Anna Fryczkowska "Z grubsza Wenus" (Wydawnictwo Prószyński i S-ka)

  • Drukuj

Najnowsza powieść Anny Fryczkowskiej to nie kryminał, na który poniekąd liczyłam i czekałam. „Z grubsza Wenus” to zdecydowanie inna bajka, lecz nie zawiedzie się ten, kto po nią sięgnie. Laureatka nagrody głównej Festiwalu „Pióro i Pazur” w 2013 roku funduje nam błyskotliwą historię, przy której będziemy się śmiać, ale nie tylko.

Turnus odchudzający. Polskie morze po sezonie i dwie kobiety, już nie takie idealne, choć to pojęcie względne, prawda? Janina Rydel, pięćdziesiąt dwa lata, ponad sto kilo wagi oraz Baśka, trochę mniejsza, odrobinę młodsza. Są współlokatorkami w ośrodku, w którym pod okiem instruktorki dzielnie zrzucają swoje kilogramy, jedzą mało smaczne warzywa, chodzą na marszobiegi, pozbywają się celulitu i walczą ze swoimi ułomnościami. Janina – gwiazda kulinarnego programu „Gotuj z Jasią” – pod dużym ciałem skrywa jeszcze więcej problemów. Baśka – zamknięta w sobie i niezbyt sympatyczna właścicielka nie za bardzo ciekawego życia, z wyznaczoną datą rozwodu na koncie. Bohaterki, początkowo łączy jeden cel: chcą rozprawić się ze swoją nadwagą, a potem… walczą ze swoją przeszłością.

„Z grubsza Wenus” to odświeżona wersja „Strasznych historii o otyłości i pożądaniu” wydanych w 2007 roku. Powieść, po zabiegach odmładzających, korekcie i modernizacji. Cóż za zbieżność, podobnie jak jej bohaterki. Dodatkowo tytuł lektury! Wenus od wieków kojarzona jest z boginią. Rzymska bogini utożsamiana była z mitologiczną Afrodytą. Zmysłową oraz uwodzicielską. Astrologowie zaś twierdzą, że Wenus sprzyja kochankom i miłości. To symbol płodności. Ale to nie wszystko: jej mniej znana strona to obżarstwo. Czyż nie pasuje to do bohaterek najnowszej powieści Anny Fryczkowskiej? Skądinąd tak, lecz nie do końca. Obie panie, uczestniczki wczasów, zmagają się ze swoją tuszą. Baśka chce ratować swoje małżeństwo, w którym działo się dobrze, dopóki była szczupła, a przynajmniej jej się tak wydawało. Stąd niemal żołnierski rygor na wczasach. Janina, przeciwieństwo współlokatorki, wcina wieczorami sezamki i zdaje się nie przejmować swoją wielkością, wszystkimi fałdkami, opadającym biustem, wielkimi ciuchami czy gaciami. Po co więc przyjechała do ośrodka? Z czym tak naprawdę borykają się Janina i Baśka? Przed czym uciekły na wczasy odchudzające?

Anna Fryczkowska po raz kolejny prezentuje bardzo trafne spostrzeżenia dotyczące naszego społeczeństwa. Tak celne, iż momentami czytelnik będzie miał ubaw po pachy, miejscami ściśnie go żal, by za chwilę zastanawiać się nad swoim losem i losem bohaterek. Cięta riposta, świetna ironia, dużo humoru, to przede wszystkim powinniśmy dostrzec i wynieść po lekturze „Z grubsza Wenus”. Niewątpliwie czyta się ją szybko, lekko i z uśmiechem na ustach. Lecz mam wrażenie, że między wierszami, między setkami tych wybitnych poniekąd komentarzy o nas samych, wplecione zostało przesłanie. Jakie? Sądzę, że każdy musi dostrzec je sam, a ja zachęcam do tego, aby zbyt powierzchownie nie czytać tej powieści.