Magdalena Knedler "Pan Darcy nie żyje" (Wydawnictwo IV Strona)

Nie wiem jak wy, ale uwielbiam „Dumę i uprzedzenie” Jane Austen, a także jej telewizyjną i kinową adaptację. Dobór aktora do roli głównego bohatera jest niezwykle ważny i zarówno Colin Firth, jak i Matthew McFadyen idealnie się w rolę Darcy’ego wpasowali. Ale czy odbiór takiej adaptacji byłby pełen entuzjazmu, gdyby w rolę ponurego i dumnego arystokraty wcielił się aktor zupełnie do tej postaci nie pasujący? Czy to w ogóle jest możliwe? Okazuje się, że jak najbardziej. Magdalena Knedler w swoim spektakularnym debiucie o przekornym tytule „Pan Darcy nie żyje” pokazuje właśnie tragiczny w skutkach wybór niewłaściwego aktora do głównej roli w nowej adaptacji „Dumy i uprzedzenia”. Peter Murphy, blondyn z lokiem na czole, nie nadaje się do odtworzenia postaci Darcy’ego, wiedzą o tym wszyscy, tylko nie producent. A także sam bohater dramatu jest przekonany o tym, że ta rola mu się należy i za żadną cenę nie pozwoli jej sobie odebrać. Nawet za cenę istotnych informacji i małych szantaży, bo przecież zawsze ktoś coś ma na sumieniu. A już zwłaszcza ludzie szołbizu. To właśnie o tym jest ta książka. O ludziach, rzuconych gdzieś na angielską prowincję, pracujących na planie nowej adaptacji kultowej powieści Austin. O ludziach, których na pozór nic nie łączy, którzy wiedzą o sobie tylko to, co pokazują okładki tabloidów. I nagle poznajemy ich niejako z drugiej strony, okazuje się, że gra aktorska nauczyła ich odgrywać swoje role także w życiu. A przecież kiedyś w końcu trzeba być sobą. I bohaterom się to w końcu udaje. 

Autorka stworzyła opowieść pełną znakomitych smaczków, dynamicznych zwrotów akcji, z pełnokrwistymi i wyrazistymi bohaterami. Tu nie ma sztuczności (może oprócz tej na potrzeby filmu czy pozy przed innymi). Postaci ukazują się nam w pełnej krasie i poznajemy ich tajemnice, głęboko skrywane słabości i pragnienia. Bo przecież nawet gwiazdy kina chcą normalnego życia i ukochanej osoby tuż obok. Jedno ich łączy… niechęć do odtwórcy roli Pana Darcy’ego. I tutaj nasuwa się pytanie: czy ktoś z ekipy aktorów i filmowców nienawidził go tak bardzo, że postanowił pozbawić go życia? No bo przecież… Pan Darcy nie żyje!

Uwierzcie, fabuła będzie mocno zaskakująca, historie poszczególnych bohaterów bardzo wciągające i z rozmysłem przez autorkę uknute. Tak abyśmy do końca zadawali sobie pytanie: kto? I dlaczego?

„Pan Darcy nie żyje” to oryginalna i błyskotliwa opowieść, która wciąga czytelnika już od pierwszej strony. A właściwie już od tytułu. No bo jak to? Ktoś zabił ulubieńca wielbicieli prozy Austen? A może odpowiedź jest całkiem inna? Aby ją poznać, niezwłocznie sięgnijcie po debiutancką książkę Magdaleny Knedler. To uczta dla zmysłów, napisana pięknym literackim językiem, a także niezwykle realistycznym i adekwatnym do przedstawianych sytuacji. Gorąco polecam.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież