„Inspektor Kres i zaginiona” Agnieszka Turzyniecka (Szara Godzina)

  • Drukuj

Inspektor Kres i zaginiona to powieściowy debiut Agnieszki Turzynieckiej, dziennikarki i autorki Gryzipiórka – znanego w Sieci, poczytnego literackiego bloga. Książka bardzo ciekawa nie tylko z uwagi na świetnie skomponowaną fabułę, lecz także pod względem strukturalnym. Inspektor Kres i zaginiona nie jest bowiem „zwykłym” kryminałem. O ile kryminałem nazwać ją można w ogóle...

Inspektor Marian Kres jest doświadczonym policjantem, który ma na swoim koncie wiele zawodowych sukcesów. Niestety, jak to w tej branży bywa, przeżył również niejedną porażkę.

W pamięci utkwiło mu szczególnie uprowadzenie małego Kuby. Sprawa zaginięcia chłopca nie zakończyła się sukcesem i inspektor Kres nigdy nie potrafił się z tym pogodzić. Dlatego też tak bardzo angażuje się w swoje nowe zadanie. Kiedy na komendzie zjawia się małżeństwo w średnim wieku, by zgłosić zaginięcie córki, Kres poprzysięga samemu sobie, że tym razem nie zawiedzie, że nie spocznie, póki nie trafi na jakikolwiek ślad Basi. Sprawa pochłonie inspektora bez reszty. Do tego stopnia, że doświadczony policjant nie cofnie się przed niczym. Wykona kilka nierozważnych kroków, wykaże się prawdziwą znieczulicą, podejmie decyzje cokolwiek dwuznacznie. I tak, Kres – nie znając nawet jednego słowa po niemiecku – w pogoni za Basią pojedzie najpierw do Monachium, później do Trewiru, a za obie wyprawy zapłaci z własnej kieszeni, przede wszystkim zaś nie zaopiekuje się należycie swoją chorą na raka żoną, z którą od dawna pozostaje w złych relacjach. Będzie szukał sposobu na odnalezienie dziewczyny, mimo iż w międzyczasie trafią mu się również inne sprawy, bardzo w dodatku poważne. Morderstwa, pozorowane wypadki, tajemnicze samobójstwa... W niewielkim Piotrkowie Trybunalskim trup ściele się wyjątkowo gęsto, a słuch po Basi zaginął na dobre. Czy inspektor Kres dowie się, co stało się z uprowadzoną dziewczyną? I czy rozwiąże inne kryminalne zagadki? Czy sprawiedliwości stanie się zadość i za kratki trafią wszyscy ci, którzy powinni się za nimi znaleźć? A może policyjny nos inspektora tym razem zawiedzie? Być może Kres jest już za stary do tej roboty?

Inspektor Kres i zaginiona nie jest z pewnością powieścią dla każdego. Czytelnik, który ma swoje przyzwyczajenia i od literatury kryminalnej oczekuje pewnych utartych schematów, powinien podejść do tej książki ostrożnie. Nie jest to kryminał w stylu brytyjskim, bliżej mu do stylistyki skandynawskiej, aczkolwiek... poszłabym nawet o krok dalej i zaryzykowała stwierdzenie, że Inspektor Kres i zaginiona kryminałem nie jest w ogóle. Ani też powieścią obyczajową, jak głosi cytowany na okładce Romuald Pawlak. Już widzę minę przeciętnego wielbiciela powieści obyczajowych, który siada sobie z kawką na kanapie, otwiera książkę i – niczego nie świadom – nadziewa się na opis ostrej rąbanki z siekierą w roli głównej. A przecież są tutaj takie sceny – bardzo dobrze zresztą i sugestywnie odmalowane. Jeśli nie kryminał zatem i nie obyczajówka, to co? Sama, prawdę powiedziawszy, nie wiem. Określiłabym jednak Inspektora Kresa jako powieść psychologiczną, może nawet thriller psychologiczny, o cwanym policjancie i jego trudnej pracy. W książce Turzynieckiej nie chodzi bowiem tylko o jedną sprawę. W wątek główny co rusz wplatają się wątki poboczne, zupełnie niezwiązane z zagadką zaginięcia Basi. I choć pozornie nieważne, jakieś takie epizodyczne i – zdawałoby się – wetknięte w akcję „od czapy”, są diabelnie ciekawe...

 

Autorka sprytnie przełamuje utarte schematy, odwraca je, wykręca w różne strony i składa na nowo, na każdym kroku igrając z czytelnikiem, z jego oczekiwaniami i przyzwyczajeniami. I dlatego myślę, że powieść przypadnie do gustu tym, którzy cenią sobie nowatorstwo i literacki eksperyment, którzy lubią być zaskakiwani nie tylko na poziomie fabuły, lecz także na poziomie struktury i technik narracyjnych. Narratorów bowiem u Turzynieckiej znajdziemy wielu. Jedni okażą się niezwykle ważni, drudzy zaś zabiorą głos tylko na chwilę, by po kilku stronicach zamilknąć na zawsze. Są tutaj również prawdziwe narracyjne perełki, wspaniale dezintegrujące akcję i tworzące znakomite portrety psychologiczne – jak choćby opowieść nauczyciela-germanisty, w rzeczywistości psychopatycznego mordercy, który został odmalowany tak sugestywnie, spójnie i wiarygodnie, że odbiorca, mimo iż zniesmaczony, zaczyna odczuwać wobec faceta cień sympatii(!).  Czytelnicy rozmiłowani w klasycznym sposobie prowadzenia akcji mogą się poczuć rozczarowani, mnie jednak powieść Turzynieckiej – bardzo oszczędna pod względem środków wyrazu i zastosowanych tropów stylistycznych – niezwykle przypadła do gustu. Lubię autorów, którzy bawią się konwencją i nie boją się trochę poznęcać nad odbiorcą.

 

Inspektor Kres i zaginiona to na rynku wydawniczym pozycja niezwykła. Zaskakująca pod względem formy i struktury, ciekawa i trzymająca w napięciu aż do ostatniej linijki. Jej największym atutem są znakomicie wykreowane postaci i umiejętne budowanie nastroju z pozornie niepasujących do siebie, literackich skrawków. Mimo iż Turzyniecka dopiero Inspektorem Kresem debiutuje, można już w jej powieści dostrzec pewien charakterystyczny, powściągliwy styl, ocierający się momentami o relację reporterską. Mam szczerą nadzieję, że autorka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i kolejną powieścią również nas zaskoczy. Być może nawet ponownie ożywi na kartach postać sympatycznego i bystrego policjanta...? Tymczasem pozostaje mi tylko polecić Inspektora Kresa i zaginioną. Warto niekiedy wyjść na przekór swoim czytelniczym przyzwyczajeniom – w przeciwnym razie może nas ominąć kawałek naprawdę niezłej literatury.