Iwona Bińczycka-Kołacz "Znak ostrzegawczy" (Wydawnictwo Novae Res)

Po kilku latach małżeństwa, kiedy w związek dwojga ludzi wkrada się rutyna, niejedna z pań, bo na nich się raczej skupię, zaczyna się zastanawiać czy wybrany przed laty małżonek był najlepszym życiowym wyborem? Czy gdy dałoby się cofnąć czas i znaleźć inne rozwiązanie z sytuacji, pójść inną drogą, czy byłaby ona lepsza? A skoro nie można cofać czasu to czy trwać w nudnym związku, czy też odważyć się i spróbować coś nowego? Tylko ,jakby się tak głębiej zastanowić, to przecież coś was kiedyś przecież łączyło. Coś sprawiało, że serce zaczynało szybciej bić, chciało się uśmiechać, a organizm tryskał energią. To wszystko odeszło w niepamięć? Są też sprawy, które nadal łączą i nie da się ich podzielić, bo ktoś zawsze będzie cierpiał. Może jest jeszcze jakaś nadzieja, światełko w tunelu, które pozwoli wierzyć, że wszystko można poskładać na nowo? Może stoi gdzieś znak ostrzegawczy, że to właśnie ten moment, który mówi nam: Walcz! Jeśli zadawałaś sobie kiedykolwiek takie pytania, książka Iwony Bińczyckiej – Kołacz „Znak ostrzegawczy” przypadnie ci do gustu. 

Kamila i Jarek Michalscy, wraz z synkiem Jasiem, tworzą pozornie szczęśliwe małżeństwo. Żyją razem, a mimo to osobno. Na co dzień wszystko podporządkowane pod komendę wiecznie niezadowolonego Jarka, uważającego się za pępek świata. Mężczyzna jest do przesady nudny i przewidywalny. Dużo czasu spędza w pracy, a po powrocie do domu, w przerwach, kiedy nie krytykuje dosadnie żony, każdą wolną chwilę spędza przed telewizorem lub komputerem. Kamili doskwiera samotność, brak zrozumienia, czuje się niedoceniana. Żyje z dnia na dzień. Telemężulek nic nie rozumie lub rozumieć nie chce. Kamila pocieszenie odnajduje jedynie w opiece nad Jasiem i podczas ulubionego biegania. Przygotowuje się do udziału w maratonie. Życiem Kamili w przeszłości rządziły w głównej mierze przypadki, niejasności i niedopowiedzenia. Podczas weekendowego pobytu z synkiem w Krynicy, spotyka swoją dawną miłość Gerarda. Rozstali się w dość niejasnych okolicznościach podczas głupiej sprzeczki. Krótko po tym fakcie Kamila poznała Jarka i zaszła w ciążę. W Krynicy Gerard wyznaje Kamili prawdę, odnośnie swojego zachowania z przeszłości. Kamilę dopadają wątpliwości na temat ojcostwa Jasia. 

Agata i Szymon Bralscy, małżeństwo pełne gorącego uczucia, starające się od paru lat o potomstwo, niestety bez rezultatów, co spędza Agacie sen z powiek. Kiedy w końcu zachodzi w ciążę, emocje sięgają zenitu. Niestety, radość nie trwa długo. Wydawać by się mogło, iż Boże Narodzenie to czas cudów, ale nie dla Bralskich. Jednak nie poddają się. Postanawiają walczyć dalej. Stają na ringu do nierównej walki. Po jednej stronie Agata z wielkim pragnieniem, po drugiej stronie wyczerpujące psychicznie i finansowo badania lekarskie, częste delegacje męża i kolejne próby zapłodnienia. Ile może wytrzymać kobieta? Ile może wytrzymać małżeństwo, gdzie seks nie jest już uprawiany dla przyjemności? Czy znalezione przez Kamilę zdjęcia, na których są… no właśnie, kto? przyczynią się do rozpadu obu małżeństw?

Poruszająca opowieść, którą należy przeczytać! Dająca wiele do myślenia. Zapewne każda czytelniczka zamykając ostatnią stronę powieści zastanowi się nad własnym życiem i rozejrzy się za jej indywidualnym znakiem ostrzegawczym. Polecam gorąco!!!

Komentarze  

 
+1 #1 Mariola 2014-06-30 10:58
Przygoda ze „Znakiem ostrzegawczym”
Kolejny wieczór z dziećmi, dwuletnia Martynka nie chce zasnąć, Madzia już słodko pochrapuje, mąż na drugiej zmianie w pracy. Jestem zmęczona obowiązkami. Nagle telefon od sąsiadki, trochę się zdenerwowałam, bo telefon o tak później porze nie może wróżyć nic dobrego. Ale tu rozczarowanie, Karolina pełna energii w głosie poinformowała mnie, że za chwilkę mam podejść do płotu, bo ma dla mnie do przeczytania książkę, ona nie wychodziła przez cały dzień i czytała „Znak ostrzegawczy”, a teraz namawia mnie. Obiecałam, że jak Martynka już będzie spała, to po książkę podejdę. A tu jak na złość dziecko nie ma zamiaru tulić się do misia. Wreszcie śpi. Biegnę w pidżamie do płotu, odbieram zdobycz i ….. zaczytuję się w książce pani Iwony Bińczyckiej- Kołacz. Mąż wrócił z pracy, a ja nadal ściskam karty powieści. To nic, że jutro będę niewyspana, że dzieciaki dadzą w kość. Warto było poświęcić czas. To książka o nas kobietach, o zapracowanych mamach, o walczących z mężami o pilota od telewizora, żeby tylko poświęcili nam wrażliwym dziewczynom czas. Autorka doskonale zna życie, realia w których żyjemy. Zna naszych mężów, naszą psychikę. Super książka! Polecam gorąco!
Cytować
 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież