Małgorzata Piera "Ogród wyobraźni hrabiny von Arnim" (Novae Res)

  • Drukuj

Elizabeth von Arnim. Mary Beauchamp. Hrabina von Arnim. Mówi Wam to coś? Niewiele, prawda? A jeśli wymienię nazwę miejscowości Rzędziny? Rzędziny pewnie coś już Wam mówią. Zwłaszcza tym, którzy pochodzą z Pomorza lub po prostu przyzwoicie orientują się w geografii Polski... A kto z Was wie, że u schyłku dziewiętnastego wieku Rzędziny funkcjonowały jako Nassenheide i na ich terenie położony był przepiękny pałac pruskiego grafa? Z ogromnym malowniczym ogrodem, parkiem, przepysznymi lasami? Kto wie, że mieszkała tam także żona grafa – bestsellerowa pisarka przełomu wieków? Kto wie, że dziś po pałacu zostały jedynie trzy schodki...?

Elizabeth von Arnim, z domu Mary Annette Beauchamp, urodziła się trzydziestego pierwszego sierpnia 1866 w Kirribilli w Australii, a zmarła dziewiątego lutego 1941 w Charleston w Stanach Zjednoczonych. Jej ojciec był dobrze prosperującym kupcem, który zbił majątek w Australii. W 1889 roku podczas podróży do Włoch Elizabeth poznała swojego przyszłego męża, hrabiego Henninga Augusta von Arnima (1851–1910). Małżonkowie początkowo osiedli w Berlinie, zaś w 1896 roku – właśnie w Nassenheide, rodzinnej wiejskiej posiadłości von Arnimów. Tutaj Elizabeth staje się pisarką. Tutaj zakłada swój słynny ogród, tutaj ucieka przed zgiełkiem tego świata do krainy własnej wyobraźni. Tutaj powstaje książka Elizabeth and Her German Garden, która w pierwszym roku wydania wznawiania była aż dwadzieścia jeden razy! Tutaj hrabina von Arnim zaczyna także myśleć trochę jak sufrażystka – analizuje nieciekawą sytuację kobiet, które „urodziły się, by przyglądać się życiu”. Tylko przyglądać, nie zaś żyć naprawdę. Nic dziwnego – to przecież czasy, kiedy kobietom nie wolno nawet głosować. Tak samo, jak dzieciom, idiotom i chorym psychicznie... To tutaj wreszcie odwiedzają Elizabeth początkujący pisarze – Hugh Walpole i Edward Morgan Forster (znany jako E.M. Forster), którzy byli nauczycielami domowymi czwórki jej dzieci, a później zasłynęli jako wielcy twórcy brytyjskiej literatury. W słynnej powieści E. M. Forstera, Howards End, widać wyraźną inspirację pomorskim krajobrazem. Elizabeth i jej ogród funkcjonowali niczym jeden organizm. Żyli w symbiozie, obdarowując siebie nawzajem tym, co mieli najlepszego. Kolorami, energią, opieką, wolnością, ciszą. I sercem.

 
Nie mam pojęcia, czy książkę autorstwa Małgorzaty Piery powinnam polecać każdemu. Znajdą się pewnie czytelnicy, których ta pozycja zwyczajne znudzi. Polecam ją zatem głównie wielbicielom Elizabeth von Arnim, a oprócz nich – wszystkim wrażliwcom wyczulonym na wysublimowane opisy przyrody, która wpływa na człowieka z niewytłumaczalną siłą i porusza najsubtelniejsze struny. Małgorzata Piera operuje bardzo pięknym, momentami wręcz poetyckim językiem i tworzy wyjątkowo plastyczne opisy. Oddziałuje na czytelniczą wyobraźnię, przywołując wysmakowane pomorskie pejzaże i obrazy ogrodu hrabiny von Arnim – to kwitnącego na wiosnę, to wielobarwnego latem, przysypanego złotem jesieni czy pokrytego zimową pierzyną. A na tle bujnej natury zawsze jawi się ona. Elizabeth. Kobieta, która buduje swoją tożsamość poprzez litery i rośliny. Jakkolwiek absurdalne może się nam to w tej chwili wydawać.


Ogród wyobraźni hrabiny von Arnim nie jest typową opowieścią biograficzną. Nie znajdziemy tutaj suchych faktów z życia hrabiny, nie znajdziemy też zbyt wielu informacji o tym, jak radziła sobie Elizabeth po opuszczeniu Nassenheide. Jeśli więc interesuje Was życie pisarki po pierwszej wojnie światowej, jej burzliwy związek z drugim mężem i okoliczności powstawania kolejnych powieści, musicie szukać informacji gdzie indziej. W Ogrodzie wyobraźni... znajdziecie jednak tło, na którym Elizabeth odmalowała swoją – chyba najbardziej obecnie znaną – powieść Czarowny kwiecień. Jestem autorce (zupełnie prywatnie) wdzięczna za przywołanie tego tła. To moja ulubiona powieść Elizabeth von Arnim i jedna z pierwszych książek, które przeczytałam w oryginale.

 

Małgorzata Piera stworzyła coś bardzo wyjątkowego i oryginalnego. Napisała książkę, która łączy w sobie elementy literatury faktu, dobrą beletrystykę, a także prozę eseistyczną. Prowadzi dialog z naturą i z hrabiną von Arnim, którą chce jak najlepiej zrozumieć, ale która wciąż się jej wymyka. Bo czyż można w pełni poznać i zrozumieć kogoś, kto żył i tworzył sto lat temu? Czy można stworzyć wiarygodny portret na podstawie poszarpanej mozaiki informacji? Ile jest prawdy w starych źródłach? Być może najlepiej poznały Elizabeth rośliny z jej ogrodu? Być może najlepiej poznała ją przyroda, która przecież odradza się wciąż od nowa, by cieszyć oczy kolejnych obserwatorów. Piękna historia. Pięknie napisana książka.