Sławomir Michał "Strefa Pawłowa" (Novae Res)

  • Drukuj

Im szybciej rozwija się nasza cywilizacja, tym większą popularność w świecie sztuki zyskuje motyw postapokalipsy. Przemysł filmowy, podobnie jak gier komputerowych, od wielu lat wykorzystuje go do tworzenia sugestywnych obrazów przyszłości ludzkości, najczęściej w kontekście poważnego konfliktu zbrojnego. Popularne "post-apo" na dobre zadomowiło się także w papierowych grach fabularnych ("Neuroshima") i literaturze, czego dowodem ogromna popularność "Metra" Dmitrija Głuchowskiego. "Strefa Pawłowa" Sławomira Michała próbuje wpisać się w ten nurt, niestety - z nie najlepszym skutkiem.

Głównym bohaterem tej dziwacznej historii jest profesor Ilja Andrejewicz Pawluczenko - rosyjski ekspert do spraw bezpieczeństwa atomowego, który prowadzi swoje badania na pierwszej linii frontu - w Kutuzowsku, znajdującym się nieopodal legendarnej Strefy Pawłowa. W tajemnicy jednak szykuje ekspedycję mającą wyruszyć w sam środek skażonego radioaktywnie obszaru, której celem będzie zburzenie Świątyni Zagłady - głównej siedziby Błękitnej Armii atakującej bez chwili wytchnienia ludzkie siedliska.

"Strefa Pawłowa" podzielona jest na dwie części. W pierwszej śledzimy przygotowania Pawluczenki do wyprawy, jego kontakty ze światem przestępczym i próbę ukrycia swoich zamiarów przed rządem. Druga natomiast, ważniejsza z punktu widzenia wymowy całej powieści, skupia się na podróży profesora przez Strefę, w trakcie której przechodzi wewnętrzną przemianę rodem z klasycznych powieści XIX i XX wieku. Niestety, autor skupił się głównie na tym, praktycznie rezygnując z właściwej fabuły. Przez taki zabieg powieść, choć idzie w kierunku okładkowego "thrillera psychologicznego", sprawia wrażenie ospałej, by nie rzec – przegadanej, zwłaszcza w końcówce.

Mocną stroną postapokaliptycznych historii są pomysły na to, jak i dlaczego zmienił się nasz świat. Pełne tego typu konceptów było wspomniane już "Metro", co stało się prawdopodobnie przyczyną tak wielkiego sukcesu serii Rosjanina. Sławomir Michał, czego przeboleć nie mogę, nakreślił interesującą scenerię postnuklearnego świata, ale nic nam z niego nie wyjaśnił. Mamy więc Strefę Pawłowa będącą ogromnym obszarem emitującym niesamowite ilości promieniowania, jest tajemnicza Błękitna Armia złożona z ludzi mających za cel zniszczenie reszty ludzkości, dostajemy wreszcie kilka niezłych zagadek w trakcie podróży głównego bohatera przez (prawie) opuszczone stepy. Co z tego, skoro autor zadał mnóstwo pytań, a na żadne nie odpowiedział. No dobra, gdzieś między wersami wskazuje nam przyczyny powstania Strefy, ale dla mnie to i tak o wiele za mało.

Nie można jednak Michałowi odmówić dobrego warsztatu. Prezentowane przez niego opisy są barwne (na ile mogą takie być w tym ponurym świecie) i precyzyjne, a nakreśleni bohaterowie - różnorodni i wiarygodni. Drażniły mnie co prawda wewnętrzne monologi Pawluczenki, których jeden akapit potrafił zając całą stronę, ale to już chyba cecha powieści psychologicznych. Autor nie radzi sobie z budowaniem napięcia i rozwijaniem fabuły - na tym powinien się skoncentrować udoskonalając swoje umiejętności.

Ostatecznie, choć dużo narzekam, "Strefę Pawłowa" czyta się szybko i, momentami, z przyjemnością. Jestem po prostu zawiedziony, że książka reklamowana jako polski głos w dyskusji nad twórczością Głuchowskiego, okazała się w rzeczywistości szkolną lekturą opakowaną w ciekawszy niż zazwyczaj świat przedstawiony.