"Tam, gdzie twój dom" Iwona Żytkowiak (Prószyński i S-ka)

Bohaterki powieści Iwony Żytkowiak pt. „Tam, gdzie twój dom” to trzy kobiety – matka Ewa, córka Aniela i wnuczka Róża. Ich losy nie są przedstawione „po kolei”, ale przeplatają się. Wszystkie nie potrafią żyć szczęśliwie, ponieważ - „widać ich dom nie lubi mężczyzn”.

Kobiety te mieszkały w Mieście między Gorzowem Wielkopolskim a Szczecinem. Miejscowość ta nie ma jednostkowej nazwy, ale dałoby się ją zlokalizować, gdyż podane są nazwy sąsiednich miast (Choszczno, Myślibórz). Ale nie o to w tej powieści chodzi, lecz o pokazanie pewnych zjawisk ponadczasowych – miłości, cierpienia, wojny. Można rzec, iż Miasto to dom, mieszkanie, rodzina, życie. Miasto leży na terenach poniemieckich, przyznanych Polsce w 1945 roku. Jego pierwotni mieszkańcy musieli je opuścić, a w ich miejsce przybyli z różnych stron kraju Polacy. Być może dlatego, że są to tzw. ziemie odzyskane, czyli niezamieszkane w przeszłości przez Polaków, żadna z kobiet nie potrafi znaleźć swego miejsca na ziemi. Każda z nich ma bliskiego sobie mężczyznę, rodzi dziecko lub dzieci, ale ich związki okazują się nietrwałe. Matkę i córkę opuszczają ich mężowie, a wnuczka porzuca mężczyznę, który ją kocha. 

Opuszczenie Miasta przez Niemców przedstawione zostało bardzo pobieżnie. Z licznych prac historycznych wiadomo, że z chwilą wkroczenia wojsk radzieckich na tereny Rzeszy Niemieckiej rozpoczęła się seria gwałtów i grabieży. W książce nie ma o tym mowy. A byłoby to wskazane dla zobrazowania całokształtu ówczesnych wydarzeń. 

Ciekawi są bohaterowie drugoplanowi. Jednym z nich jest Gustaw Kanenberg – pozostawione przez matkę niemieckie dziecko, którym zaopiekowała się Polka. Wychowała chłopca, nauczyła go polskiego języka, a jej córka wyszła za niego za mąż. Z tego związku urodziły się bliźnięta – Róża i Stefania. Dziewczynki były jednak krańcowo odmienne - jedna soliła tę samą potrawę, druga słodziła. Gustaw odbył służbę w polskim wojsku, ale ostatecznie porzucił rodzinę i wyjechał do Niemiec, gdzie koniec swego życia spędził w przytułku. Na poszukiwanie ojca w RFN wyruszyła Stefania. Odnalazła go, ale zamieszkała oddzielnie.

Autorka dba o tło i realia historyczne. Dlatego często odwołuje się do nazw zespołów muzycznych czy audycji telewizyjnych z lat siedemdziesiątych XX wieku. Bohaterowie słuchają na magnetofonach kasetowych zespołów Smokie, ABBA Led Zeppelin. Oglądają programy telewizyjne – np. „Studio Gama” - za pomocą odbiornika „Beryl.” Ta dbałość o realizm warta jest podkreślenia.

Pojawiające się dość często słownictwo typu „zza winkla” (zza rogu domu), „story” (zasłony okienne), „tip-top” (odmierzanie odległości za pomocą stóp)„jeny!” (o rany!) „guła” (łamaga) jest dowodem, że osoba mówiąca wywodzi się z Wielkopolski, bo są to regionalizmy typowe dla tej dzielnicy

W powieści I. Żytkowiak zbyt często pojawiają się schematy i stereotypy. Tak, więc ginekolog dokonujący aborcji musi być niedobrym człowiekiem, bo dokonuje złych czynów. Gabinet tego lekarza też musi wyglądać fatalnie – podobnie zresztą jak jego żona. Innym przykładem schematyzmu jest informacja, że bohaterka dowiadywała w kościele o złu komunizmu. Owszem, część Kościoła poparła demokratyczną opozycję, ale stało się to dopiero w latach osiemdziesiątych. Stereotypem jest też przekonanie, że w latach siedemdziesiątych dostatek dziewczyna mogła sobie zapewnić tylko poprzez wejście świat, w którym „nikt się nie szanuje”. Banalne jest przeciwstawienie tego świata pragnieniu posiadania męża, dzieci, domu. Tego typu opozycja jest zbyt prosta i zbyt łatwa. Oczekiwania kobiet były i są dużo bardziej zróżnicowane.

Ponadto wydaje się, że bohaterowie powieści patrzą na tamte czasy z dzisiejszej perspektywy. W latach 70. czy 80. nie mogli mieć takiej świadomości. Przewidywanie, że w związku z wyborem Karola Wojtyły na papieża komunizm upadnie, jest ahistoryczne. W 1978 roku nic na to nie wskazywało. Katolicyzm polski pokazał swą siłę dopiero w czasie pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny w czerwcu 1979 roku, a nie jesienią 1978 r. Mało prawdopodobne jest także wyrażenie zgody przez wykładowcę na odwołanie zajęć, żeby studenci mogli pójść do katedry pomodlić się za nowego papieża. Podobnie jest z niektórymi zdarzeniami. W latach 80 nie było rozwydrzonych uczniów, których baliby się nauczyciele. To w XXI wieku obserwowaliśmy wkładanie nauczycielowi kosza na głowę. Tak więc Róża, rozpoczynając pracę w liceum, nie mogła się obawiać tego typu zachowań, bo ich wtedy nie było. A na pewno nie w liceach. 

W utworze niewiele jest dialogów. Bo rzecz się dzieje głównie w psychice bohaterek, więc mówi o niej narrator. Często są to myśli kobiet (mowa pozornie zależna). Narrator posługuje się krótkimi zdaniami, co nadaje opowieści dynamikę i sprawia jednak, że tekst dobrze się czyta.

Książkę polecam wytrwałym czytelnikom, niemalże koneserom. Dlaczego? Temat książki i losy bohaterek są bardzo ciekawe, jednak nadmierne opisy miejsc, w jakich toczy się akcja, sprawia, że czytelnik może się lekko nudzić. Nie znam drugiego współczesnego pisarza, który posługiwałby się takim językiem. Moim zdaniem, w dobie nowoczesnej techniki takiej jak telewizja czy Internet, które zasypują nas obrazami, nie trzeba aż tak nadwyrężać wyobraźni czytelnikowi. 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież