"Modliszka" Irena Matuszkiewicz (Prószyński i S-ka)

  • Drukuj

Co może być lepszego na długie zimowe wieczory niż kubek aromatycznej herbaty, ciepły koc i obszerna powieść obyczajowa, od której niełatwo się oderwać? „Modliszka” to już piętnasta książka w dorobku Ireny Matuszkiewicz, autorki, moim zdaniem, zbyt mało popularnej. Cóż kryje się za tajemniczym i budzącym entomologiczne skojarzenia tytułem? Historia, która jest tak prawdopodobna i życiowa, że została celowo opatrzona adnotacją, iż to fikcja literacka, a wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń – przypadkowe.

Główna bohaterka, Milena Płoszyńska, z zawodu protetyk, nie narzeka na brak zleceń. Praca okazuje się być jedynym stałym i pewnym elementem jej świata, bo reszta – u progu nowego tysiąclecia – zaczyna zmieniać się jak w kalejdoskopie.

Wychodzi na jaw zdrada i podwójne życie męża- Lucjana, ich związek zmierza ku rozwodowi. Kończący studia syn powiększa rodzinę, na posesję obok do „złego domu” wprowadzają się nowi sąsiedzi, a  w paczce przyjaciół zaczyna się  coś sypać. Na głowę Mileny spada wiele problemów i obowiązków. Nowi domownicy (synowa Joanna i wnuczka Ada) akurat do kłopotliwych nie należą, ale opieka nad babką Zosią oraz relacje z sąsiadką – tajemniczą Laurą, stają się coraz bardziej uciążliwe. Na szczęście bohaterka nie należy do tych, którzy załamują ręce w obliczu trudności i nie daje sobie napluć w kaszę. Nie ulega także wpływom przyjaciółek, które próbują ją wyswatać. Bilans zysków i strat wypadł dla Mileny korzystnie, trochę na zasadzie „co cię nie zabije, to cię wzmocni”, a nowe sytuacje wzbogaciły ją o kolejne doświadczenia i wiedzę o ludziach, bo - jak się okazuje - pozory mylą, każdy może mieć wiele twarzy, a modliszek żerujących na innych,  czy  trujących bluszczy oplatających życiowych partnerów na świecie nie brakuje.

Fabuła toczy się głównie w Toruniu, akcja obejmuje około 3 lat, wspominane są zdarzenia z przeszłości. Powieść napisana jest przystępnym językiem, bez zawiłości, czyta się ją miło i  gładko. Przyznam, że w środku opowieść zaczęła mi się nieco dłużyć, na szczęście potem znów nabrała rumieńców, a to za sprawą „afery” z Laurą Widacką. Trochę czuję niedosyt, ale jakby autorka chciała każdą postać i każdy wątek rozwijać szeroko, to musiałaby chyba trylogię napisać.

Z całej historii, generalnie ciepłej, mądrej i z humorem  płynie optymizm, ale i gorzka lekcja – o pochopnym osądzaniu, fałszywych wrażeniach, wykorzystywaniu innych ludzi do własnych celów. Autorka pokazała wiele różnorodnych postaci, wśród których niejedną modliszkę dałoby się wskazać. Biorąc pod uwagę średnią wieku bohaterów, czyli 40+, a także ich status życiowy, można dojść do wniosku, że „Modliszka” zainteresuje raczej dojrzałych czytelników, ale przecież nie zawsze czytamy tylko o swoich rówieśnikach. Ze względu na poruszaną tematykę zapewne trafi do każdego odbiorcy, który lubi polskie powieści obyczajowe.