"Przystanek Kostaryka" Grażyna Obrąpalska (JanKa)

Niektórzy mają duszę nomady, nie usiedzą zbyt długo w jednym miejscu, muszą być w ciągłym ruchu, by czuć, że żyją. Do takich osób należą Grażyna i Jacek Obrąpalscy, polscy emigranci, którzy w swej podróży zwanej życiem, na kilka lat zatrzymali się w Kostaryce. Zbudowali tam dom, nawiązali przyjaźnie, doświadczyli  i złego i dobrego. Niejako pokłosiem ich pobytu w Ameryce Środkowej stała się książka „Przystanek Kostaryka” - „o tym jak my zmieniamy świat i jak świat zmienia nas”. Jej autorka - absolwentka polonistyki UW - miała zaszczyt pracować u J. Iwaszkiewicza w Stawisku porządkując jego archiwum.

W latach 80-tych wraz z rodziną wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie zdobyła wykształcenie pielęgniarskie i podjęła pracę w szpitalu.  Wycieczki i wyjazdy  były elementem życia Obrąpalskich, ale dopiero po przejściu Jacka na emeryturę postanowili  dalej ruszyć w świat. Chcieli sprawdzić, czy „rajskie miejsce, a raczej El Paradiso, jak często określa się Kostarykę – czy istnieje?”, polecieli więc do San Jose i udali się do miasta Puntarenas, tam po raz pierwszy poczuli na własnej skórze, co znaczy 'pura vida'. Rozpoczęła się wielka przygoda.

Relacja  G. Obrąpalskiej jest prosta i szczera, oparta na prywatnych zapiskach, ale skierowana bezpośrednio do czytelnika. Opisuje kostarykańską biurokrację, stan dróg, absurdy tamtejszego funkcjonowania, ciągle zmieniające się przepisy. Choć sceneria inna, to filmy Barei w pewien sposób tu pasują. Autorka przywołuje kwestię braku porządku i czystości, wysokich cen przy niskim poziomie usług, nieciekawą raczej kuchnię, problemy obcokrajowców. Prezentuje mentalność tamtejszych ludzi, ich przywiązanie do rodziny, luźne podejście do pewnych spraw. Ot, całą specyfikę Kostaryki. Myli się jednak ten, kto sądzi, iż są tu same narzekania i wytykanie wad. Mamy do czynienia z zachwytem nad światem, determinacją, pogodą ducha i optymizmem. Takie wrażenia przeważają. Z jednej strony może drażnić pewna chaotyczność i dygresyjność wypowiedzi, z drugiej – właśnie dzięki temu jest ona  prawdziwa i naturalna, brzmi tak, jakby ktoś komuś na żywo opowiadał. Opowieść skupia się głównie na latach 2007-2010, gdy Obrąpalscy mieli dom na Kostaryce, ale „dociągnięta” jest do bieżącego czasu – wspomniano wizytę u przyjaciół w Atenas w styczniu 2013 r.  W skrócie poznajemy też zarys przeszłości bohaterów. Plusem tej publikacji jest rzeczowość, liczą się konkret, informacja, ciekawostka, gdzieniegdzie zdarza się anegdota. Całość ubarwiają kolorowe fotografie z rodzinnego archiwum.

„Przystanek Kostaryka” stanowi pierwszą  pozycję z nowej serii poświęconej relacjom podróżniczym zwykłych ludzi, którzy próbują żyć tak jak tubylcy w danych miejscach.  To książka ciekawa i inspirująca. To nie jest modna historia kogoś, kto zerwał z dotychczasowym życiem i odnalazł swoje szczęście, własne  miejsce na ziemi w egzotycznym zakątku globu, ale świadectwo dojrzałych ludzi, którzy żadnych wyzwań się nie boją, z determinacją i optymizmem kroczą wciąż naprzód.

Komentarze  

 
+1 #2 Ola 2013-09-22 04:38
To książka dla mnie:)
Cytować
 
 
+1 #1 Klaudia M 2013-09-12 17:49
Oj, to dobrze, że ta ksiażka jest "normalna". Każda podróż, każda opowieść z innego miejsca jest ciekawa, bo z innego miejsca, ale drażni mnie nadmierny entuzjazm, huraoptymistycz ne nastwienie do świata. Ludzie są tylko ludźmi, więc czasem z takiej opowieści może stac się karykatura, jeśli jest za bardzo pokoloryzowana.
Cytować
 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież