"(Nie) Piękność" Natasza Socha (wyd. Edipresse Książki)

Po (Nie) Miłość, przyszedł czas na (Nie) Piękność i o ile w pierwszej części mamy opowieść, tak w moim odczuciu ( Nie) Piękność jest w pewnym stopniu poszukiwaniem na wielu przykładach czegoś, co dla każdego z nas ma inny punkt odniesienia.

Nasturcja i Paulina - dwa bieguny, które wizualnie i mentalnie nie mają z sobą nic wspólnego, a mimo to przyciągają się i uczą się od siebie nawzajem.
Nasturcja jest typowym przykładem kobiety, która do wyglądu nie przywiązuje wagi. Uważa siebie za brzydką i twierdzi, że skoro natura poskąpiła jej wszystkiego, co ładne, to żadna "szpachla" jej nie pomoże.
Paulina od najmłodszych lat miała wpajane przez matkę, że piękno jest najważniejsze. Matka twierdziła, że tylko piękna kobieta jest w stanie zatrzymać przy sobie mężczyznę. Każdego dnia od wczesnego dzieciństwa Paulina przechodziła musztrę, w której matka mówiła jej, jak ma siedzieć, jak mrugać, jak składać usta i jak się uśmiechać. W konsekwencji Paulina stała się niewolnicą swojego odbicia w lustrze.
Wszystko się zmienia, kiedy obie kobiety się poznają.
Czy ich relacja stanie się terapią dla jednej i drugiej kobiety?

Obsesyjna dbałość o siebie, życie w niewoli narzuconych sobie zasad, mocno zderza się z totalnym brakiem dbałości o siebie będące również powodem niewoli na własne życzenie oraz izolacji z czystej wygody, bądź lenistwa.
Natasza Socha w swojej książce poruszyła temat, który w dzisiejszych czasach i szczególnie w dobie Instagrama pokazuje z jak ważnym problemem mamy do czynienia.
Dlaczego problemem?
Otóż nie wiem jak Wy, ale ja, kiedy przeglądam zdjęcia na Instagramie, dochodzę do wniosku, że dziś wszystkie dziewczyny, kobiety, które zmieniają coś w sobie (usta, kości policzkowe, nosy, brwi, brody...) robią to na ''jedno kopyto''. Wszystkie są do siebie podobne. Brak im oryginalności, ponieważ został wyznaczony jakiś tam kanon urody, do którego dążą. Uzależnione od lustereczka i tony kosmetyków na podorędziu, podbijają świat swoją powierzchownością.
A co z wnętrzem?
Między tym całym (niby pięknem) żyją też ludzie, dla których brak jest miejsca w dzisiejszym świecie. A skoro z wielu powodów nie chcą być pospolici, zostają oryginalni w swojej naturalności.
Jednak ta oryginalność jest postrzegana przez społeczeństwo jako objaw brzydoty, więc często bywa tak, że ludzie ci mimo pięknego wnętrza, błyskotliwego umysłu, dobrego serca, wrażliwości i wielu talentów stają się niewidzialni, by uniknąć zderzenia z opinią społeczną.


Każdy z nas jest inny, każdy z nas też inaczej pojmuje piękno i brzydotę, które jak świat stary idą ze sobą w parze.
Dla jednych ładna buzia, to nie wszystko, ponieważ poszukują w drugim człowieku zupełnie innych wartości piękna.
Drudzy z kolei widzą tylko to, co "zrobione na cacy"i nie ważne, że w głowie plewy.
Może warto poszukać w tym wszystkim równowagi, zanim ulegnie się manipulacjom wymyślonym przez przereklamowanych kreatorów mody?
Może warto zastanowić się nad tym, że żeby ''wejść między wrony wcale nie trzeba krakać tak jak one".
A może każdemu z nas potrzeba tylko więcej pewności siebie, a piękno samo z nas wyjdzie?
Serdecznie polecam!

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję portalowi Czytajmy Polskich Autorów oraz Wydawnictwu Ediprisse Książki

 

 

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież