Hanna Dikta "We troje" (Zysk i S-ka)

  • Drukuj
„Trzeba zabić tę miłość”.
 
Powieść Hanny Dikty zatytułowana „We troje” to historia pełna bólu, tęsknot, pragnień, a przede wszystkim dążenia do szczęścia. Już sam tytuł może sugerować, że będzie tu mowa o trójkącie miłosnym, ale tak naprawdę jest tu coś więcej. 
 
Bohaterami książki są ludzie, którzy stają w konfrontacji ze śmiertelną chorobą, własnymi marzeniami i pragnieniami. Agata ma o dwadzieścia lat starszego męża-Jacka, artystę, z którym prowadzi urokliwy pensjonat. Jej siostra Joanna wychodzi za mąż za Piotra, którego Agata poznaje w dramatycznych okolicznościach. Na prośbę siostry jedzie do Piekar Śląskich, gdyż Joasia ląduje w szpitalu. Tam spotyka Piotra, który oznajmia jej, że jego ukochana ma raka. To druzgoce świat Agaty, ale to dopiero początek dewastacji uporządkowanego życia bohaterki. Od pierwszej chwili coś ciągnie ją do szwagra, który teraz pogrążony w rozpaczy, także szuka bratniej duszy do porozmawiania. Po wyjeździe Agaty zaczynają się smsy, a kobieta nie może sobie poradzić z dwuznacznością uczucia, którym zaczyna obdarzać szwagra.
Jednocześnie obserwujemy powolne oddalanie się Jacka i Agaty, walkę o normalność Joanny, która odmawia leczenia i za wszelką cenę pragnie dziecka. A w tym wszystkim Piotr rozrywaną miłością do dwóch kobiet. Trudna, patowa wręcz sytuacja.
 
Hanna Dikta pokazuje te mroczniejsze momenty życia, ale wcale nie oderwane od rzeczywistości, bo przecież nie opisała żadnych niemożliwości, a wręcz przeciwnie-takie rzeczy zdarzają się i są prawdziwe, życiowe. Rozdarcie bohaterów pomiędzy trudnymi wyborami, pomiędzy uczciwością a pragnieniami. Pomiędzy różnymi odmianami miłości. To trudne, bolesne i wciąż budzące wiele sprzecznych odczuć. 
 
„We troje” to dramat obyczajowy ze sporą dawką psychologii, książka bolesna, wzruszająca, czasami ciężka w odbiorze. Nie należy do łatwych i przyjemnych, niesie przesłanie, że tak naprawdę mamy jedno życie i należy je pielęgnować i dążyć do szczęścia. Tylko czy jest ono możliwe, jeśli po drodze zostawiamy za sobą ofiary? Na to pytanie każdy z czytelników musi odpowiedzieć sobie sam.