Katarzyna Puzyńska "Więcej czerwieni" (Prószyński i S-ka)

Katarzyna Puzyńska swoim świetnym debiutanckim Motylkiem tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że rodzimy kryminał ma się naprawdę dobrze. Puzyńska to kolejna polska autorka, która nie tylko znakomicie orientuje się w kryminalnej konwencji, ale też potrafi się tą konwencją bawić, potrafi ją przekształcać, ugniatać, przeciskać przez sito własnej świadomości. Jest oryginalna, tworzy pełnokrwistych bohaterów, zaskakuje świeżością spojrzenia i lekkim piórem. Więcej czerwieni to druga część serii o – znanych nam już z Motylka – policjantach z Lipowa. Równie dobra, jak pierwsza. A może nawet... lepsza?

Młodszy aspirant Daniel Podgórski ma powody do radości. Jego związek z piękną Weroniką Nowakowską, rudowłosą psycholożką z Warszawy, wkroczył w obiecujący etap wspólnego pomieszkiwania, a malownicze Lipowo kąpie się w letnich promieniach słońca. Na polach złoci się zboże, woda w jeziorze przyjemnie szumi, a las błogo pachnie żywicą. Niestety, letnią sielankę brutalnie przerywa makabryczne wydarzenie. W okolicach Lipowa giną dwie młode kobiety. Bynajmniej nie z przyczyn naturalnych. Wszystko wskazuje na to, że obie zbrodnie popełniła ta sama osoba. Czy policja będzie miała do czynienia z seryjnym mordercą? Na czele ekipy śledczej staje dość kontrowersyjna komisarz Klementyna Kopp – starsza pani w skórzanym żakiecie, z wyblakłymi tatuażami na ramionach, wyjątkowo lubująca się coca-coli i słodkich batonikach. Do grupy dołącza również młodszy aspirant Daniel Podgórski, a także elegancki i wyrafinowany nadkomisarz Wiktor Cybulski, zawsze w ogromnych okularach i nienagannie wyprasowanym garniturze, oraz aspirant Grzegorz Mazur i psycholożka Julia Zdrojewska. Prokurator obstaje przy tezie, że zbrodnie popełnił seryjny zabójca, mimo iż komisarz Klementyna Kopp wyraźnie skłania się ku innej opcji... Prowadzenie śledztwa utrudniają jej jednak osobiste rozterki i nagłe, silne emocje, z którymi nie do końca potrafi się uporać. Nad życiem prywatnym młodszego aspiranta Daniela Podgórskiego również gromadzą się z wolna czarne chmury. A śledztwo staje w miejscu...

Muszę przyznać, iż pod względem fabularnym Więcej czerwieni przypomina labirynt, który zaprojektował ktoś paskudnie złośliwy. Człowiek myśli, że już wyszedł na prostą, słoneczko pięknie oświetla drogę, wszystko zdaje się zmierzać w oczywistym kierunku i cel jest na wyciągnięcie ręki. I co...? Guzik, drodzy państwo. Oto bowiem wyrasta przed nami kolejna ściana, przez którą nijak nie możemy przejść. Musimy zatem skręcić, szukać dalej, na powrót błądzić i kluczyć, przemierzać ścieżki tego labiryntu wzdłuż i wszerz, z nadzieją na to, że wreszcie trafimy do wyjścia. A wszystkie Ariadny ze swoimi cudownymi nitkami jak na złość gdzieś się pochowały.    Misternie skonstruowana i przemyślana fabuła jest największym atutem tej powieści. Wszystko tutaj ma swój sens i cel, a autorka wyjątkowo sprawnie – wręcz filmowo – operuje detalem i zbliżeniem, przemilczeniem i słownymi łamigłówkami, które sprawiają, że czytelnik gubi się w domysłach i sam zaczyna prowadzić własne śledztwo. A zbrodnia, którą sprezentowała nam Puzyńska, niebezpiecznie ociera się o zbrodnię doskonałą. Do tego wszystkiego książka jest naprawdę świetnie napisana. Stylistycznie Puzyńska zbliża się momentami do Agathy Christie, a jednak jej język jest mniej emocjonalnie oszczędny. Niektóre frazy – zwłaszcza w opisach – ocierają się o smakowitą lirykę i są literacko bardzo piękne. Największą jednak siłą autorki jest to, że potrafi tym językiem właściwie operować. Doskonale wie, kiedy może dać się ponieść klawiaturze i „zaszaleć” z ozdobnikami, a kiedy przyjąć formę bardziej oszczędną, posłużyć się stylem przezroczystym, by czytelnik skupił się raczej na intrydze i kryminalnych smaczkach. I jeszcze ci bohaterowie! Smakowici, niebanalni, z krwi i kości, pełni sprzeczności, niekiedy strasznie wkurzający, innym razem budzący tkliwość, sympatię, współczucie, śmiech... Każdy z nich to oryginał nie do podrobienia. Klementyna Kopp ze swoją nieodłączną butelką coca-coli, Daniel Podgórski, któremu wizerunkowo daleko do Policjantów z Miami, czy wreszcie Wiktor Cybulski w drogim garniturze, rozmiłowany w eleganckiej kuchni i nawet w prosektorium oddający się rozmyślaniom o tym, jakie wino najlepiej pasuje do białej czekolady... Kocham ich. Z całym dobrodziejstwem inwentarza. 

Więcej czerwieni to kolejny dowód na to, że Katarzyna Puzyńska naprawdę zna się na rzeczy. Potrafi pisać, zaskakiwać i zachwycać. I jeszcze jedno potrafi. Pobudzać apetyt, który – jak powszechnie wiadomo – rośnie w miarę jedzenia. Swoją drugą książką udowodniła, że nie zamierza spocząć na laurach i odcinać kuponów od Motylka. Więcej czerwieni to, mam nadzieję, kolejny krok do przodu w jej pisarskiej karierze. Trzeciej części serii o policjantach z Lipowa, o zagadkowym tytule Trzydziesta pierwsza, już nie mogę się doczekać. Bo chcę więcej! Więcej!!!       

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież