Przemysław Słowiński "Sprawa Dreyfusa i inne głośne procesy" (Videograf)

Sprawa Dreyfusa do dziś pozostaje jedną z najgłośniejszych polityczno-sądowych afer w historii nowożytnej Europy. Młody oficer pochodzenia żydowskiego, Alfred Dreyfus, padł ofiarą wewnętrznego spisku i został dwukrotnie skazany za zdradę francuskich tajemnic wojskowych. Choć proces od samego początku był grubymi nićmi szyty, a fałszywe dowody i kłamliwe zeznania mnożyły się na potęgę, mężczyzna i tak trafił na Wyspę Diabelską w Gujanie Francuskiej. Do końca swoich dni miał egzystować w zupełnej izolacji, narażony na wyniszczające działanie morderczego klimatu. Tymczasem we Francji wrzało... Właśnie o tym oraz o innych słynnych, niekiedy dwuznacznych, niekiedy jawnie niesprawiedliwych, a niekiedy i zbyt łagodnych procesach opowiada znakomita książka Przemysława Słowińskiego.

 

Czy Janina Borowska, wyemancypowana studentka medycyny z galicyjskiego Krakowa, zastrzeliła swojego adwokata i kochanka, Włodzimierza Lewickiego? Jak to się stało, że ją uniewinniono, skoro policja miała do czynienia z typową zagadką zamkniętego pokoju, w którym poza denatem i oskarżoną nie znajdował się nikt inny? Czy Erik Jan Hanussen, późniejszy „osobisty jasnowidz” Hitlera, rzeczywiście miał zdolność przepowiadania przyszłości? W jaki sposób dowiódł tego przed sądem, unikając odpowiedzialności za „nietrafione” przepowiednie i oszustwa finansowe? Czy nie-słynna Rita Gorgonowa rzeczywiście zamordowała z zimną krwią Lusię, córkę swojego kochanka? Co poprzedziło wydarzenia, które nazwano później „najsłynniejszą zbrodnią II RP”? Czy Bruno Richard Hauptmann naprawdę był winny porwania i śmierci synka Charlesa Augustusa Lindbergha, cenionego amerykańskiego lotnika i narodowego bohatera USA? Na jakich motywach działali „mordercy w togach”, którzy wykonali wyrok śmierci na słynnym generale Auguście Emilu Fieldorfie, pseudonim „Nil”? W czyje ręce trafił prawie dwadzieścia lat po zakończeniu wojny nazistowski zbrodniarz, Adolf Eichmann? Jaki spotkał go koniec? Czy Zdzisław Marchwicki, odrobinę nierozgarnięty dewiant, rzeczywiście był przerażającym „Wampirem” z Zagłębia? Co wywalczyła Ulrike Meinhof, niemiecka terrorystka i działaczka Frakcji Czerwonej Armii, która w imię ideologii zrezygnowała z rodziny, przyjaciół i znakomitej pozycji społecznej? Jak przebiegał proces Romana Polańskiego, oskarżonego o gwałt na nieletniej, które to oskarżenie – i ucieczka Polańskiego przed wymiarem sprawiedliwości – spowodowały, iż reżyser do tej pory ścigany jest przez władze USA listem gończym? Czy O.J. Simpsona dosięgła ręka sprawiedliwości za zamordowanie swojej byłej żony i jej partnera? Jak doszło do ujęcia i skazania Janusza Treli „Krakowiaka”, słynnego gangstera z Zagłębia? I wreszcie... co wiemy o sprawie Katarzyny Waśniewskiej – zwanej również „mamą Madzi” – oskarżonej o zamordowanie swojej półrocznej córki?

 

Przemysław Słowiński przygląda się każdemu procesowi uważnie i wnikliwie. Drobiazgowo nakreśla czynniki poprzedzające dramatyczne wydarzenia, stara się analizować okoliczności i bierze pod lupę głównych aktorów słynnych tragedii. Nie sili się na obiektywizm. Stać go na autorski komentarz – niekiedy bardziej, niekiedy mniej wyraźny. Nigdy nie operuje suchymi faktami. Oskarżeni, mordercy, prawnicy, oskarżyciele są u niego ludźmi z krwi i kości, hołdującymi własnym słabościom, padającymi ofiarami spisków, bezsilnymi, okrutnymi, zaszczutymi, bezkompromisowymi, niewinnymi, zastraszonymi, bezczelnymi, ogarniętymi obsesją, a nawet... uprzejmymi. Słowiński znakomicie fabularyzuje wydarzenia, tworzy genialne, detaliczne opisy, świetnie stopniuje napięcie i umiejętnie gra na emocjach odbiorcy. Wspaniale też wykorzystuje powieściowe schematy. Wykorzystuje w sposób bardzo wszechstronny! Jego książkę czyta się jak dobry kryminał, psychologiczny thriller, romans grozy, powieść egzystencjalną, powieść gangsterską i dobrą prozę obyczajową. Dzięki podobnym zabiegom możemy z różnych perspektyw oglądać przedstawione zjawiska, a także uciec od sztampy i psychologii tłumu. Słowiński nie kieruje się w swoich narracjach żadnymi kliszami, nie poddaje się uspołecznionym emocjom. Korzysta z rozmaitych materiałów źródłowych, ale każdą informację przepuszcza przez indywidualny filtr. Przez swoją świadomość, wrażliwość, przez swoje rozumienie sprawiedliwości.

Na uwagę zasługuje również język Sprawy Dreyfusa. Książka jest stylistycznie dopracowana – pod względem językowym wręcz perfekcyjna – i daleka od emocjonalnie obojętnych akt sądowych. Słowiński nie boi się grać mocniejszymi środkami wyrazu. Tworzy świetny nastrój, a niektóre z jego opisów to już literatura piękna bardzo wysokich lotów. Zwłaszcza chciałam tutaj przywołać rozdziały poświęcone Janinie Borowskiej i Ricie Gorgonowej. Są nie tylko znakomicie przedstawione, ale i przypominają dwie słynne sprawy z dawnej polskiej kryminalistyki, które dotąd nie zostały wyjaśnione. Słowiński ukazuje niezwykły potencjał literacki tych historii. Żałuję, że nie pokusił się o napisanie na ich podstawie powieści kryminalnych. Ostatecznie kryminał retro jest w Polsce wciąż bardzo na topie... No cóż, może ktoś to jeszcze kiedyś zrobi. Porządnie. A tymczasem zachęcam do lektury Sprawy Dreyfusa. Naprawdę warto.

 

- - -

 

Małe sprostowanie: 

 

Przemysław Słowiński pisze, że pierwszą żoną Romana Polańskiego była Sharon Tate. Otóż nie. Pierwszą żoną Polańskiego nie była Sharon Tate, lecz Barbara Kwiatkowska-Lass, polska aktorka filmowa, swego czasu szerzej znana w Europie, a także działaczka – współpracowała z Rozgłośnią Polską Radia Wolna Europa i działała w niepodległościowym Klubie Niezależnej Myśli Politycznej imienia Juliusza Mieroszewskiego. Była wiceprzewodniczącą i jednym z założycieli Stowarzyszenia na Rzecz Porozumienia Niemiecko-Polskiego. Między innymi to jej zasługą było wprowadzenie do monachijskiej telewizji kablowej Telewizji Polonia. Zmarła w roku 1995, została pochowana  w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

     

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież