomysłami, niejednokrotnie zaskakującymi. Fabuła, pomimo bycia zawiłą, jest spójna głównie dzięki temu, iż autor dawkuje wiedzę na temat Polis, RepTeku i mutantów, jacy stanowią jeden z ciekawszych wątków. Pomimo tego na początku ciężko mi szło wciągnięcie się w książkę. Powodem jest narracja -  pierwszoosobowa i prowadzona w czasie przeszłym, jednak w kluczowych momentach (w których akcja pędzi na łeb, na szyję) autor nagle przerzuca się na czas przyszły. Z początku kilka razy musiałam się cofnąć by dokładnie prześledzić bieg wydarzeń, ale na szczęście z czasem przestało to uwierać.

Bohaterowie są stereotypowi, przywodzą na myśl każdą inną książkę tego typu, lecz w żaden sposób nie przeszkadza to w cieszeniu się lekturą. Najbardziej polubiłam samego Netha i jego dilera. Towarzyszy im wielu innych ludzi, ale to oni dwaj są najwyraźniej zarysowanymi postaciami. Bardzo żałowałam, że autor nie dał czytelnikowi okazji do lepszego poznania pewnej grupy sprytnych hakerów, jednak jest nadzieja, ponieważ „Cyfrak” to dopiero pierwsza część serii.

Książka to zdecydowanie nie jest dla każdego, czy na jeden wieczór. Pojawia się w niej natłok słownictwa związanego z informatyką i kodowaniem, co może na początku wystraszyć niektórych śmiałków. Temu tytułowi należy dać czas, ponieważ po pewnej ilości stron nagle można zdać sobie sprawę, że kartki przewraca się w ekspresowym tempie. Natomiast końcówka zostawia szeroko otwartą furtkę dla kolejnego tomu, po jaki na pewno będzie warto sięgnąć. Autor sprawnie wprowadził czytelnika w świat, w którym jeszcze niejedna rzecz zaskoczy.