Daniel Koziarski "Kobieta, która wiedziała za mało" (Novae Res)

Pisarka także człowiekiem jest, problem tylko w tym, że czasem świat o tym zapomina. Napisanie książki wydaje się łatwe, proste i przyjemne, niestety rzeczywistość jest co najmniej "ciut" inna. W końcu codzienność wymaga skupiania się na sprawach, którym daleko do wzniosłego procesu twórczego, a inspiracje pojawiają się niespodziewanie i jak tu pogodzić jedno z drugim? Trudne jest życie autorki poczytnych książek!

Czytelnicy wiedzą co im się podoba, a pomysły Marzeny Wierzby jak do tej pory trafiały w oczekiwania tych pierwszych. Wiadomo nie od dziś, że rynek, nawet ten literacki nie lubi gdy tworzy się w nim jakaś luka, więc trzeba dawać z siebie bardzo dużo, by sprostać wymaganiom czytelniczym. Kto jak kto, ale Marzena zdaje sobie z tego sprawę i stara się wychodzić im na przeciw, gdyby tylko najbliższe otoczenie jeszcze doceniło w pełni jej zmagania. Niestety aż tak dobrze nie ma, trzeba pogodzić rolę matki, żony, pisarki i koleżanki, co w sumie wymaga zręczności nie lada i niestety nie jest do końca odpowiednio doceniane. Jakby było mało problemów pojawiają się nowe, pewnie kogoś innego by przygniotły, lecz ktoś taki jak Pani Wierzba nie poddaje się łatwo, no i nawet z najbardziej bolesnego doświadczenia da się wyciągnąć budujące wnioski. Po prostu trzeba spojrzeć na wszystko z odpowiedniej perspektywy, co oczywiście nie jest łatwe, zwłaszcza kiedy wena twórcza wymaga by poświęcić czasu. Szkoda tylko, że nie wszyscy doceniają poświęcenie i wysiłek wkładany w rozwiązywanie kryzysowych sytuacji. Każdy stawia siebie przed innymi i wymaga zrozumienia jego uczuć, a co gdy tego samego pragnie Pani Wierzba? Przecież dojrzałym ludziom też się od losu coś należy, czy ktoś dostrzeże potrzeby Marzeny? A może czas by sięgnęła po to na co ma ochotę bez oglądania się wokoło? To może być dobry początek nowej książki!

Sprostanie oczekiwaniom innych jest trudną sztuką, zawsze znajdzie się jakiś malkontent. Czy ktoś w końcu dostrzeże w poczytnej pisarce jej prawdziwe oblicze - wrażliwą i utalentowaną kobietę, która ma jeszcze wiele do zaoferowania i to nie tylko na gruncie literackim?

Mieszane uczucia co do bohaterów, to jedna z pierwszych myśli jaka nasunęło mi się w trakcie lektury "Kobiety, która wiedziała za mało" i towarzyszyła do samego końca. Danielowi Koziarskiemu należą się słowa uznania za wykreowanie postaci wywołujących emocje, czasem skrajne, które nie pozwalają na obojętne przewracanie kolejnych kartek i wciągają czytelnika w wir ich perypetii. Podczas czytania da się odczuć także nuta ironii, dobrze wkomponowana w wątki, czasem nie od razu zauważalna, lecz w efekcie końcowym nadająca wydarzeniom inne barwy niż można by początkowo sądzić. "Kobieta, która wiedziała za mało" w pewnym stopniu odkrywa to czego nieświadomy jest najczęściej czytelnik, lub jest mu to podawane w zupełnie innym sposób, czyli kulisy powstawania książek. Jak się okazuje przysłowiowa wena twórcza może przybierać różne formy, niekiedy dość nieoczekiwane. Zresztą zaskoczenie niejednokrotnie pojawia się w fabule, należy przyznać autorowi, że konwencję historii zmagań życiowych i zawodowych twórcy literackiego mistrzowsko sparafrazował, czasem dość kąśliwie. Czy wetknął w kij mrowisko? To już zależy od perspektywy, ale trudno ot tak odłożyć tę książkę, szczególnie, iż do samego końca Daniel Koziarski stawia przed główną bohaterką wyzwania, a sposoby ich pokonania w jej wydaniu nie należą do zwyczajnych. W końcu poprawność "polityczna" to jedno, a własne poglądy to całkiem inna kwestia, bycie poczytną pisarką bywa niełatwym kawałkiem chleba, zwłaszcza gdy jest się matką, żoną i trzeba dbać o swój wizerunek.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież