"Borneo” (miniseria "Kobieta na krańcu świata") Martyna Wojciechowska (G+J)

  • Drukuj

  Martyna Wojciechowska to znana dziennikarka – podróżniczka. Wraz z cyklem Kobieta na krańcu świata dociera do najbardziej odległych miejsc ziemi, prezentując nam relacje ze swoich wypraw. „Kobieta na krańcu świata – Borneo” to kolejne sprawozdanie z podróży.

Borneo to trzecia pod względem powierzchni, wyspa świata. Kryje w sobie wiele tajemnic, więc tym chętniej sięgnęłam po książkę. Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić czy się zawiodłam, czy też nie. Książka jest dobrze i ciekawie napisana. Czytając, nie ma się ochoty odłożyć ją na później, chce się czytać więcej i więcej.

Z każdą kolejną stroną jesteśmy coraz bardziej ciekawi jak potoczyły się losy głównych bohaterów – orangutanów. Tutaj niestety trochę się zawiodłam. Przez kilkadziesiąt stron na każdej z nich pojawia się ogólne stwierdzenie, jak bardzo zwierzętom żyje się źle. Pojawia się kilka przykładów niedoli orangutanów, poznajemy przykład gwałconej młodej samicy. Czytając o tym, człowiek dostaje gęsiej skórki. Jednak zabrakło w książce tego, co stało się z nią później, kiedy dostała się do rezerwatu. Nie wiemy czy zaadaptowała się do środowiska. To tylko jeden z przykładów, gdzie pewien wątek został zaczęty, ale nieskończony.

Na szczególną uwagę, co też autorka książki ukazała, zasługują pracownicy ośrodka Nyaru Menteg Rehabilitation Center, którzy zajmują się krzywdzonymi orangutanami. Całą misję ich pracy oddają słowa menedżera ośrodka, Ali Munthaha: Proszę pamiętać, że tych orangutanów w ogóle nie powinno tutaj być. Możemy obserwować, jak się bawią, skaczą po drzewach, cieszą swoim towarzystwem. Jednak ich miejsce jest na wolności, razem z matkami. Człowiek nigdy nie zastąpi danemu gatunkowi środowiska naturalnego, które jego pobratymcy zniszczyli. W pełni zgadzam się z tym, co Martyna Wojciechowska próbuje nam przekazać. Warto postarać się o ochronę wyspy, na której rośnie las deszczowy, którego wiek szacuje się na 130 mln lat. Fauna i flora wyspy tworzą malownicze obrazy.

Książka z pewnością dla miłośników egzotycznych podróży. Godne uwagi są za to ciekawostki i bogate ilustracje, jak ta Raflezji zwanej trupim kwiatem czy przepięknych żółwi zielonych. Przydatna, aby dowiedzieć się gdzie, jak, kiedy i za ile można spędzić kilka dni na wyspie. Moja ocena: 4-