"Namiętność pachnąca terpentyną" Anna Kasiuk (Novae Res)

  • Drukuj

Piszę tę recenzję świeżo po lekturze, aby nie pozbyć się  emocji, które się we mnie nagromadziły.
Jeśli napiszę, że próbuję znaleźć w sobie pokłady zachwytu, będzie to równe  szukaniu igły w stogu siana.
Przyznam, że nigdy nie robię notatek w trakcie czytania książki. Tym razem musiałam, a to ze względu na dość kontrowersyjne jak dla mnie, liberalne podejście do pewnych kwestii wychowawczych głównej bohaterki książki oraz kilku innych rzeczy.
Ale po kolei...

 Sabina jest czterdziestoletnią kobietą, która w wieku szesnastu lat została matką. Jej mąż, Jeremi, był malarzem, a różnica wieku między parą wynosiła trzynaście lat. Niestety pewnego dnia, Jeremi umiera. Ich związek trwał bardzo krótko. Zrozpaczona Sabina zostaje sama z córką, a do pomocy ma mamę, która bardzo chętnie zostaje z małą Anitą podczas, kiedy Sabina zarabia na ich utrzymanie i w dalszym ciągu się jeszcze uczy.

Pewnego dnia w jej domu pojawia się kolega Anity ze studiów, Jakub,  który pod pretekstem wspólnej nauki, oraz szukania weny, spokoju i natchnienia do pracy, prosi o możliwość zamieszkania do momentu zakończenia roku akademickiego.
Jakub budzi w Sabinie uśpioną namiętność. Lecz teraz nie chcę się o tym wątku zbyt rozpisywać.
Jest jeszcze Wiktor, którego kobieta poznała będąc w Bieszczadach. Pojechała tam szukać natchnienia do nowej powieści, którą miała zamiar poświęcić zmarłemu mężowi.Po jej powrocie do domu, między dwojgiem dochodzi do wymiany cotygodniowych wiadomości, na które Sabina czeka z utęsknieniem.
Czy Sabina wybierze opiekuńczego, mężczyznę w obecności którego czuje się bezpiecznie?
Czy też chłopka w wieku jej córki, który potrafi jej ''dogodzić fizycznie''?

Mam ogromny szacunek do pracy Autorów, lecz tutaj w mojej subiektywnej ocenie, coś nie zagrało.
Sabina, będąca od dwudziestu jeden lat wdową, jak do tej pory wiernie pozostaje w celibacie skupiając swą uwagę na wychowaniu córki, zapewnieniu jej bytu i rozwijaniu swojej pisarskiej pasji. Rozpamiętuje zmarłego męża, z którym była zaledwie kilka lat. Rozumiem, wielka miłość, jej autorytet, opiekun, przewodnik itd, ale bez przesady!
Autorka w dalszej części książki wprawdzie wyjaśnia przyczynę takiego zachowania, obarczając winą matkę Sabiny, którą ukazuje jako opiekuńczą kobietę, dbającą o córkę i wnuczkę, ale też osobę, która podporządkowała sobie Sabinę, celebrując w niej wspomnienie Jeremiego.
I tutaj nasuwa mi się pytanie.
Sabina nie jest w ciemię bita, nie jest zahukaną kobietą. Ma duże pokłady tolerancji zważywszy na to, że Anita jest lesbijką. Rodzicom z reguły ciężko jest zaakceptować odmienność swoich dzieci, a tutaj mamy przykład niesamowitej akceptacji. Pisze powieści, więc potrafi trzeźwo myśleć. Mniemam, że ktoś taki, potrafi wziąć życie w swoje ręce i odciąć się od sugestii matki, a może się mylę?

Kolejna kwestia, która mnie zniesmaczyła już na samym początku książki, to dość liberalne podejście Sabiny do palenia marihuany przez Anitę. Anna Kasiuk napisała coś takiego; ''Dlaczego miałam zabraniać jej rzeczy których sama próbowałam"? W tym momencie ręce mi opadły, ponieważ nie wyobrażam sobie wychowywania dziecka pozwalając na popełnianie błędów, które wiem, że nimi są. To tak, jakby położyć dziecku na dłoni rozżarzony kawałek węgla i powiedzieć: - Trzymaj, ja kiedyś też się w to bawiłam i jak widzisz, żyję".
Nie wiem czemu miał służyć ten wątek? Czy  ukazaniu życia studenckiego ludzi z artystyczną duszą, czy pokazaniu wyluzowanej mamuśki, która pozwala córce na wszystko?

Wątek Sabiny i Jakuba najchętniej ominęłabym przerzucając kartki. Tak naprawdę nie wniósł on nic do tej powieści. Jedyne co mi się nasuwa na myśl, to fakt , że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Sabina nagle zauważyła, że na świecie istnieje jeszcze męski gatunek. Rozumiem, że przez dwadzieścia jeden lat, żyła jak kobiety w filmie Juliusza Machulskiego ''Seksmisja". Mocno naciągane i wręcz niewiarygodne, żeby ze statecznej pani pisarki zrobić rozhukaną erotomankę.

By nie było, że cały czas narzekam, to napiszę, iż mocno kibicowałam Wiktorowi. Szkoda tylko, że Sabinka zanim znalazła się w ramionach Wiktora, została już wyeksploatowana przez Jakuba, ale rozumiem, że taki był zamysł, iż tylko młodzieniec jest w stanie rozbudzić dwudziestojednoletni okres posuchy.

Błędów logicznych już nie będę wytykać...chociaż nie, ten akurat był taki dość śmieszny. Sabina wyjechała w Bieszczady w poniedziałek rano, by w tym samym dniu odbyć swoje pierwsze spotkanie autorskie z czytelnikami. Nagle dowiadujemy się, że jest piątkowe popołudnie :)

,,Namiętność pachnąca terpentyną to niewątpliwie powieść, za którą kryje się dobry warsztat Anny Kasiuk, tego nie mogę Autorce odmówić. To powieść, która jest emocjonalna, niemniej mnie zabrakło w niej romantyzmu, spójności i mniej naciąganej fabuły.
Czy jestem rozczarowana?
Nie!
Jestem zniesmaczona. Tak, to jest to uczucie, które mi towarzyszy.
Niemniej pamiętajcie, że to jest moje subiektywne odczucie i aby się przekonać, czy moja opinia pokryje się z Waszą, zachęcam do sięgnięcia po '' Namiętność pachnącą terpentyną".