„Zły człowiek” Jarosław Kowal (Novae Res)

Gdyby ktoś zapytał mnie, o czym jest ta książka, w pierwszej kolejności odpowiedziałabym pewnie: nie wiem! Dopiero po dłuższym zastanowieniu dotarłaby do mnie poprawna odpowiedź. O samotności, o poszukiwaniu sensu życia, o niespełnionych oczekiwaniach, z sceną muzyczną w tle.

„Zły człowiek” to debiut literacki gdańskiego dziennikarza Jarosława Kowala. Książka do łatwych nie należy. Już samo napisanie recenzji sprawiło mi nie lada trudność. Opisać to wszystko co tak doskonale ujął autor, cóż, nie lada wyczyn.

 

Główny bohater Jacek już od samego początku budzi w czytelniku skrajne emocje. Raz chciałoby się, mówiąc najdelikatniej, zdrowo potrząsnąć i powiedzieć: weź ty się chłopie za siebie, zrób coś mądrego w życiu. Innym razem zaczynamy go podziwiać. Czytając, próbowałam w myślach wyobrazić sobie naszego bohatera. Szybko doszłam do wniosku, że niejeden człowiek widząc go na ulicy, zawczasu zmieniałby kierunek własnej drogi, by przypadkiem nie musieć się z nim minąć. Z drugiej strony byłam bardzo ciekawa tego co się w jego życiu dzieje. Autor często lawiruje w czasie, przeskakuje po różnych epizodach z życia bohatera, zatracając porządek chronologiczny. Staje się to jednak atutem powieści, gdyż łatwiej zrozumieć przyczyny niektórych dziwnych, aczkolwiek dość specyficznych zachowań Jacka.

Zostajemy wprowadzeni w świat muzyki. Jacek jest jedynie pasjonatem, który musi dopasowywać się do grantów. Nie lubi być określany mianem artysty. Podczas wywiadu z dziennikarzem szczerze głosi swoje poglądy co owocuje wykluczeniem go ze „środowiska muzycznego”.

Jacek nie do końca potrafi określić swoje w relacje z mężczyznami i kobietami. Poszukuje pomocy u psychologa. Rozstanie z matką jego syna jeszcze bardziej nasila stan depresyjny, jednak nasz bohater nie targa na swoje się życie. Postanawia żyć dla dziecka.

„Nie mogłem wypowiedzieć umowy o życie, obecność Stasia zobowiązała moją obecność. Musiałem mu pomóc wylądować jak najdalej od jabłoni.”[1]

Docierając do sceny, gdzie Jacek odpiera główne zarzuty działaczek związanych z RZH o „zaniedbywanie prawidłowej ewolucji języka i reprezentowanie wartości, które promują wykluczanie” zaczynamy czuć sympatię do naszego bohatera. Wiązanka słowna jaką zaserwował na odchodne paniom działaczkom Jacek bawi niemal do łez. Wyrwana z kontekstu i zacytowana tutaj nie byłaby już tak atrakcyjna, dlatego zachęcam do lektury.

Jeśli szukasz w książkach głębszym przemyśleń, zachęcam cię do przeczytania „Złego człowieka”. Książka, choć biografią nie jest, jestem pewna, że jest odzwierciedleniem wielu życiowych sytuacji, które się gdzieś, kiedyś, komuś zdarzyły. Gdyby wszyscy debiutanci pisali takie książki, to doświadczeni w boju pisarze mogliby się czuć zagrożeni. Szczerze polecam i czekam na kolejne powieści Jarosława Kowala.



[1] Str 30, Zły człowiek, Jarosław Kowal, Gdynia 2013

 

 

 

Komentarze  

 
+1 #2 Qwerty 2014-02-06 14:12
Piękna książka, choć pełna bólu. Polecam.
Cytować
 
 
+1 #1 Dana 2014-02-04 10:44
Bardzo zachęcająca recenzja, książka zamówiona ;)
Cytować
 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież