"Przestrzeń samotności" Konrad Gonera (Novae Res)

  • Drukuj

„Przestrzeń samotności” to debiutancka powieść młodego autora, Konrada Gonery. Książka została opublikowana nakładem wydawnictwa Novae Res, znanego z promocji współczesnej, a przede wszystkim polskiej literatury. Gdy usłyszałam tytuł powieści zaczęłam zastanawiać się nad jej tematem, a po otrzymaniu egzemplarza i spojrzeniu na okładkę, to wiedziałam, że moje przemyślenia trafiły w sedno. Powieść mogłabym zrecenzować jednym zdaniem: treść książki jest taka sama jak jej okładka. Mrok, noc, słabe światło księżyca, samotne drzewo i samotny młody mężczyzna. Każdy element jest adekwatny do tytułu powieści, zaś treść stanowi dopełnienie całości.

Główny bohater, Harry Ambrosse, pewnego deszczowego dnia poznaje nowych przyjaciół i pewną dziewczynę, która całkowicie odmienia jego egzystencję.

I jak to bywa w życiu, miłość nie jest tak piękna i kolorowa, jak w naszych marzeniach. Konrad Gonera inspirując się mistrzami literatury (T. Mann, Murakami) próbuje stworzyć powieść opierającą się na tych unikatowych i indywidualnych cechach wielkich autorów. Jednak granica między natchnieniem literackim, a naśladowaniem jest cienka. Czytając powieść miałam wrażenie, że pan Gonera zbyt mocno zainspirował się niektórymi dziełami. Szkoda, bo autor ma potencjał powieściopisarski i mógłby rozwijać własny, indywidualny literacki warsztat.

Zauważyłam pewną cechę, która w tej powieści jest szczególnie widoczna, bowiem autor często popada w skrajności językowe zaniedbując pewne szczegóły, które nie budują fabułę powieści. Rozumiem, deszcz wyraża nostalgiczny smutek, ale dlaczego tych kropel, a być może łez  jest tak dużo?. Czy nie warto pozwolić, aby promienie słońca choć na chwilę rozświetliły życie bohatera?.

Należę do osób, które kochają filozofię i bardziej ją czują niż rozumieją, ale nadmiar tej nauki staje się zbyt przytłaczający. Dialogi bohaterów składają się prawie z samych filozoficznych dysput na „bardzo ważne tematy”. Gdybym spotkała się w restauracji późną nocą z młodym mężczyzną, to wolałabym porozmawiać o gwiazdach (ewentualnie o Kancie) ale nie poruszałabym ogrom egzystencjonalnych problemów świata. Odniosłam wrażenie, że autor próbuje w powieści zawrzeć wszystkie własne lub czyjeś przemyślenia, nie zostawiając miejsca na zwykłą codzienność. Szkoda, gdyż  jedna najzwyklejsza rozmowa bohaterów na szare tematy codzienności może przekazać więcej, niż dialogi krystalicznie filozoficzne.   

Jednak, mimo pewnych wad, należy się pochwała autorowi za poruszanie trudnego tematu, jakim jest depresja, dotykająca coraz więcej młodych osób. Konrad Gonera wykreował bohaterkę cierpiącą na zaburzenie afektywne dwubiegunowe (cóż, bohaterka przypomina mi pewną postać z pewnej z powieści Murakamiego), która potrzebuje pomocnej dłoni kogoś, tak samotnego jak ona. Autor miał interesujący pomysł, ale poruszał zbyt dużą ilość tematów, co doprowadziło do chaosu literackiego. Czasami miałam wrażenie, że młody pisarz gubił się w gąszczu słów lub miał chęć głębiej wniknąć w dany temat, ale coś powstrzymywało jego zapał pisarski.

Czy polecam, mimo krytycznych uwag, pierwszą powieść pana Konrady Gonery?. Tak, polecam. Gdyż zawsze warto poznać twórczość początkujących pisarzy polskiej literatury, a pierwsze książki, pisane przez młode serca, pełne entuzjazmu lub obaw mogą skłonić do refleksji, zarówno młodszych jak i starszych czytelników. I dlatego warto przeczytać „Przestrzeń samotności”. Dla samego siebie.