"Na Pragę nie wrócę" Elżbieta Wichrowska (MG)

  • Drukuj

Na Pragę nie wrócę Elżbiety Wichrowskiej jest jedną z tych książek, w których miejsce akcji wydaje się równie ważne, jak bohaterowie. Ważniejsze nawet, albowiem to właśnie przestrzeń definiuje postaci, wpływa na ich zachowanie, kształtuje postawy, wyznacza granice znanego im – bądź nieznanego – świata. Wichrowska pisze głównie o Warszawie, ale nie tylko. Znajdziemy tu również literackie obrazy Wenecji, Rzymu, Nancy, a także... Nowego Dworu Mazowieckiego. Portrety miast niekiedy estetycznie wysublimowane, malownicze, poetyckie, a niekiedy zaskakujące, ocierające się o naturalizm i turpizm. Jedno jest pewne – Wichrowska przypomina czytelnikom o istocie i potędze genius loci. I czyni to z wielką pompą.

 Magdalena jest pisarką i historykiem. Przekroczyła magiczną i nieco demonizowaną „czterdziestkę”, pracuje na uczelni i stara się napisać książkę o Warszawie, jednak wciąż brakuje jej weny, skupienia, chęci... Ma dorosłą córkę, z którą łączy ją dziwna więź, niedawno wyzwoliła się z mocno toksycznego związku, przyjaźni się z nieco starszawym gejem i dwiema kobietami „po przejściach”. Oprócz tego Magdalena lubi podróżować, oglądać filmy o Jamesie Bondzie, pić wino, czytać książki i rozmawiać o Warszawie, a raczej opowiadać o niej. O metamorfozach miasta, jego znanych i nieznanych bohaterach – władcach, politykach, poetach i damach lekkich obyczajów, o uliczkach, teatrach i kamienicach, które przetrwały wojnę i widziały, jak tworzy się historia. To właśnie największa pasja Magdy. Warszawa. Choć, jak sama przyznaje, stolica nie jest jej miastem rodzinnym, małą ojczyzną i swoistą Doliną Issy, którą wciąż usiłuje odnaleźć. A jednak to właśnie Warszawa najsilniej kobietę definiuje, nie pozwala o sobie zapomnieć i stwarza wciąż na nowo. Plac Zamkowy, Mokotów, Plac Bankowy, Wilanów, Brudno, Saska Kępa i wreszcie Praga, gdzie bohaterka spędziła wczesną młodość. Praga jest tutaj szczególnie ważna i postrzegana na dwa sposoby. Po pierwsze jako miejsce owiane złą sławą, widziane przez pryzmat stereotypów i miejskich legend, a zarazem powoli wyrastające ponad uprzedzenia, poddawane rewitalizacji, piękniejące i unowocześniające się z każdym dniem. Po drugie Praga staje się tutaj symbolem utraconej młodości, przeszłości, do której niekiedy nie można, nie warto i nie trzeba nawet wracać. Bo człowiek się zmienia, tak samo jak przestrzeń wokół niego, i to, co odpowiadało nam dawniej, należy poddać reinterpretacji, zobaczyć na nowo i od zera zdefiniować. A tego właśnie Magdalena boi się najbardziej. Nie potrafi stać się w pełni samodzielna, nie może zrobić kroku do przodu. Nie umie pogodzić się z tym, że młodość odeszła. Że to już za nią. Że nie da się zwyczajnie cofnąć czasu...

 Na Pragę nie wrócę to przepięknie napisana powieść, pełna poezji i ciepła, radości i bólu, pasji i humoru, trudnych do odmalowania egzystencjalnych lęków i nadziei na lepsze jutro, którą nosi w sercu każdy człowiek. Wichrowska nie przywiązuje się mocno do fabuły, snuje dygresje, przetyka wątek główny pojedynczymi historyjkami, z których każda ma pretensję do osobnej opowieści, wplata retrospekcje, portrety drugoplanowych bohaterów i ciekawe refleksje dotyczące funkcjonowania świata w ogóle. To również książka o przyjaźni, silnej i trwałej, ale nie zawsze pięknej, a także o różnych formach miłości, która bywa niekiedy tak trudna, że staje się dla człowieka niemożliwa do zniesienia. Przede wszystkim jednak powieść Wichrowskiej traktuje o emocjonalnej niedojrzałości, o lęku przed dorosłością, starością, przed odpowiedzialnością, samodzielnością i przed oglądaniem rzeczywistości przez racjonalny filtr. Autorka zwraca ponadto uwagę na genius loci – na słynny „geniusz miejsca”, przestrzeń, która człowieka określa, dopełnia, która kształtuje jego charakter, wyznacza ścieżki, inspiruje, a niekiedy narzuca styl życia i wyznawane wartości. Jednostka ludzka nigdy nie jest w stanie oddzielić się od tego, co na zewnątrz – od tła, z jakim tworzy integralną całość. I dlatego właśnie Magdalenie na każdym kroku towarzyszą duchy miasta – cienie dawnych mieszkańców Warszawy i przeszłość przeżywana wciąż na nowo.  

 Elżbieta Wichrowska po mistrzowsku operuje słowem, ma znakomite wyczucie stylu i przede wszystkim potrafi bez reszty wciągnąć czytelnika w swoją opowieść. A później z wprawą, niczym niewidzialny cicerone, prowadzi nas przez podwójny labirynt – labirynt warszawskich ulic i labirynt emocji doświadczanych przez bohaterów. To bardzo dojrzała powieść, mądra, wzruszająca i pełna celnych spostrzeżeń. Mnie szczególnie przypadła do gustu również z uwagi na niecodzienny i niebanalny obraz Warszawy – tego dziwnego starego-nowego miasta, w którym człowiek zakochuje się powoli i z trudem, ale na zawsze.