Konstanty Ildefons Gałczyński "Szarlatanów nikt nie kocha. Wiersze zebrane. Tom 1" (Wydawnictwo Prószyński i S-ka)

  • Drukuj

Jan Lechoń w swoim „Dzienniku” pod datą 7 kwietnia 1950 r. zanotował: „Nie widzę nic Miłosza w jakiejś antologii za sto lat. A np. Serwus, Madonna Gałczyńskiego zawsze da się czytać”. Rzeczywiście, poezja K. I. Gałczyńskiego wciąż jest popularna, lubiana i czytana. Nadal wzrusza, zachwyca, bawi, intryguje, a aktualność niektórych utworów sprzed kilkudziesięciu lat wręcz zadziwia. 

Fenomen. Trudno znaleźć lepsze określenie, by ująć jednym słowem niemieszczącą się w żadnych sztywnych ramach, bogatą i różnorodną twórczość poety oraz jego skomplikowaną osobowość. Nie czas i miejsce, by tu podawać szczegóły biografii Gałczyńskiego, czy opisywać jego drogę twórczą.  Zainteresowanych odsyłam do odpowiedniej literatury, a teraz przechodzę do meritum niniejszego tekstu.

Oto bowiem w ręce czytelników trafiło grube, ponad 700 stronic liczące, tomisko wierszy „zielonego Konstantego”. Istna uczta poetycka, liryczno-satyryczna! Znajdziemy tu mnóstwo utworów z lat 1919-1946, ułożonych w porządku chronologicznym. Wśród nich zarówno te najsłynniejsze, najbardziej rozpoznawalne, jak też te mniej znane. Możemy więc dokonać naszych małych prywatnych odkryć,  przeżyć nowe zachwyty. Jest w czym wybierać – są wiersze liryczne, refleksyjne, zabawne, satyryczne, zaangażowane i lekkie, poematy, teksty szlagierów Hanki Ordonówny oraz utwory napisane podczas pobytu artysty w stalagu Altengrabow. Skarbiec poezji. Naprawdę nie trzeba być znawcą literatury, by w różnorodnej twórczości Gałczyńskiego znaleźć coś dla siebie, coś, co do nas przemówi. 

Ten poeta czerpał pełnymi garściami z tradycji, mitów, kultury śródziemnomorskiej i literatury światowej, jego horyzonty rozpościerały się od antyku po ekspresjonizm. Potrafił jednak przetransponować motywy, wątki i obrazy zgodnie z własną wiedzą i doświadczeniem, przenieść na  prosty grunt codzienności. Szukał drogi w humorze, grotesce, swobodzie twórczej i prostocie środków wyrazu. Nadawał też swoim wierszom odrobinę magii, niezwykłości. Robił to w sposób tylko jemu znany. 

W niniejszej edycji dzieł podstawą przedruku większości tekstów jest wydanie „Dzieł w pięciu tomach” K. I. Gałczyńskiego z 1979 r. Sięgnięto również do pierwodruków, poprawiono drobne pomyłki edytorskie. Ustalono w miarę możliwości brakujące dane o pierwodrukach. Odpowiednie informacje zamieszczono w przypisach. 

„Szarlatanów nikt nie kocha...”, a Gałczyńskiego – szarlatana poezji? Zdaje się, że ma on swoje miejsce w sercach wielu miłośników poezji oraz zwykłych zjadaczy chleba. Przynajmniej niektórych.