"Moje Dolce Vita" Marta Grycan (G+J)

Nie lubię gotować. Z założenia. Dlatego w pierwszej chwili jak otrzymałam książkę Moje Dolce Vita, pomyślałam sobie: jaka to ironia… Przecież ja się na ty nie znam! Więc jak mogę ocenić czy zawartość jest dobra czy nie?  Ale spokojnie usiadłam, zaczęłam czytać, kartkować, oglądać… i podziwiać.

Nie jest to typowa książka kucharska jaką nasze mamy czy babcie posiadały. Marta Grycan zawarła tam nie tylko przepisy na przepyszne dania, segregując je pod względem pór dnia w jakich najlepiej je spożywać, ale także swoje, a raczej „babcine” sposoby na piękną cerę i zdrowe, mocne włosy. I te babcine sposoby też poza kuchnię nie wychodzą, o ile żadna z nas nie trzyma mielonej kawy w łazience. Dodatkowo zawarte są informacje o najczęściej stosowanych przyprawach do tworzenia potraw, które przedstawia Pani Marta, dzięki czemu jeszcze lepiej wiesz, co jesz, albo będziesz jadła.

Już sam wstęp szczerze mówiąc mnie zahipnotyzował. Mam tyle lat ile mam, do przysłowiowych 90-60-90 jest mi daleko, ale słowa Pani Grycan po raz kolejny mi uświadomiły, że kobieta to nie „skóra i kości”. I w tej kwestii zgadzamy się całkowicie- nie dajmy się zwariować przeróżnym dietom. W życiu nie chodzi o to, żeby ciągle sobie odmawiać tego, co lubimy najbardziej. Jeżeli masz ochotę na lody w czekoladzie- to jedz lody w czekoladzie!

Prezentowane dania i przekąski są powszechnie znane, ale częściej jadamy je w restauracjach, czy na przyjęciach niż w domu. Teraz każda z posiadaczek książki będzie mogła zrobić swoje nuggetsy i to bez smażenia. Wiele z prezentowanych potraw zaskoczyło mnie prostotą przygotowania, co z pewnością jest ich ogromnym plusem.  

Oprawa graficzna jest wręcz fantastyczna! Zdjęcia są takie żywe, pełne światła i kolorów, a sam widok prezentowanych na nich dań sprawia, że czytającemu aż ślinka cieknie. Wobec tego… może w końcu zdecyduję się i zacznę gotować?

 

 

 

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież