10 pytań do ... Aliny Białowąs oraz konkurs

Urodziła się 17 kwietnia we Wrocławiu i mieszka w nim do dzisiaj. Nie wyobraża sobie życia bez książek. Swoją przygodę z pisaniem zaczęła od pamiętników w szkole podstawowej. Pamiętniki przepadły podczas przeprowadzki, ale pasja pisania została. Od dziesięciu lat publikuje swoje opowiadania w czasopismach dla kobiet. Interesuje ją psychika kobieca i jej dojrzewanie do różnych etapów życia. Lubi obserwować ludzi. Ma ogromne poczucie humoru i dużo pozytywnej energii, którą chętnie obdarza znajomych. Marzyła o zawodzie dziennikarki, ale życie napisało dla niej inny scenariusz.

 

10 PYTAŃ DO ...  Aliny Białowąs

 

Agnieszka Grabowska- Mam za sobą lekturę Pani debiutu powieściowego i chciałabym zapytać, jak długo i w jaki sposób powstawała „Galeria uczuć”?

Alina Białowąs - Pomysł napisania książki dla kobiet, które, zajęte wychowaniem dzieci, zapominają o swoich marzeniach, albo odkładają je na później, pojawił się, gdy sama znalazłam się w takiej sytuacji. A, że kiedyś, jeszcze w podstawówce, a później w ogólniaku, pisałam pamiętniki - wróciłam do pisania. Chciałam, aby moja książka napisana była stylem lekkim, zabawnym, ale, by mówiła o problemach, z którymi często borykają się mężatki, matki dzieciom. Wymyśliłam sobie postać bohaterki, dałam jej imię, trochę wad, trochę zalet, otoczyłam ją rodziną, przyjaciółmi,  zatrudniłam ją w sklepiku z bibelotami, i od tego momentu Ola zaczęła marzyć o zrealizowaniu swoich dawnych pasji, pokonując jednocześnie problemy, które, często sama sobie stwarzała, nie zawsze panując nad uczuciami i emocjami. Napisanie całości zajęło mi, z małymi przerwami, rok.

 

- Co przeżywa autor widząc swoją książkę w księgarniach, internetowych witrynach, czytając jej opinie i oceny zamieszczane w sieci?

- Przeżywam radość i próbuję pokonać lęk. Radość, że spełniło się moje marzenie, że książka znalazła czytelniczki, a postać Oli wzbudziła różne emocje. /Byłoby źle gdyby żadnych nie wzbudziła/. A lęk próbuję  pokonać od momentu, gdy zaczęłam pisać książkę. Ale jakoś słabo mi to wychodzi. Lęk ciągle wygrywa. Może to wynika stąd, że nigdy, tak do końca, nie jestem zadowolona z tego, co robię. Nawet jeśli słyszę pochwały.

 - W powieści nie brakuje humorystycznych scenek, a także optymizmu i pogody ducha  mimo przeciwności losu - skąd płyną te pokłady dobrej energii i pomysły?

- Nie wyobrażam sobie mojego życia bez poczucia humoru. Owszem zdarza się, że czasem łapię doła, jak chyba wszyscy, ale nawet wtedy próbuję żartować. Mam w sobie dużo pozytywnej energii, i stąd te pokłady zabawnych pomysłów. Życie bez poczucia humoru, jest życiem ponurym. „Stracony jest każdy dzień bez uśmiechu”, jak mawiał Kornel Makuszyński.

- Ola, bohaterka „Galerii uczuć”, marzyła, aby zajmować się domem i rodziną. Co prawda życie zweryfikowało jej zamiary, ale pozostaje pytanie – czy taka postawa jest jeszcze obecna wśród współczesnych kobiet? Czy są takie, które wolą zostać „kurą domową” (ewentualnie „salonową”) niż robić karierę?

- Uważam, że wybór: czy być kurą domową, czy robić karierę, należy pozostawić kobiecie. Jeśli zajmując się domem i dziećmi, będzie się czuła spełniona, to dlaczego miałaby tego nie robić. A poza tym zajmowanie się domem, jest jak prowadzenie firmy. Ola, bohaterka mojej książki, tłumaczy to swojej przyjaciółce, gdy ta zarzuca jej „siedzenie” w domu. Dzisiejsze tempo życia i często zła sytuacja finansowa nie zawsze pozwalają kobiecie na zajmowanie się tylko domem i dziećmi, nawet gdyby tego bardzo chciała. Oczywiście ważna też jest postawa męża. Jeśli będzie w stanie utrzymać ze swojej pensji dom, żonę i dzieci, a żona zrezygnuje świadomie ze swej pracy, aby zająć się domem, to mąż nie ma prawa powiedzieć do niej: „przecież ty nic nie robisz. Cały dzień tylko siedzisz w domu”.

- Akcja powieści rozgrywa się we Wrocławiu. Lokalna topografia przydaje realizmu, ale też stanowi wyraz sentymentu do tego miasta. Czym jest dla Pani Wrocław?

- Moim miejscem urodzenia, moim domem, moją tęsknotą, gdy czasem jestem poza Polską. Już dawno nie wyznałam nikomu, że go kocham, wyznam więc mojemu miastu: Kocham Cię Wrocławiu.

- Literatura kobieca – co rozumie Pani przez to określenie? Niekiedy bowiem ten nurt bywa z góry oceniany dość pejoratywnie, padają hasła czytadła, romansidła...

- Moim zdaniem takie etykietowanie jest bez sensu. Jeśli istnieje literatura kobieca, to powinna też być literatura męska. Ale takie określenie nie funkcjonuje. Literatura kobieca nie jest, według mnie, określeniem, które odbiera wartość książce. I nie rozumiem dlaczego to określenie ciągle pozostaje straszakiem. Reasumując, powiem trochę żartobliwie, że już samo słowo „kobieca” powinno być powodem do dumy, bo przecież jeśli usłyszymy ”jesteś kobieca” przyjmujemy to jako miły komplement.

- W notce wydawniczej możemy przeczytać, że nie wyobraża sobie Pani życia bez książek. Jak w takim razie prezentuje się Pani domowa biblioteczka?

- Nie mam regałów wokół wszystkich ścian, wypełnionych książkami. Ale gdyby było mnie stać, tak właśnie wyglądałaby moja domowa biblioteka. Mam, jak to Pani określiła, biblioteczkę. Kilka regałów. Są w nich książki klasyków, są też książki pisarek i pisarzy współczesnych. Oczywiście uzupełniam biblioteczkę, gdy trafię na książki, które wzbudzą moje zainteresowanie.

- Nie mogę nie zapytać o ulubionych pisarzy...

- Moi ulubieni pisarze to są ci, do których książek zawsze będę wracać. Do takich należą, miedzy innymi, /bo nie mogę tu wymieniać wszystkich/ Astrid Lindgren i jej „Dzieci z Bullerbyn”, Eric Linklater - „Wiatr z księżyca”, to z czasów mojego dzieciństwa. A później, gdy byłam już nastolatką, Lucy Maud Montgomery - „Ania z Zielonego Wzgórza”. W dorosłym moim życiu wracam często do książek Ericha Marii Remarque, Kurta Vonneguta, Bułhakowa, Dostojewskiego, Dickensa, Capote’a, Marqueza, Kapuścińskiego, Łysiaka, i wielu, wielu innych. Oczywiście czytam też literaturę kobiecą, polską i zagraniczną, oraz bajki dla dzieci:)

- Ostatnimi czasy coraz popularniejsze stają się e-booki i audiobooki. Osobiście rzadko sięgam po te formy, a jak to wygląda u Pani?

- Nie lubię i nie polubię. /Komórki też nie lubię:)/ Dla mnie książka istnieje tylko w formie papierowej. Muszę poczuć jej zapach, muszę usłyszeć szelest odwracanych kartek.

- Jakie są plany Aliny Białowąs na przyszłość? Podejrzewam, że prędzej czy później kolejna książka ujrzy światło dzienne...

- Takie mam marzenia i taki plan. Czy mi się uda? Czas pokaże. Piszę każdego dnia. Znaków i postaci przybywa:)

- Na koniec poproszę o rozwinięcie poniższych wyrazów.

Czytajmy....

- czytanie rozwija wyobraźnię, przenosi nas w inny świat, jest schronieniem przed samotnością, jest ucieczką od otaczającej nas rzeczywistości.

Polskich....

- autorów, bo język polski jest naszym językiem ojczystym, ale polscy tłumacze języków obcych radzą sobie bardzo dobrze z tłumaczeniami, dajmy więc im szanse i szanse przetłumaczonym przez nich książkom.

Autorów....

- i pisarzy znanych i mniej znanych. I nie omijamy książek debiutantów ;)

  
-Serdecznie dziękuję za rozmowę.

 - Ja również serdecznie dziękuję za rozmowę. Pozdrawiam czytelniczki i czytelników :)

 

Zapraszamy do konkursu, w którym pytanie zadaje pisarka Alina Białowąs

pytanie konkursowe brzmi:


Jak się nazywa najwyższy budynek we Wrocławiu?

 

Nagrodą jest egzemplarz książki Aliny Białowąs

"Galeria uczuć"

 

Zapraszamy wszystkich do udziału w konkursie

 

Odpowiedź należy przesyłać do 22-01-2013r na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

 

w tytule maila wpisać „Galeria” oraz podać swoje dane adresowe.

 

 

 

Komentarze  

 
-1 #2 Anna 2013-01-26 20:40
Kiedy można spodziewać się wyników konkursu?
Cytować
 
 
+1 #1 Klaudia M 2013-01-16 18:35
Sky Tower oczywiście, wiedziałam bez zaglądanki, bo budynek piękny i zrobił na mnie wrażenie. Ale ja nie o tym. jestem pod wrażeniem bohaterki wywiadu. Choć książki nie znam przyznam, ale to jest do nadrobienie i na pewno nadrobię. Pozdrawiam
Cytować
 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież