Franz Kafka "Proces" (Wydawnictwo MG) recenzja gościnna

Być może kogoś zdziwi fakt, że na portalu promującym twórczość polskich autorów pojawił się tekst dotyczący słynnego dzieła Franza Kafki - niemieckojęzycznego pisarza żydowskiego pochodzenia,  urodzonego w Pradze. Stało się tak ze względu na tłumacza, a zarazem ilustratora „Procesu” w jednej osobie – genialnego artystę, mistrza ołówka, pędzla i pióra, jakim był nieodżałowany Bruno Schulz. Jego tragiczna śmierć w 1942 r. położyła kres wielkiej indywidualności artystycznej. Na szczęście dorobek twórczy Schulza, imponujący nie obfitością lecz niepowtarzalnością, został ocalony od zapomnienia i wciąż zachwyca oraz inspiruje wrażliwych odbiorców kultury. Jego prace plastyczne gromadzi Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza w Warszawie, które udostępniło materiał ilustracyjny do niniejszego wydania powieści Kafki. 

Grafiki geniusza z Drohobycza charakteryzują się specyficzną, ostrą, karykaturalną kreską. Przedstawiane na nich postaci są jakby zdeformowane, niedbale nakreślone, mroczne i spowite aurą tajemniczości. Znakomicie korespondują z kafkowską prozą – niejednoznaczną, pełną symboli, umieszczaną w nurcie ekspresjonizmu oraz egzystencjalizmu. Wykorzystanie rysunków Schulza jako ilustracji do „Procesu” okazuje się niezwykle trafne.

„Proces” uznawany jest za parabolę, bywa interpretowany na wiele sposobów. Według Ericha Fromma opowiada o odpowiedzialności za własne życie. Widoczny jest wpływ filozofii Kierkegaarda: absurdalność sytuacji, w jakiej znalazł się bohater, świadczy o bezsensowności egzystencji.  W sensie dosłownym mamy do czynienia z opowieścią o człowieku zniewolonym przez prawo i nadmierną biurokratyzację.  Wyraźne są odniesienia do systemu totalitarnego. To również dzieło o ludzkiej samotności i bezradności, zawierające motywy takie jak: przemiana, praca, miasto, labirynt, wina i kara. Niezależnie od ścieżki interpretacyjnej, jaką przyjmiemy, nie sposób pozostać ignorantem wobec bohatera, Józefa K., który stał się literackim archetypem, punktem kulturowych odniesień. Paradoksalnie - pozbawiony indywidualnych cech,  nawet pełnego nazwiska -  zaistniał. Przykładem chociażby  utwór zespołu Pidżama Porno, zatytułowany po prostu „Józef K.”

Fabuła powieści jest - można by rzec - „nienachalna”. Niedorzeczne w sumie zdarzenia ułożone są chronologicznie. Całość rozpięta w ciągu roku - od dnia 30. urodzin bohatera do przedednia 31 rocznicy, zamknięta w 10 rozdziałach, w tym 8 jest niedokończony. Słynne pierwsze zdanie: „Ktoś musiał zrobić doniesienie na Józefa K., bo mimo że nic złego nie popełnił, został pewnego ranka po prostu aresztowany” skutecznie pobudza ciekawość czytelnika i wnosi wiele treści – od razu wiemy, o kim mowa oraz co, w jakich okolicznościach się wydarzyło. Kafka  wprowadził klimat grozy, tajemniczości, absurdalności. Posługiwał się językiem prostym, przejrzystym, wręcz „suchym”. Nie zatracono tego w tłumaczeniu. Co ciekawe, badacze literatury twierdzą, iż przekładu dokonała Józefina Szelińska, narzeczona autora „Sklepów cynamonowych”, a on tylko firmował  go swoim nazwiskiem.

Do lektury „Procesu” wróciłam po latach, teraz znajdując jego wykwintny smak. Jest to niewątpliwie klasyka, do której trzeba dojrzeć. Powieść wiecznie żywa, ponadczasowa i wielowymiarowa. Warto zwrócić uwagę na estetykę wydania. MG spisało się na medal prezentując szereg dzieł klasyki światowej literatury w twardych oprawach, przejrzystym układzie graficznym, ze znakomitymi ilustracjami. Zaszczyt mieć na półce taki tom, a czytać – przyjemność bezcenna!   

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież