Aleksandra Szarłat "Celebryci z tamtych lat" (Znak)

  • Drukuj
Obecnie celebryci kojarzą się nam z większymi lub mniejszymi skandalami, portalami plotkarskimi, wypadkami samochodowymi i czasami kompromitującymi fotografiami w internecie. Gwiazdy i gwiazdki są obecne, tuż obok, stały się elementem krajobrazu, czymś powszechnym, a może przez to i czasami niezauważalnym, żeby nie powiedzieć, że bez większej wartości.
 
Gwiazdy z czasów PRL-u miały całkiem inny blask, a może i wymiar. Nie były łatwo dostępne, nie można było ot tak, pooglądać sobie ich zdjęć, a i wiadomości do szarego człowieka nie dochodziły zbyt szybko, a jeśli nawet to nie było żadnej gwarancji, że prawda to jest, a nie spreparowany news, przepuszczony przez cenzurę. Dlatego materiał dowodowy, który w swej książce zawarła Aleksandra Szkarłat, stanowi gratkę nie lada dla wszystkich tych, którzy uwielbiają anegdoty, ploteczki, kawałek historii i obraz tamtych "pięknych dwudziestoletnich" a czasami "szpetnych czterdziestoletnich". 
 
"Celebryci z tamtych lat" fundują nam wycieczkę do czasów, kiedy swe pierwsze aktorskie kroki stawiali Daniel Olbrychski, Zbigniew Cybulski, Kalina Jędrusik, Elżbieta Czyżewska, Stanisław Mikulski, Jan Nowicki, Andrzej Łapicki. Kiedy Tyrmand pisał "Złego", kiedy Hłasko zdobywał pisarskie szlify pod opieką Stefana Łosia, szefa wrocławskiego Związku Literatów Polskich, kiedy Agnieszka Osiecka "spadkobierczyni skamandrytów" zapisywała knajpiane serwetki kolejnymi utworami.
 
Czytając o ich życiu, a także wielu innych ludzi związanych ze światem filmu, teatru i literatury, żyjących w Polsce komunistycznej nasuwa się jeden wniosek. Ich codzienność to była jedna wielka balanga. Szlak celebrycki, obejmujący warszawską "Kameralną", kawiarnię PIW-u przy Foksal, kawiarnię Czytelnika przy Wiejskiej, kawiarnię i stołówkę Związku Literatów, hotel Bristol, basen Legii, wreszcie SPATiF. Kluby, stołówki, restauracje. Wszyscy tam "bywali", życie toczyło się od knajpy do knajpy. Niekiedy towarzystwo lądowało w wiecznie otwartym mieszkaniu Dygata i Jędrusik, ale nie każdy mógł tam się pojawić. Przyjęcie do domu gospodarzy było wielką nobilitacją i wszyscy tego pragnęli. Dobrze też było pokazać się w Sopocie i w Kazimierzu Dolnym. Artyści z tamtych lat robili wszystko, aby w jakiś sposób pokolorować tę szarą rzeczywistość, w której przyszło im żyć. A robili to najczęściej za pomocą alkoholu. Bo wówczas pili wszyscy. Bez wyjątku. Bo zgodnie z tym, co napisał Kisiel w jednym ze swoich felietonów "Polsko, bądź mniej nudna!", ograniczeni przez ustrój, zasady i zaściankowość artyści znaleźli swój własny sposób na zmianę. 
 
Książka Aleksandry Szarłat to pełna humoru retrospekcja, ukazująca znanych i lubianych, zdolnych, zagubionych, niszczących siebie i innych, szukających szczęścia, zazdrosnych, szalonych ludzi, którym przyszło żyć w nader trudnych czasach. I jedni umieli odnaleźć się w tej niesprzyjającej wolnym duszom rzeczywistości, inni niestety nie. 
Lektura nader interesująca, zabawna, ciekawa, z niekiedy dużą nutą refleksji, jaka pojawia się u czytającego. Kawał dobrego dokumentu, napisanego językiem dynamicznym, nieprzegadanego i od początku do końca wciągającego. Polecam.